Wyjrzała przez okno i dostrzegła sąsiadkę z kotem. Wystarczyła sekunda, by pojęła, że to podstęp
Maria Montes obserwowała przez okno proces przeprowadzki sąsiadów, którzy mieszkali po przeciwnej stronie ulicy. Kobieta nie wierzyła własnym oczom, kiedy zobaczyła, jak odjeżdżają, zostawiając za sobą nie tylko wspomnienia związane z tym miejscem, ale także ich kota. Wiedziała, że musi pomóc porzuconemu mruczkowi, który najwyraźniej nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że jego opiekunowie już nigdy nie wrócą.
Choć zapewne żadnemu miłośnikowi zwierząt nie mieści się to w głowie, by podczas przeprowadzki pozostawić swojego psa, kota czy królika przed dawnym miejscem zamieszkania, podobne sytuacje wciąż mają miejsce.
Dostrzegła, że sąsiedzi właśnie porzucili swojego kota
Trudno w to uwierzyć, ale sąsiedzi Marii najprawdopodobniej postanowili ułożyć sobie życie w nowym miejscu bez mruczącego członka rodziny. Być może do ich wizji nie pasował już czarno-biały mruczek, który towarzyszył im w poprzednim domu. Niewiele myśląc, zapakowali cały dobytek, pogłaskali go ostatni raz po głowie, po czym wsiedli w samochód i nie odwracając się za siebie, zostawili mruczka pod drzwiami .
Na szczęście całą sytuację zobaczyła kobieta, która mieszka po drugiej stronie ulicy. Maria nawet nie przeszło przez myśl, iż rodzina porzuciła swojego pupila, nie spytawszy wcześniej sąsiadów, czy mogli przejąć nad nim opiekę.
- Mogli mi powiedzieć, “Przeprowadzamy się, nie chcemy już go” - mówi cytowana przez “The Dodo”.
Kot siedział pod domem, wyczekując na powrót właścicieli
Maria za każdym razem, gdy wyjrzała przez okno, widziała mruczka, który siedzi niedaleko drzwi i czeka, aż jego opiekunowie wrócą do domu. Ten widok łamał jej serce i wiedziała, że nie może tak po prostu mu się przyglądać. Postanowiła sprowadzić go pod własny dach, jednak proces oswojenia zwierzęcia z nowo poznaną osobą nie był taki łatwy, jak mogłoby się wydawać.
Starszy mruczek niemal zawsze uciekał, kiedy Maria tylko próbowała się do niego zbliżyć. Kobieta szukała coraz to nowszych sposobów, aby zdobyć jego zaufanie i nie planowała poddać się w swoim postanowieniu. Po jakimś czasie jej obawy jeszcze wzrosły, ponieważ dostrzegła, że mruczek wyraźnie schudł . Musiała zrobić wszystko, aby go schwytać i zabrać do weterynarza.
Kot w końcu pozwolił jej się do siebie zbliżyć
Choć nie było to łatwe i nie obeszło się bez kilku syknięć, biało-czarny mruczek o imieniu Rolo, w końcu dał się jej schwytać. Od razu pojechali do weterynarza, gdzie na szczegółowe badania musiał zostać aż przez 4 dni. Po nich okazało się, że ma infekcję jamy ustnej oraz cierpi na kocią białaczkę .
Na szczęście Maria nie pozostawiła go w niedoli. Zajęła się nim najlepiej, jak umiała i zapewniła mu dach nad głową. Przyznaje jednak, że Rolo zdarza się czasem patrzeć z tęsknotą na dom po drugiej stronie ulicy .
Na szczęście z biegiem czasu, pomimo podeszłego wieku i problemów ze zdrowiem otworzył się przed swoją nową opiekunką, której zaufał. Ta smutna historia o porzuceniu pupila zakończyła się w szczęśliwy sposób. Teraz mruczek wie, czym jest prawdziwa i kochająca rodzina!
źródło: animalchannel.co
