Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Psy > To miała być rutynowa wizyta kontrolna. Kiedy weterynarz robi psu prześwietlenie, łapie się za głowę
Joanna Kowalska
Joanna Kowalska 24.11.2023 12:19

To miała być rutynowa wizyta kontrolna. Kiedy weterynarz robi psu prześwietlenie, łapie się za głowę

Zdjęcie rentgenowskie
Zdjęcie rentgenowskie, źródło: facebook.com/iloveveterinary, pixabay/Counselling

Jeśli jesteś opiekunem psa, warto pamiętać o regularnych, corocznych badaniach profilaktycznych, a w razie jakichkolwiek podejrzeń zgłosić się do lecznicy weterynaryjnej. W trakcie wizyty kontrolnej u pupila z chorymi stawami przez przypadek odkryto inny, znacznie poważniejszy problem zdrowotny. Po wykonaniu zdjęcia rentgenowskiego ustalono, że konieczna jest jak najszybsza operacja jamy brzusznej. 

Pies trafia na badanie kontrolne. Weterynarz odkrywa, że pacjent ma więcej niż jeden problem

Pewna właścicielka psa udała się ze swoim pupilem do kliniki weterynaryjnej, gdyż od zawsze borykał się z wrodzonym zwichnięciem rzepki i wymagał regularnych badań kontrolnych, Celem wizyty było doprowadzenie do porządku stawu kolanowego psa. Na schorzenie dziedziczne cierpią głównie przedstawiciele małych ras psów.

Lekarka weterynarii uznała, że przed wdrożeniem wytycznych dotyczących leczenia konieczne jest wykonanie psu zdjęcia rentgenowskiego, aby sprawdzić, jak dokładnie wygląda staw skokowy czworonoga borykającego się z nawracającymi urazami. Specjalistka liczyła na to, że dzięki diagnostyce obrazowej uda jej się zminimalizować dokuczający problem. Jednak kiedy otrzymała do ręki zdjęcie rentgenowskie pacjenta, przeraziła się. 

Lekarka weterynarii dostrzegła na zdjęciu obiekt, którego zupełnie się nie spodziewała. Nie miała dla opiekunki psa dobrych wieści — w obliczu zaistniałej sytuacji leczenie układu ruchu przestało być priorytetem.

Z hodowli uciekł wąż, jego jad może zabić w pół godziny. Policja ostrzega okolicznych mieszkańców

Specjalistka była w szoku po zobaczeniu zdjęcia rentgenowskiego. Opiekunka psa niczego nie zauważyła

Zdjęcie rentgenowskie nie obejmowało jedynie kończyn psa. Widać na nim było też część jamy brzusznej. Okazało się, że to właśnie tam znajduje się źródło dolegliwości, o której opiekunka nie miała pojęcia. Nerki psa od dawna nie pracowały prawidłowo. W jego organizmie nagromadziła się ogromna ilość kamieni. To objaw charakterystyczny dla kamicy moczowej, czyli zaburzenia pracy układu moczowego, które polega na gromadzeniu się kamieni — wytrąconych złogów różnych związków chemicznych — w obrębie nerek, moczowodów, pęcherza moczowego i/lub cewki moczowej. 

Lekarka weterynarii zapytała opiekunki czworonoga, czy wcześniej nie zauważyła u niego niepokojących objawów, pomijając oczywiście problemy związane z kontuzją stawu skokowego. Ku zdziwieniu specjalistki, właścicielka psa zapewniła, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy pupil niczym innym jej nie zaniepokoił. 

Przy tak rozwiniętej kamicy nerkowej czworonóg powinien był wykazywać szereg bardzo widocznych objawów. Tymczasem w przypadku tego pacjenta choroba nerek rozwijała się bezobjawowo. Zazwyczaj kamica nerkowa u psów powoduje co najmniej kilka z następujących objawów:

  • krwiomocz;
  • częstomocz;
  • brak apetytu;
  • wymioty;
  • apatia;
  • pogorszenie nastroju.
hgjhgjgh.JPG
Kamienie nerkowe widoczne na zdjęciu rentgenowskim, źródło: facebook.com/iloveveterinary

Z przewodu moczowego psa usunięto ponad 100 kamieni

Lekarka nie owijała w bawełnę, powiedziała, że usunięcie kamieni z przewodu moczowego jest konieczne i powinno odbyć się jak najszybciej, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia komplikacji. Kilka dni po wykonaniu zdjęcia rentgenowskiego czworonóg trafił na stół operacyjny. Z ciała psa usunięto ponad 100 kamieni nerkowych. Specjalistka przyznała, że nigdy wcześniej nie miała do czynienia z tym zaburzeniem w tak zaawansowanym stadium:

Sześć z nich to były prawdziwe bryły, ogromne kamienie. 

Jak się okazuje, w medycynie zawsze trzeba brać pod uwagę nietypowe scenariusze. Ta historia jest doskonałym przykładem na to, że warto chodzić ze swoim pupilem na profilaktyczne wizyty, nawet jeśli na pierwszy rzut oka nic mu nie dolega. 

Źródło: facebook.com/iloveveterinary, wamiz.pl