"To był potwór". Trzeba było aż pięciu mężczyzn, aby go unieruchomić. Myśleli, że to aligator, mylili się
Grupa mężczyzn działająca na rzecz ochrony lokalnej przyrody złapała ogromnych rozmiarów drapieżnika, który jest przedstawicielem gatunku inwazyjnego. Pięciu specjalistów musiało działać wspólnie, aby unieruchomić znalezione zwierzę. Mowa o ogromnym gadzie, który przez lata dokonywał spustoszenie w środowisku naturalnym.
Inwazyjne gatunki zwierząt niszczą lokalną przyrodę
Coraz większym zagrożeniem dla bioróżnorodności stają się gatunki inwazyjne. To zwierzęta i rośliny, które intensywnie rozprzestrzeniają się w środowisku niebędącym dla nich naturalnym miejscem występowania. Wypierają rodzime gatunki, co może doprowadzać nie tylko do ich wymierania, ale również do zachwiania równowagi całego ekosystemu.
Dlatego wielu przyrodników prowadzi działania mające na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się inwazyjnych gatunków. Jedną ze strategii jest ręczny odłów zwierząt uznawanych na danym terenie za gatunki obce.
W wielu miejscach na świecie dużym zagrożeniem dla lokalnej przyrody są gady, mające dużą zdolność do przystosowania się do nowych warunków środowiskowych. W Polsce coraz większym problemem stają się dziko występujące żółwie ozdobne, malowane i ostrogrzbiete, które naturalnie występują w Ameryce Północnej.
Natomiast na innych kontynentach wielu przyrodników i ekologów walczy ze znacznie większymi i groźniejszymi zwierzętami.
"Kocia zaraza" coraz bliżej Polski? Choroba z Wyspy Kotów dotarła do EuropyZnaleźli ogromnego gada. Myśleli, że to aligator, bardzo się mylili
Grupa przyrodników ze Stanów Zjednoczonych, działająca na rzecz ochrony lokalnej przyrody, odłowiła ostatnio ogromnego przedstawiciela jednego z ekstremalnie niebezpiecznych gatunków inwazyjnych.
Pięciu specjalistów podczas prac terenowych natknęło się na dużego gada, który wygrzewał się na drodze w rezerwacie narodowym Big Cypress. Zwierzę miało około pięciu metrów długości, dlatego na początku byli przekonani, że to aligator.
Dopiero kiedy podeszli bliżej, zdali sobie sprawę z tego, że to pyton birmański (Python bivittatus), jeden z największych węży na świecie, które naturalnie występują w południowo-wschodniej Azji. Zazwyczaj przedstawiciele tego gatunku nie przekraczają 4 metrów długości ciała, jednak zdarzają się osobniki znacznie większe. Tak było w przypadku samicy znalezionej przez przyrodników z Florydy.
Do Ameryki Północnej pytony birmańskie zostały sprowadzone przez człowieka. To gady, które są powszechnie utrzymywane przez terrarystów. Niektórzy nieodpowiedzialni właściciele węży wypuszczają je na wolność. Pytony birmańskie doskonale zaadaptowały się na Florydzie. Wypierają naturalnie występujące tam węże oraz sieją destrukcyjne zniszczenia pośród wielu płazów, ssaków i ptaków, ponieważ na nie polują.
Specjaliści mieli problem z unieruchomieniem ogromnego węża
Znaleziony pyton birmański był nietypowo dużych rozmiarów. W pierwszej chwili zwierzę niemalże uciekło specjalistom. Unieruchomienie tak ogromnego i silnego gada było sporym wyzwaniem. Pięciu mężczyzn musiało połączyć swoje siły, aby stało się to wykonalne.
Okazało się, że odłowiony pyton ma ponad 90 kilogramów masy ciała oraz 5,2 merów długości. Dotychczas znaleziono tylko jednego osobnika, który był większy.
To doskonały dowód na to, że pytony birmańskie doskonale odnajdują się w Stanach Zjednoczonych, mając jednocześnie destrukcyjny wpływ na wiele lokalnych gatunków zwierząt.
Źródło: facebook.com @Mike Elfenbein, o2.pl