Rodzina przyjęła wystraszonego psa na okres próbny. Jedną pochopną decyzją zrujnowali mu psychikę
Adopcja psa po przejściach to czasochłonny proces, który wymaga od potencjalnego opiekuna elementarnej wiedzy na temat psychologii zwierząt. Pies czy kot pochodzący ze schroniska potrzebuje nie tylko ogromu miłości i cierpliwości, ale przede wszystkim zrozumienia, że w niektórych sytuacjach może reagować nieadekwatnie i lękowo. Znajomością potrzeb podopiecznego niestety nie wykazała się nowa rodzina Icky'ego. Jednym błędem zaprzepaścili trud włożony w socjalizację zwierzęcia. Umowa adopcyjna została zerwana ze skutkiem natychmiastowym.
Pies ze schroniska miał szczególną skłonność do reakcji lękowych. Wybrano dla niego rodzinę zastępczą
Icky to ważący około 6 kilogramów mieszaniec pinczera miniaturowego oraz charcika włoskiego o łagodnym usposobieniu. Ten zaledwie dwuletni czworonóg otrzymał szansę na znalezienie odpowiedzialnych opiekunów dzięki organizacji Spark of Love Animal Rescue. Wcześniej natomiast na własnej skórze doświadczył, jak to jest zostać odtrąconym przez człowieka, któremu oddało się całe serce. Pomimo swojego nieodpartego uroku Icky trafił do schroniska na skutek porzucenia.
Zwierzęta zamieszkujące schroniska są bardziej narażone na lęk separacyjny , a ponadto cierpią na inne problemy lękowe i fobie. Nie inaczej było w przypadku Icky'ego. Długotrwała samotność, smutek i rozczarowanie związane z utratą właściciela miało niebagatelny wpływ na psychikę bezpańskiego psa. Pupil wymagał wsparcia behawiorysty odpowiedzialnego za opracowanie całej drogi wychodzenia z traumy, odzyskania zaufania do człowieka i odwrażliwienia na bodźce wywołujące lęk. Pracownicy schroniska postanowili jednak wybrać alternatywne rozwiązanie dolegliwości behawioralnych, a właściwie drogę na skróty.
Icky'ego umieszczono w domu tymczasowym, a jego rodzina zastępcza miała za zadanie rozpocząć wstępną socjalizację, by ośmielić nieśmiałego zwierzaka. Niestety, w ferworze obowiązków związanych z przyjęciem do domu nowego zwierzaka umknęło im sedno problemu.
W Święto Niepodległości Icky zniknął im z oczu
2-letni psiak znalazł się w rodzinie, która miała mu pomóc w oswojeniu z nieznanym otoczeniem oraz nieprzepracowanymi i odkładanymi na bok emocjami, które tylko czekały na to, by przejąć nad nim kontrolę. Tymczasowi opiekunowie bardzo szybko zapałali sympatią do niewielkiego zwierzaka, podczas gdy w schronisku trwały poszukiwania stałego domu dla Icky'ego. Zanim jednak wybór padł na konkretną rodzinę, doszło do przykrego wypadku.
Pójście wraz ze strachliwym pieskiem na pokaz sztucznych ogni z okazji uroczyście obchodzonego Dnia Niepodległości nie było najmądrzejszą decyzją. Oczywistym powodem jest hałas towarzyszący wybuchowi - wrażliwy słuch psa sprawia, że odgłosy fajerwerków są dla niego dużo głośniejsze niż dla nas. Niestety, zamiast przyszykować dla Icky'ego bezpieczne schronienie w domu, gdzie nie byłby narażony na kakofonię dźwięków i innym stresujących bodźców w postaci tłumu nieznajomych i rozbłysków na niebie, postanowili zabrać go ze sobą.
Nierozważne podejście opiekunów niemal od razu się na nich zemściło. Po pierwszej serii fajerwerków Icky wpadł w panikę. Przerażony wybuchami zerwał się ze smyczy i popędził na oślep przed siebie. Rodzina zdążyła zobaczyć tylko jego tylne łapy, zanim zniknął im z oczu.
Lokalna społeczność natychmiast rozpoczęła poszukiwania zaginionego psa. Zwierzak jego wielkości miał bardzo małe szanse na samodzielne przetrwanie na ulicy. Groził mu cały szereg niebezpieczeństw - począwszy od petard wystrzeliwanych przez osoby znajdujące się pod wpływem alkoholu, przez przejeżdżające samochody, skończywszy na dzikich i agresywnych zwierzętach.
Dni mijały, a z każdą upływającą godziną malały szanse na to, że Icky odnajdzie się cały i zdrowy. Opiekunowie oraz pracownicy schroniska zaczęli obawiać się najgorszego, jednak nie odpuszczali w poszukiwaniach. Kiedy wszystkim wydawało się, że nadzieja umarła, nastąpił przełom w sprawie.
Zaginiony pies odnaleziony, ale nie wróci już do zastępczej rodziny
Po tygodniu grupa poszukiwawcza odnalazła zaginionego pieska. Gdy słońce chyliło się ku zachodowi, niewielkich rozmiarów pupil ukazał się ich oczom. W oddali, na końcu polnej ścieżki stał Icky . Zwierzak był wyraźnie wystraszony i nie odważył się ruszyć z miejsca, dopóki nie zawołali go po imieniu. Na widok znajomych twarzy podszedł bliżej i ponownie znalazł się w ramionach bliskich.
Z ciała Icky'ego zwisało upitych krwią 25 kleszczy. Miał również liczne rany skórne, które niezwłocznie oczyszczono. Strach pomyśleć, czego doświadczył w dziczy, będąc zdanym wyłącznie na siebie.
- Icky pokonał przeciwności i sam przetrwał sześć dni. Jesteśmy bardzo wdzięczni za każde zgłoszenie - informują pracownicy schroniska.
Od czasu dramatycznej ucieczki w trakcie Dnia Niepodległości pracownicy schroniska poświęcają Icky'emu znacznie więcej uwagi. Co prawda, piesek wrócił do tymczasowego domu zastępczego, aby otrząsnąć się po niebezpiecznych przygodach, jednak postanowiono, że nie zostanie tam na stałe.
Ze względu na popełniony błąd, który mógł kosztować zwierzę zdrowie, a nawet i życie, rodzina adopcyjna została zdyskwalifikowana. Nie zmienia to faktu, iż Icky wciąż ma nadzieję na znalezienie odpowiedzialnych opiekunów, którzy tym razem wezmą pod uwagę jego potrzeby.
Źródło: facebook/Spark of Love Animal Rescue