Ratownicy wyrwali pumę z cyrkowego koszmaru. Po 20 latach odzyskała wolność
Samiec pumy imieniem Mufasa to prawdopodobnie ostatnie dzikie zwierzę, jakie udało się uratować z cyrku Circo Koreander. Zwierzę ponad 20 lat przepracowało i poza krótkimi chwilami spędzonymi na scenie, życie dzikiego kota sprowadzało się do tkwienia w ciasnej klatce. Dopiero niedawno aktywiści walczący o prawa zwierząt doprowadzili do tego, aby Mufasa pod koniec swojego życia zaznał namiastki wolności. Jego reakcja na widok przestronnego wybiegu jest poruszająca.
Właściciele niektórych cyrków wciąż zarabiają na cierpieniu zwierząt
Jeszcze stosunkowo niedawno cyrki objazdowe, których główną atrakcją są występy z udziałem tresowanych dzikich zwierząt, były atrakcją, na którą z niecierpliwością czekały osoby mieszkające w niewielkich mieścinach, jak i w największych miastach. Obecnie obserwuje się ruch propagujący bojkot tego typu rozrywki opierającej się na cierpieniu naszych braci mniejszych.
W wielu krajach zakazano prowadzenia cyrków, w których wykorzystuje się tresowane słonie, egzotyczne ptaki czy dzikie koty. Okazuje się jednak, że w niektórych częściach świata wciąż można natknąć się na cyrki z dzikimi zwierzętami. Aktywiści walczący o prawa zwierząt starają się eliminować tego typu podmioty z rynku, choć niewątpliwie jest to trudne zadanie i niejednokrotnie wymagające asysty policji. Dlatego puma o imieniu Mufasa musiała czekać aż 20 lat na to, aby zaznać komfortowego życia, zamiast bólu i samotności w ciasnej klatce należącej do obwoźnego cyrku.
Przez 6 dni pies był uwięziony na rwącej rzece. Wciąż odmawiano pomocy, w końcu walczyli o niego 16 godzin Zaginął pies. Skrył się w miejscu, do którego nie każdy ma wstęp. "Zabawiała go grupa młodych kobiet"Puma latami cierpiała, żeby rozweselać ludzi. Znaleziono ją skutą łańcuchami na pace busa
Mufasa należał do właściciela peruwiańskiego cyrku Circo Koreander. Już jako małe kocię nauczył się, jak nawigować w cyrkowej rzeczywistości. Jego celem było rozweselanie osób przychodzących na pokazy. Aby to było możliwe, puma musiała regularnie trenować różne sztuczki, natomiast resztę czasu spędzała w ciasnej klatce, spętana ciężkimi łańcuchami. Takie życie musiało być prawdziwym horrorem dla stworzenia, dla którego najcenniejsza jest wolność i niezależność.
O lepszy los pumy zawalczyli aktywiści z organizacji walczącej o prawa zwierząt Animal Defenders International (ADI). Lata domagania się o zmianę przepisów, w których wykorzystywanie dzikich istot do pracy w cyrku zostałoby zdelegalizowane, w końcu przyniosły satysfakcjonujące efekty. Dzięki temu wolontariusze mogli odebrać Mufasę dotychczasowemu właścicielowi. Jednak to był dopiero początek długiej drogi prowadzącej pumę do lepszego życia.
Puma nie mogła zostać wypuszczona na wolność. Schyłek życia spędzi w azylu
Dzięki ogromnemu zaangażowaniu aktywistów z ADI Mufasa zamieszkał na prywatnym i przestronnym wybiegu. Pierwsze chwile dzikiego kota spędzone na swobodnym eksplorowaniu przestrzeni zostały uwiecznione na filmie. To niezwykle wzruszający widok. Puma zachowywała się tak, jakby była w szoku, że może robić wszystko, co tylko jej się podoba. Delikatnie stąpała po piasku oraz roślinach, uważnie obserwując roztaczającą się wokół panoramę.
Musiało minąć trochę czasu, zanim Mufasa uwierzył w to, że to, co go spotkało, jest rzeczywistością, a nie tylko pięknym, ulotnym snem. Ten kot zdecydowanie zbyt długo czekał na ratunek. Niewątpliwie każdy dzień spędzony przez cyrkową pumę w komfortowych warunkach był warty długiej walki o delegalizację cyrków ze zwierzętami w Peru.
Źródło: independent.co.uk, youtube.com/@animaldefenders