Pogrzeb nagle przerwany, nie pozwolono opuścić trumny z ciałem. Ludzie przecierali oczy z niedowierzania
Odwiedzając miejsce kultu pamięci po osobach zmarłych, powinniśmy okazać szacunek i respektować zasady, jakie na nim panują. Niemniej na jednym z cmentarzy w Nowej Zelandii pogrzeb krewnego przybrał ciekawy obrót, kiedy w trakcie ceremonii czworonożny przyjaciel rodziny dopuścił się wybryku, który jego bliscy będą wspominać jeszcze przez długie lata. Na moment przed uroczystym złożeniem trumny do grobu pies wpadł do świeżo wykopanego dołu.
Nagranie z pogrzebu hitem Internetu. Trudno było zachować powagę
Paul Graham z Auckland w Nowej Zelandii wziął udział w pogrzebie swojego wujka George'a. Kiedy msza żałobna dobiegła końca, mężczyzna wraz z resztą żałobników udał się na pobliski cmentarz, gdzie niebawem miała zostać złożona trumna.
Pogrzeb stanowi ostatnie pożegnanie kogoś bliskiego sercu wszystkich zgromadzonych, dlatego każdy z uczestników chce w tym smutnym dniu okazać swój szacunek, jakim darzyło się tę ważną osobę. Tłum niosący kwiaty zebrał się wokół świeżo wykopanego dołu i w zadumie spoglądał na zamkniętą trumnę z ciałem.
Otaczającym Paula ludziom towarzyszyło uczucie smutku, a niepowetowana strata wyciskała łzy z oczu. Grabarze byli już gotowi i czekali na sygnał, by opuścić trumnę w głąb ziemi, lecz w pewnym momencie ksiądz był zmuszony przerwać kazanie w intencji zmarłego. Ceremonię pogrzebową zakłócił pies o imieniu Cochise, który, jak się okazało, również kroczył w orszaku żałobnym.
W trakcie pogrzebu pies wpadł do grobu. Musieli go wyciągnąć
Zwierzę, które pojawia się w naszym życiu, nierzadko zyskuje miano członka rodziny i traktowane jest z takim samym szacunkiem, jak drugi człowiek. Z tego względu rodzinie wydawało się to wprost oczywiste, że 13-letniego Coshise'a, najprawdopodobniej przedstawiciela rasy papillon, nie mogło zabraknąć podczas pochówku wujka George'a.
Niewielkich rozmiarów psiak, łączący cechy szpica i spaniela, zachowywał się spokojnie. W trakcie mszy nie sprawiał żadnych problemów, aż do momentu, gdy opiekujące się nim dziecko nie odpięło smyczy od psiej obroży. Wystarczyła sekunda nieuwagi, by zwierzak poślizgnął się na macie, wpadając do dziury.
Był tam przez kilka minut, podczas gdy ksiądz wygłaszał mowę pochwalną, i przez cały czas szczekał – relacjonuje jedna z uczestniczek pogrzebu.
Na filmie możemy zauważyć, jak Guy Yelchich, syn zmarłego krewnego, wskakuje do dołu, aby uratować psiaka. Niewątpliwie wybryk Cochise'a zapewnił żałobnikom tak bardzo potrzebne wytchnienie w tym trudnym dniu.
"Tam na dole nie ma smakołyków"
Chociaż Internet pełen jest historii ukazujących bezgraniczne przywiązanie zwierzęcia do właścicieli, w tym przypadku nie należy nadinterpretowywać zachowania czworonoga. Jak zaznaczono w opisie pod filmem, ciekawski zwierzak przypadkowo wpadł do grobu w trakcie pogrzebu i zdecydowanie nie miał na celu odprowadzać zmarłego na miejsce wiecznego spoczynku. Zachowanie Cochise'a było zatem wynikiem nieszczęśliwych okoliczności.
Mimo iż incydent wynikły z wprowadzenia psa na cmentarz może godzić w uczucia religijne innych osób, internauci byli łaskawi wobec właścicieli pupila i docenili poczucie humoru oraz dystans żałobników. Kiedy już nie wiadomo co robić, zostaje tylko śmiech, dlatego całą sytuację obrócono w żart:
Powiedziano mu, że będą tam kości - napisał jeden z widzów.
Twój tata chciał mieć przy sobie ulubionego syna - zażartował kolejny.
Wyprawiałam wiele pogrzebów bliskich członków rodziny i zawsze było się z czego pośmiać. Dzięki temu ciężki dzień nie jest tak smutny - skomentowała inna internautka.
Źródło: Dailymotion, newsweek.com