Nie zdążyły uciec z pękającej kry. Zagłada pochłonęła 10 tys. piskląt, ale może być jeszcze gorzej
Od wielu lat wiadomo, że globalne ocieplenie jest problemem, który dotyczy każdego mieszkańca planety. Zagrożeni są nie tylko ludzie, ale również zwierzęta. Okazuje się, że nawet te gatunki, które występują na odludnych terenach, umierają pośrednio z rąk ludzi. W wyniku katastrofalnych zmian klimatycznych zginęło co najmniej kilka tysięcy piskląt. Z kolei dorosłe osobniki straciły przestrzeń, na której mogłyby przystąpić do kolejnych lęgów. “Zagłada zwiastunek przyszłych zdarzeń” - kwitują naukowcy, ale najgorsze dopiero przed nami.
Naukowcy obserwowali niepokojące sygnały od 7 lat
Skutki globalnego ocieplenia są odczuwalne w każdym zakątku Ziemi. O ironio, póki co, do największych tragedii dochodzi w najzimniejszych miejscach globu, na którym żyjemy.
Specjaliści analizujący zmiany zachodzące w Antarktyce od 2016 roku notują rekordowo niskie zasięgi lodu morskiego . Pod tym kątem najgorzej wypada rejon Morza Bellingshaushena. Tam od dwóch lat niemalże w ogóle nie zaobserwowano występowania lodu. To sytuacja, która w tym rejonie świata w ogóle nie powinna mieć miejsca. Tak drastyczne zmiany są odroczonym w czasie wyrokiem śmierci dla zwierząt bytujących na tych terenach . Okazało się, że tragedia o ogromnej skali wydarzyła się szybciej, niż spodziewali się tego badacze.
Ucierpiały pingwiny cesarskie , które były w trakcie sezonu rozrodczego. Już od 2018 roku ponad 30% kolonii tych ptaków borykało się z problemem zmniejszającego się zasięgu lodu morskiego. Skala strat była tak duża, że można określić ją mianem apokalipsy.
Doszło do tragedii, w której zginęło kilka kolonii pingwinów cesarskich
Antarktyka jest jednym z najbardziej niedostępnych dla człowieka regionów na Ziemi. Dlatego dopiero niedawno ustalono, że w listopadzie ubiegłego roku doszło do wydarzenia, w wyniku którego życie straciło około 10 000 piskląt pingwinów cesarskich.
W wyniku zmian klimatycznych związanych z globalnym ociepleniem, rozpadł się lód na którym do lęgów podeszły cztery kolonie pingwinów cesarskich . Pisklęta były już podchowane, ale wciąż zbyt młode na to, aby mieć szansę na przetrwanie w zimnych wodach morskich. Nie wykształciły jeszcze wodoodpornych piór, które im by to umożliwiły. Potrzebowały na to więcej czasu.
Dramatyczne wydarzenia miały miejsce w zachodniej części Antarktyki, u wybrzeży Morza Bellingshausena. Wszystko wskazuje na to, że będzie tylko gorzej.
Nie tyko pingwiny. Wkrótce wszyscy odczujemy skutki zmian klimatu na własnej skórze
To pierwsze tego typu zjawisko na tak ogromną skalę. Jednak naukowczyni Barbara Wiencecke z Australijskiego Oddziału Antarktycznego informuje, że młode ptaki giną w wielu miejscach w wyniku przedwcześnie topiącego się lodu:
- Osobiście znam kilka obszarów, gdzie lód morski pękł długo przed tym, jak pisklęta pingwinów były gotowe do wylęgu. Mamy więc małe puchate kuleczki, które nie potrafią same o siebie zadbać (…), które są całkowicie zależne od pożywienia rodziców, które nie są wodoodporne. Nie mogłyby wejść do oceanu i przeżyć, nawet gdyby chciały.
Eksperci alarmują. Opisana masakra czterech kolonii pingwinów cesarskich to dopiero przedsmak nadchodzących tragedii. Naukowcy szacują, że do końca XXI wieku, w wyniku globalnego ocieplenia zginie co najmniej 90% kolonii pingwinów cesarskich . To zwierzęta, które są uzależnione od naturalnych i cyklicznych procesów mających miejsce w Antarktyce. Nie mają żadnej alternatywy, która umożliwiłaby im przetrwanie.
Źródło: bbc.com, onlinelibrary.wiley.com