Myśleli, że ogromna rana u psa, w której zalęgły się robaki to wynik wypadku. Lekarze są jednak jednomyślni
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zostało poinformowane o beznadziejnym stanie psa, który został potrącony przez samochód. Miał problemy z poruszaniem, jego grzbiet był obdarty ze skóry. Właściciele nie reagowali. Zwierzę cierpiało kilka dni, aż do drzwi zapukała organizacja pro-zwierzęca.
"Niespełna roczny psiak wpadł pod samochód. Jego kości połamały się w pył, a skóra na grzbiecie została zdarta."
Mimo doznanych obrażeń, właściciele psa nie zabrali go do weterynarza. Gdyby nie sąsiedzi, którzy wezwali Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami , męka psa trwałaby wiecznie.
– Zabrali go do domu, licząc chyba na to, że się wyliże – można przeczytać w opisie zbiórki na psa . – Trzy dni bez leków przeciwbólowych, diagnozy, bez żadnej ulgi.
Na grzbiecie psa znajdowały się otwarte rany. Ze względu na upały i brak higieny, wdała się w nie infekcja.
W ranach na plecach psa zalęgły się larwy. Właściciele zrzekli się zwierzęcia
Sączące się obtarcia nie były największym problemem. Ze względu na skrajne zaniedbanie, w otwartych ranach zalęgły się larwy . Widok był żałosny.
Właściciele nie podjęli się leczenia. Tłumaczyli się kwestiami finansowymi. Podobno nie stać ich było na leczenie. Zostali zmuszeni do wizyty u weterynarza przez TOZ, jednak postanowili zrzec się psa . Taki wybór był wygodniejszy. Nie musieli martwić się kłopotliwymi i drogimi wizytami w klinice weterynaryjnej. Chociaż pies cierpiał przez ich zaniedbania, nie poczuwali się do odpowiedzialności.
Rany na plecach były tylko jedną z dolegliwości Aleksa . W wyniku wypadku ucierpiała jego miednica .
– Zdjęcie RTG zwala z nóg. Miednica strzaskana w pył.
Rany na grzbiecie psa powstały jeszcze przed wypadkiem. "Jego życie musiało być gehenną"
Kiedy wolontariusze myśleli, że nie mogą mieć gorszego zdania o właścicielach psa , weterynarze podzielili się z nimi swoimi przypuszczeniami. Przeszłość psa jawiła się w jeszcze czarniejszych barwach.
– Byliśmy przekonani, że oskórowany grzbiet to efekt zadanych przez samochód obrażeń. Ale lekarze są jednomyślni. Rany powstały dawno temu, a ich obecny wygląd to skutek zaniedbania! – grzmi Fundacja dla Szczeniąt Judyta , która pomaga ciężko choremu psu.
Przed lekarzami stało nie lada wyzwanie. Pies był w tragicznym stanie, kiedy do nich trafił.
– Lekarze musieli ogolić psiaka i przez 1,5 godziny wyciągali z jego ciała robaki, które zagnieździły się w otwartej skórze!
Dla Aleksa nadal tli się nadzieja. Wolontariusze i weterynarze walczą o jego życie. Zrobią wszystko, żeby pies wyzdrowiał i mógł cieszyć się życiem wolnym od cierpienia , tak innym od tego, co dotychczas poznał.
Przypominamy, że Aleksa można wesprzeć, wpłacając pieniądze na zbiórkę . Fundacja potrzebuje Twojego wsparcia. Liczy się każdy grosz.
Źródło: Facebook/Fundacja dla Szczeniąt Judyta