Machając rękami, wybiegli na jezdnię. Ktoś potrzebował pomocy, był tak mały, że mieścił się na dłoni
Prawdopodobnie nikt z nas nie jest świadomy, jak wiele stworzeń ginie pod kołami samochodów każdego roku. Jedne tracą życie na miejscu, inne w wyniku poniesionych obrażeń cierpią, aby finalnie skonać w cierpieniu i męczarniach. Kilkutygodniowe zwierzę nieomal zostało potrącone przez nadjeżdżające samochody. Tragedii zapobiegli paramedycy, którzy w ostatniej chwili wybiegli na ruchliwą jezdnię. To dopiero początek pięknej historii.
Ranne zwierzęta. Tak mało osób reaguje na ich cierpienie
Potrącone lub martwe sarny, jelenie, dziki, rozjechane jeże, lisy, zające, koty, płazy czy gady. Jedną z częstszych przyczyn urazów u zwierząt są wypadki komunikacyjne . Coraz więcej dróg przecina szlaki migracyjne dzikich stworzeń. Z kolei zwierzęta traktują jezdnię jako przeszkody, które pokonują, aby znaleźć bezpieczne schronienie, zdobyć pokarm, zaspokoić pragnienie czy udać się na spoczynek. Pomimo iż przy drogach montowane są siatki zabezpieczające, a znaki przypominają o obecności mieszkańców lasów, setki, tysiące, a nawet miliony z nich nigdy nie docierają do celu.
Problem stanowi też porzucanie zwierząt domowych na drogach czy poboczu, co jest niemal równoznaczne ze skazaniem niechcianego pupila na śmierć . Wypadki z udziałem zwierząt zdarzają się na tyle często, że każdy z nas powinien wiedzieć jak zachować się w takiej sytuacji . Na szczęście nie wszystkie sytuacje kończą się potrąceniem. Grupa paramedyków w porę zapobiegła tragedii, dostrzegając na jezdni kilkutygodniowe kocię.
Mężczyźni wybiegli na autostradę, by ratować kotka
Nieszczęsnemu zwierzakowi niewiele brakowało do wpadnięcia pod koła rozpędzonych pojazdów po tym, jak nieświadomy ryzyka wyszedł na sam środek autostrady w Nakhon Sawan w północnej Tajlandii. Całkowitym zbiegiem okoliczności w pobliżu znajdowali się paramedycy.
Jadąca minivanem grupa mężczyzn dostrzegła puchatą kuleczkę na asfaltowej drodze i bez chwili wahania zatrzymała samochód na poboczu drogi. Dwóch z nich puściło się biegiem w stronę kocięcia, gorączkowo machając rękami w stronę nadjeżdżających pojazdów. Robili wszystko, co w ich mocy, by skłonić kierowców do wciśnięcia hamulców.
Dowódca personelu medycznego uchwycił akcję ratunkową na filmie. Chociaż jego współpracownicy narazili własne życie i zdrowie, interwencja zakończyła się sukcesem.
Kociak trafił w ręce weterynarzy. Ma szansę na znalezienie kochających opiekunów
Szczęśliwcem, którego udało się uratować w ostatniej chwili, był sześciotygodniowy kociak o pręgowanym rudym futerku. Był tak mały, że wystarczyła chwila nieuwagi, by przeoczyć go na drodze.
Maluch głośno miauczał, jednak nie stawiał oporu przed wzięciem go na ręce. Uwagę paramedyków od początku przykuł niezgrabny chód zwierzęcia, który wskazywał na możliwy uraz . Mężczyźni czym prędzej zabrali go do ambulansu, gdzie otulono zwierzę kocykiem.
Kociątko zostało przewiezione do pobliskiej kliniki weterynaryjnej, gdzie jego leczeniem zajęli się specjaliści. Po zakończeniu rekonwalescencji zostanie przekazany do adopcji. Miejmy nadzieję, że szybko znajdzie się dla niego dom.
Wystarczyło tak niewiele, by historia kociego malucha zakończyła się tragicznie. Swoje życie zawdzięcza osobom, które na co dzień niosąc ratunek ludziom. Chwytającą za serce akcja ratunkowa pokazuje, że gatunek nie gra roli i odruchu serca medycy wyciągają pomocną dłoń również do tych stworzeń, które nie są w stanie same poprosić o pomoc.
Źródło: youtube/viral press