Kotka trafiła do nich po dwóch dniach porodu. Smutna prawda wyszła na jaw
Młoda kocia mama miała poważne problemy. Na całe szczęście trafiła w dobre ręce, które jej pomogły. Niestety kocięta nie miały tyle szczęścia. Po długim porodzie smutna prawda o jej stanie wyszła na jaw.
Nieodpowiedzialne hodowle zwierząt występują coraz częściej
Niestety wielu ludzi, którzy posiadają zwierzęta, postanawia również zająć się hodowlą danej rasy. Świadomi opiekunowie dbają o swoje zwierzęta. Zapewniają im dobrą opiekę weterynaryjną, a gdy pojawią się na świecie młode, poświęcają maluchom każdą wolną chwilę. Niestety na świecie nie brakuje pseudohodowców, którzy w rozmnażaniu zwierząt widzą tylko dochodowy biznes.
Zwierzęta wykorzystywane są w okrutny sposób, a gdy pojawiają się komplikacje, zdane są same na siebie. Pseudowłaściciel nie chce bowiem tracić ani złotówki z możliwego zysku. Zwierzęta, które przestają być użyteczne, zostają zazwyczaj wyrzucone jak niepotrzebny przedmiot. Schronisko dla zwierząt w Ettlingen nie pierwszy raz musiało mierzyć się z podobną historią.
Właściciel chciał zarobić na małych kotach
U kotki znajdującej się w pseudohodowli pojawiły nieprzewidziane komplikacje podczas porodu. Niestety nieodpowiedzialny właściciel nie chciał zapłacić w klinice weterynaryjnej za zabieg cesarskiego cięcia. Kwota, jaką musiałby poświęcić, wynosiła 2500 euro. Schronisko otrzymało pilny apel od lekarza weterynarii.
Kocia mama rodzi od 2 dni, właściciel nie może ponieść kosztów niezbędnego cięcia cesarskiego, czy możecie ją przejąć? - brzmiała wiadomość z kliniki.
Pracownicy schroniska mimo ogromnego obłożenia i dużych wydatków ponoszonych za zwierzęta, które do nich trafiały, nie wahali się ani chwili, aby pomóc kociej mamie. Przejęta przez schronisko kotka urodziła łącznie 10 kociąt. Jedno niestety zmarło. To jednak był dopiero początek problemów kociej rodziny.
Kotka potrzebowała pilnej pomocy. Nie dała rady zajmować się młodymi
Kocia mama okazała się rasowym kotem. Maine coon, który w normalnych warunkach powinien ważyć od 3,5 do 5 kg, ważył zaledwie 2,9. Każda kość była na niej widoczna i możliwa do policzenia. Kotka była na tyle wychudzona i osłabiona, że niestety nie mogła zajmować się swoim świeżo urodzonym miotem.
To jest dla nas niezrozumiałe i niepojęte jak można doprowadzić do takiego stanu swoje zwierzę, tylko po to, aby zarobić na kociakach. Jesteśmy źli i sfrustrowani - napisali na profilu pracownicy schroniska.
Z przedstawionego przez pseudo właściciela oświadczenia w klinice wynikało, że jest to już 3 miot, który urodziła kotka. Warto zaznaczyć, że zwierzę ma dopiero 3 lata. Taka eksploatacja kotki zasługuje na największe potępienie. Wolontariusze i pracownicy schroniska przejęli opiekę nad kociętami. Wymagają one szczególnej opieki oraz karmienia specjalistycznym mlekiem co 2-3 godziny. Kociątka uda się odchować tylko i wyłącznie dzięki ich pracy i uwadze. Maluchy w pierwszej fazie rozwoju mają tylko 50% szans na przeżycie. Pracownicy liczą jednak, że wszystkie uda się ocalić i znaleźć im dobre domy.
Źródło: facebook/Tierschutzverein-Ettlingen e.V.