Konie ciągnące furmankę skręciły prosto na auto. Woźnica zupełnie nad nimi nie panował, powód szokuje
Do szokujących wydarzeń doszło w gminie Nielisz w województwie lubelskim. Na policję wpłynęło zgłoszenie o kolizji furmanki ciągniętej przez dwa konie z samochodem osobowym marki Opel. Na miejscu okazało się, że wszystkiemu winny jest woźnica, który zupełnie nie kontrolował kierunku, w którym zmierzały zwierzęta. Powód, dla którego tak się wydarzyło, może was mocno zdziwić.
Zaprzęg konny uszkodził auto
Do komendy policji w Zamościu wpłynęło zgłoszenie o kolizji, jaka miała miejsce na drodze wojewódzkiej w Nieliszu. Okazuje się, że furmanka ciągnięta przez dwa konie, którymi z założenia miał kierować znajdujący się na niej woźnica, zawadziła o samochód marki Opel .
Co ciekawe, chwilę wcześniej inny zaniepokojony kierowca zgłosił, że do jednego ze skrzyżowań w Nieliszu zbliża się furmanka, i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że mający kierować końmi woźnica śpi . Jak okazało się po chwili, nie trzeba było czekać długo, aby doszło do niebezpiecznego zdarzenia.
Pijany woźnica zasnął w trakcie jazdy
Przybyłym na miejsce wezwania policjantom udało się ustalić, że woźnica zasnął podczas powożenia zaprzęgiem konnym . Zdezorientowane zwierzęta, którymi nikt nie kierował, w pewnej chwili skręciły i zawadziły o auto wyjeżdżające z parkingu.
Na szczęście kierowcy Opla, ani jego pasażerom nic się nie stało. Nie ucierpiały również konie oraz woźnica. Uszkodzenia obejmują jedynie auto. Funkcjonariusze wykonali na nim badanie alkomatem, a wynik, jaki ukazał się na urządzeniu, mógł ich zszokować. 37-letni mężczyzna miał prawie 5 promili alkoholu w organizmie .
Pijany woźnica stanie przed sądem
Jak dowiadujemy się z informacji udostępnionych w sieci przez KMP Zamość, 37-latek z gminy Nielisz odpowie za swoje nieodpowiedzialne zachowanie przed sądem . Kierowanie zaprzęgiem konnym pod wpływem alkoholu to nie jedyne, za co odpowie.
Mężczyzna odpowie za kierowanie zaprzęgiem w stanie nietrzeźwości, spowodowanie kolizji drogowej i poruszanie się tym pojazdem po drodze publicznej bez wymaganego oświetlenia - czytamy.
To także dobra okazja, aby przypomnieć o ciężkiej sytuacji koni w Polsce. Zwłaszcza na Podhalu zwierzęta te są wykorzystywane do ciężkiej pracy, ponad ich siły. Informacje zgromadzone przez Fundację Viva! udowadniają, że część z nich wykończonych wożeniem turystów na Morskie Oko kończy w rzeźni. Takiemu postępowaniu znacząco sprzeciwiają się nie tylko organizacje ratujące zwierzęta i walczące o ich lepszy los, ale także coraz więcej ludzi.
źródło: KMP Zamość