Jedno kocię z porzuconego miotu było wyjątkowo małe, nie wiedzieli, czy przeżyje. "Ledwo się poruszał"
Znaleziono go z dwiema siostrami. Był tak malutki, że nie wiedziano, czy przeżyje. Mały Sebastian ważył niespełna połowę tego, co powinien. Chociaż miał już tydzień, był wielkości nowonarodzonego kocięta. Kiedy go znaleziono, jego opuchnięte oczy nie chciały się otworzyć, a jego brzuszek toczył stan zapalny. Zastępcza mama musiała stoczyć zaciętą walkę o życie i zdrowie małego mruczka.
Penny Richards, wolontariuszka organizacji pro-zwierzęcej, wzięła do siebie troje kociąt z porzuconego miotu. Wszystkie z nich potrzebowały opieki, ale szczególną troską musiała otoczyć Sebastiana. Mruczek znacząco odbiegał od sióstr wielkością, jego ciało było dwa razy mniejsze .
Jego oczy były tak zaropiałe i opuchnięte, że nie mógł ich otworzyć
Kocię było wychudzone i zmizerowane. Jego wypukłe oczka sklejone były ropą. Były tak opuchnięte, że nie mógł ich otworzyć. Futerko mruczka było mokre, cuchnął moczem . Na brzuszku było widać ranę po oderwaniu pępowiny. Wdała się jakaś infekcja, a przestrzeń wokół była opuchnięta i zaczerwieniona.
– Kiedy przenosiłam kocięta z transportera do inkubatora, od razu zauważyłam, że Sebastian był połowy wielkości swoich sióstr – opowiada Penny. – Jego oczy uwypuklały się z czaszki i ledwo się poruszał.
Wyczerpany mruczek ledwo się poruszał , był osłabiony i potrzebował specjalistycznej opieki. Nikt nie wiedział, czy przeżyje, ale jego zastępcza mama zrobiła wszystko, co w jej mocy, żeby kociak wrócił do zdrowia. Sebastianowi na szczęście dopisywał apetyt. Zastępcza mama miała nadzieję, że to wystarczy i uda jej się podtuczyć wychudzonego mruczka do zdrowych rozmiarów.
– Byłam naprawdę zdziwiona, kiedy odkryłam, że potrafił przyssać się do butelki i wypić całe trzy mililitry samemu. Zazwyczaj, kiedy kocięta są w takim stanie jak on, są za słabe, żeby jeść.
Kiedy Sebastian przybył do domu zastępczego, ważył niecałe 100 gramów, czyli tyle co kocię chwilę po urodzeniu . Powinien ważyć już dwa razy tyle. Na szczęście zwierzę szybko przystosowało się do częstego karmienia. Sam dawał znać, że to już pora na przekąskę, kiedy zaczynał węszyć w poszukiwaniu jedzenia. Dzięki silnej woli do życia, w ciągu pierwszej doby udało mu się przytyć 16 gramów . Penny była zachwycona wynikiem i miała nadzieję, że będzie już tylko lepiej.
To prawdziwy wojownik. Udało mu się pokonać przeciwności losu
W międzyczasie, kiedy powoli przybierał na wadze, zajęto się także jego infekcjami. Pępek zwierzęcia był opuchnięty. Jego oczy były zaropiałe i tak obrzękłe, że nie mógł ich otworzyć. Zastępcza mama musiała podać mu doustny antybiotyk i krople do oczu. Regularnie stosowała kompresy na oczy, żeby zwierzak mógł je w końcu otworzyć i zobaczyć świat.
Cały proces trwał tydzień, ale w końcu udało się doprowadzić zwierzę do lepszego stanu . W trakcie pobytu u Penny mruczek podwoił swoją wagę . Jego oczy otwierały się i dzięki odpowiedniemu nawodnieniu nie były już zapadnięte. Zwierzę było na dobrej drodze do całkowitego wyzdrowienia.
Chociaż nadal był znacząco mniejszy od sióstr, Sebastian w końcu zyskał energię do życia . Z kruchego, zmizerowanego mruczka stał się ciekawym świata, radosnym kotem.
– Chciał jeść i nabrać siły. Chciał dojść do siebie, żeby móc się pobawić z siostrami, Annette i Kathryn – mówi Penny.
Sebastian uniknął śmierci. Znalazł nowy dom
– Jeśli pamiętacie, kiedy do mnie przyjechał, wiecie, że mówiłam, iż w trakcie pierwszego dnia byłam przygotowana, że kiedy pójdę go nakarmić, zastanę go martwym – dzieli się obawami Penny w poście na Instagramie pokazującym postępy zwierzęcia. – Czasem za późno na ratunek, a ich małe ciałka już nie mogą walczyć.
Sebastian nadal jest mniejszy od sióstr, ale patrząc na tego białego urwisa, widać, że przeszedł długą drogę do wyzdrowienia . Nie ma już śladu po tym kruchym mruczku, który potrzebował pomocy.
– Po prostu na niego spójrzcie! Wyrósł na tak pięknego, uroczego, kochanego mruczka.
Kobieta nie może się nadziwić, jak wiele przeszedł Sebastian. Chociaż była dla niego tylko zastępczym domem i musiała się z nim pożegnać, kociak pozostawił w jej życiu trwały ślad .
Źródło: lovemeow.com, Instagram