Niezręczny incydent w samolocie. Pasażerowie wskazywali palcami opiekunkę psa
Korzystanie z toalety w samolocie niekiedy jest koniecznością, choć eksperci radzą, by lepiej tego unikać. Sprawa komplikuje się w przypadku zwierząt przewożonych na pokładzie samolotu. Niesforny chihuahua narobił problemów podczas lotu. Oburzeni pasażerowie próbowali interweniować, jednak właścicielka czworonoga pozostała niewzruszona. Tylko dzięki stewardessom udało się zapanować nad sytuacją.
Incydent kałowy w samolocie. Malutki piesek stał się źródłem wielkiego kłopotu
Kwestia przewozu zwierząt na pokładzie samolotu ma swoich zwolenników jak i przeciwników. Coraz więcej linii lotniczych poluzowuje przepisy tak, aby nasze czworonogi mogły z nami podróżować. Obowiązują jednak pewne zasady. Pies musi mieć odpowiednią wagę oraz przebywać podczas podróży w transporterze. Warto podkreślić, że wyjątek stanowią psy pracujące. Asystentami osób z niepełnosprawnością są zazwyczaj duże rasy i odpowiadają one za bezpieczeństwo opiekuna. Cały czas są w gotowości do pracy, nie mogą więc przebywać w transporterach.
Idealną rasą do przewozu na pokładzie linii lotniczych jest najmniejsza rasa wśród czworonogów, czyli chihuahua. Te mikroskopijne pieski mieszczą się niemal w każdej kobiecej torebce, a zdrowe osobniki ważą nie więcej niż 3 kg. Pewna kobieta podróżująca z Portland do Denver zabrała ze sobą swojego psa. Mały chihuahua został wypuszczony z torby bagażowej i udał się na małą przechadzkę po pokładzie samolotu. Nieodpowiedzialna właścicielka nie przejęła się tym, że jej pies zniknął z zasięgu wzroku. Wycieczka zwierzaka była dopiero początkiem problemów.
Pasażerów samolotu uderzył nieprzyjemny zapach. Przykry incydent popsuł im podróż
Niespodziewanie w tylnej części samolotu wybuchła panika. Pasażerów uderzył bardzo nieprzyjemny zapach. Podróżni zaczęli rozglądać się, skąd może docierać do nich ta okropna woń.
Włączyłem latarkę w telefonie i wtedy zdałem sobie sprawę, że pies wyszedł z transportera. Zastanawiałem się, czy ten okropny zapach pochodzi od właścicielki czy od psa - opowiadał po podróży mężczyzna, cytowany przez stację WGNTV.
Niebawem pasażerowie zlokalizowali źródło smrodu. Okazało się, że biegający luzem po pokładzie samolotu chihuahua pozostawił po sobie na siedzeniu przykrą niespodziankę. Podróżni nie mogli zmienić miejsc, ponieważ na pokładzie był komplet pasażerów.
Właścicielce psa zwrócono uwagę. Kobieta jednak nie przejęła się słowami i nie zamierzała ogarniać bałaganu, do którego doprowadził jej pies. Dla uciszenia współpasażerów wzięła chusteczkę i udawała, że sprząta. Widząc poczynania właścicielki, podróżni usilnie wzywali stewardessy. Okropny zapach roznosił się już niemal na cały samolot.
Ciężko winić psa za powstały problem
Trudno tu zrzucić winę na psa. Jeden z pasażerów przekazał pracownikom pogłoski, jakie przypadkiem usłyszał. Kobieta wspominała przed startem, że nie zadbała o psią toaletę podczas oczekiwania na lot na lotnisku. Biedny zwierzak musiał więc trzymać swoje potrzeby przez długi czas.
Wchodząc na pokład, kobieta przyznała, że leci z przesiadką, ale podczas postoju nie miała czasu, aby zabrać psa w wyznaczone miejsce - relacjonował współpasażer.
Kwestia wypróżniania się w samolocie wcale nie jest trywialna. Wiążą się z nią rozmaite zagrożenia, bowiem odchody są klasyfikowane jako zagrożenie biologiczne ze względu na obecność czynników chorób zakaźnych i toksyn. Dlatego pracownicy linii lotniczych założyli specjalne stroje ochronne i rękawiczki, a następnie szybko uporali się ze śmierdzącym problemem. W ramach rekompensaty za utrudnienia w podróży rozdano pasażerom bony zniżkowe w wysokości 50-75 dolarów. Linia lotnicza ma świadomość, że podobne incydenty mocno wpływają na opinię o firmie. Pracownicy dokładają wszelkich starań, aby zdarzały się jak najrzadziej. Wiele jednak zależy od odpowiedzialnych właścicieli czworonogów.
Źródło: mirror.co.uk