Były komandos od 15 lat ratuje zwierzęta w Afganistanie. Kto teraz uratuje jego?
Paul Farthing od 15 lat prowadzi w Afganistanie klinikę dla zwierząt. Przybył do kraju jako brytyjski komandos, ale niezwykłe zdarzenie odmieniło jego życie i sprawiło, że poświęcił się pomaganiu zwierzętom. Teraz sam błaga o pomoc.
Farthing służył w Królewskich Marines. Stacjonował w Afganistanie. Pewnego dnia zauważył dwa psy walczące ze sobą ku uciesze gawiedzi. Coś w nim pękło i bez wahania przerwał walkę. Jeden z psów podążył za nim i na stałe dołączył do oddziału marines. Paul nazwał go Nowzad, na cześć wsi, w której się spotkali.
Pies zmienił jego życie
Wierny i kochający Nowzad stał się dla Paula symbolem pokancerowanej duszy Afganistanu. Mężczyzna postanowił poświęcić się pomocy zwierzętom. Po zakończeniu służby założył schronisko i klinikę, w której leczył bezpańskie psy i koty, zwierzęta gospodarskie i dzikie. Paul wykształcił też wielu młodych afgańskich weterynarzy.
Niestety, świat Paula, jego żony, pracowników i ponad 200 zwierząt, które leczone są obecnie w klinice, stanął w ogniu po tym, jak Amerykanie zapowiedzieli wycofanie się z Afganistanu. Talibowie błyskawicznie przejęli kraj.
- To, co się dzieje, to jakiś koszmar - mówi Farthing w rozmowie z BBC. - Wszystko, co osiągnęliśmy przez ostatnich 15 lat, legło w gruzach.
"Mam uśpić 70 psów?!"
Paul musi ewakuować swoją rodzinę, klinikę i zwierzęta poza granice kraju, najlepiej do Wielkiej Brytanii.
- Moim pracownicy to Afgańczycy. Nie wiadomo, co ich czeka z rąk Talibów. Nie pozwolę, by córki moich ludzi stały się niewolnicami ekstremistów! - mówi Farthing.
Mężczyzna ogłosił w mediach społecznościowych, że potrzebuje ok. 200 tys. dolarów na ewakuację swoich ludzi i zwierząt. Obecnie opiekuje się 140 psami, 60 kotami, 12 osłami, 2 koniami, kozą i krową.
- Serce mnie boli na myśl, co będzie, jeśli nie uzbieramy tych pieniędzy - mówi były komandos. - Stać mnie na opłacenie transportu tylko dla połowy moich psów. Mam uśpić 70 czworonogów, które sam przygarnąłem z ulicy i doprowadziłem do zdrowia? Nie chcę nawet o tym myśleć!
Talibowie uważają psy za zwierzęta nieczyste i strach pomyśleć, co zrobią z czworonogami w zajętym Kabulu.
Rząd Wielkiej Brytanii nie pomaga
Niestety, to nie koniec problemów Farthinga. Rząd Wielkiej Brytanii jak na razie nie pokwapił się wspomóc jego zbiórkę, co więcej, pracownicy kliniki byłego komandosa nie kwalifikują się do ewakuacji.
- Ewakuowani mają być tylko afgańscy pracownicy ambasad, kultury, tłumacze itp. - mówi Paul. - Młodzi weterynarze, których wykształciłem, mają zostać rzuceni na pastwę Talibów. Z tym się nigdy nie pogodzę.
W brytyjskim parlamencie trwają właśnie zażarte dyskusje nad organizacją ewakuacji cywilów z Afganistanu. Premier UK Boris Johnson wspomniał nawet Farthinga w jednym ze swoich przemówień. Nie wiadomo jednak, jakie decyzje zapadną i czy Paulowi Farthingowi uda się uratować życie swoje, rodziny, pracowników i zwierząt.
Talibowie błyskawicznie zajęli niemal cały Afganistan po decyzji prezydent USA Joe Bidena o szybkim wycofaniu wojsk. Ruch, który miał podnieść popularność prezydenta, okazał się katastrofalny w skutkach i Afganistan dostał się w ręce ekstremistów. Los tamtejszych ludzi i zwierząt pozostaje bardzo niepewny.
Zobaczcie przemówienie Borisa Johnsona, w którym wspomina Paula Farthinga i jego klinikę. Czy słowa o konieczności pomocy zmienią się w czyny?
(Twitter.com @PenFarthing)All well and good recognising me @BorisJohnson but we need you to commit to giving our @Nowzad team a new live in the UK. Today would be nice to hear this news.. (@SarBritcliffeMP 🙏🏼🙏🏼🙏🏼🙏🏼😍) https://t.co/YIx4SxHYwz
— Pen Farthing (@PenFarthing) August 18, 2021
Źródło: BBC, inews.co.uk
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami