Zwierzęta - zapomniane ofiary Powstania Warszawskiego
To już 79. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego, która jest szczególnie ważna nie tylko dla Warszawiaków, ale wszystkich Polaków. Wspominając jego ofiary, warto też pamiętać o bohaterach nieludzkich. Jaką rolę odgrywały zwierzęta podczas walki o wolność?
Rzadko mówi się o zwierzętach w kontekście międzynarodowych sporów, wojen, wystąpień zbrojnych, rewolucji i walk niepodległościowych. Mimo, iż niejednokrotnie odegrały ważną rolę w dziejach ludzkości, przyczyniły się do rozwoju techniki i medycyny, a także pomogły ukształtować obecny porządek świata, to ich bliska relacja z człowiekiem nierzadko okupiona jest ogromnym cierpieniem.
Zwierzęta - milczący świadkowie Powstania Warszawskiego
Powstanie Warszawskie to jedno z najważniejszych, a zarazem najbardziej dramatycznych wydarzeń zapisanych na kartach historii stolicy Polski. 1 sierpnia 1944 roku, a więc już 78 lat temu warszawiacy chwycili za broń, by stoczyć bój o wolność i wyzwolenie stolicy spod niemieckiej okupacji. W godzinę "W" do walki przystąpiło kilkadziesiąt tysięcy powstańców.
Przez 63 dni powstańcy prowadzili z wojskami niemieckimi heroiczną i osamotnioną walkę. W czasie Powstania Warszawskiego poległo od 150 do 200 tysięcy Polaków, w tym jedynie 16 tysięcy z nich było żołnierzami. Wraz z ludźmi ginęły zwierzęta - zarówno te domowe, jak i dzikie, hodowlane czy pracujące.
Niektórzy właściciele za wszelką cenę usiłowali chronić swoje pupile z obawy, że trafią na czyjś talerz czy też zdradzą pozycję wrogom. Starali się zachować szczególną ostrożność w czasie spacerów, lecz niestety nie zawsze się im to udawało. Wiele osób ostrzyło sobie zęby na domowe zwierzaki. Niektórzy podstępem je wykradali, zaś okupanci strzelali do psów czy kotów uciekających przed hukiem eksplozji. Esesmani nie mieli litości, by za jednym pociągnięciem spustu wykończyć cudzego podopiecznego.
O swoich doświadczeniach ze zwierzętami podczas Powstania Warszawskiego opowiedziała aktorka Zofia Czerwińska. Jako dziewczynka otrzymała od ojca rannego wilczura, który szybko okazał się być szkolony. Niebawem pojawiło się ogłoszenie, że niemieccy żołnierze poszukują czworonoga, jednak rodzina Czerwińskiej nie miała zamiaru go oddać.
- Gdy wybuchło powstanie, strach było nawet wychodzić z domu. Wszędzie świszczały kule. Ale ja zawsze chodziłam przez podwórko po wodę do studni, więc i tego dnia też postanowiłam iść. Pies oczywiście ze mną. Łatwo można się domyślić, co się wydarzyło na podwórku. Nagle ten wielki wilczur rzucił się na mnie. A ja dopiero po chwili usłyszałam dziwny świst. Ten pies musiał być jednak szkolony i w ułamku sekundy potrafił zareagować. Ja tylko czułam, jak to jego serduszko przestaje bić. Od tej pory zawsze mam w domu psy, a od niedawna także koty - wspomina aktorka, cytowana przez "W Polityce".
Konie, koty i psy w jadłospisie
Powstanie Warszawskie planowane na kilka dni, trwało jednak ponad 2 miesiące. Chociaż przygotowując się do Powstania, Armia Krajowa gromadziła w Warszawie zapasy, to z każdym kolejnym dniem walk w stolicy było coraz trudniej o żywność.
Ludzie starali się przetrwać jak najdłużej, ale głód zaglądał w oczy coraz większej liczby osób i zmuszał do podejmowania radykalnych działań. Znanych jest mnóstwo historii na temat tego, jaki los spotkał wiele zwierząt.
Zdobywanie pożywienia stawało się coraz trudniejsze, stąd konie, będące przypadkowymi ofiarami bombardowań, stawały się stałym elementem powstańczego jadłospisu. Ich mięso pozwalało zaspokoić głód u co najmniej kilku osób. Zjadano także padłe od kul krowy, a także króliki, drób i nieliczne gołębie, które przetrwały do tej pory w mieście.
Z czasem, gdy zabrakło zwierząt hodowlanych, z ulicy zaczęły znikać koty i psy. Niegdyś "najlepsi przyjaciele człowieka" utracili dotychczasowe przywileje i lądowali na talerzach, gdy nie było już innego wyjścia. Każdy posiłek był na wagę złota, gdyż alternatywę stanowiła śmierć głodowa.
Barbara Zapałowska w relacji dla Archiwum Historii Mówionej wspominała, że koty smakowały jak cielęcina. Według Janusza Paszyńskiego, towarzysze Bora-Komorowskiego zaserwowali kota samemu dowódcy. Oczywiście nie zdradzili pochodzenia mięsa, twierdząc, że jest to królik w śmietanie. W rzeczywistości upolowany kot został usmażony na olejku do opalania. Tak przygotowana potrawa miała ponoć dobre walory smakowe.
Przez całe Powstanie Warszawskie w stolicy uchowała się jedna krowa. Choć nie brakowało chętnych do ubicia zwierzęcia, a sam jego widok sprawiał, że wielu osobom ciekła ślina, było to zwierzę specjalnego przeznaczenia. Dzięki krowie możliwe było zapewnienie mleka noworodkom i niemowlętom, które brakowało w popowstańczej rzeczywistości.
Nie wszystkie psy czy koty kończyły jako posiłek wygłodniałych ludzi. Te zwierzęta, którym udało się uciec, wędrowały same, zagubione i stęsknione za swoimi właścicielami. Ich los był smutny i niejednoznaczny.
Można by długo dyskutować, czy Powstanie było potrzebne czy też nie, ale nie zapominajmy jednak, że dzięki ofierze ludzi i zwierząt dzisiaj jesteśmy w stanie patrzeć na swoich czworonożnych przyjaciół z czułością i nie dopuszczać do siebie myśli, że ich mięso mogłoby posłużyć jako cenna energia potrzebna do niesienia karabinu.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
Pies nie chce opuścić przyjaciela, czuwa przy jego boku przez 6 godzin. Cierpliwość się opłaciła
Strzyżaki sarnie atakują. Jak wyglądają "latające kleszcze" i czym grozi ich ugryzienie?
Nastolatkowie obrzucili cegłami jaja łabędzicy. Po kilku tygodniach zmarła: "Z żalu pękło jej serce"
Źródło: Muzeum Powstania Warszawskiego, historia.dorzeczy.pl, ciekawostkihistoryczne.pl/