Żołnierz spotyka psa, z którym zaprzyjaźnił się na misji w Iraku. To najbardziej wzruszający moment w ich życiu
Amerykanie adoptowali bezpańskiego szczeniaczka, który błąkał się w pobliżu bazy wojskowej w Iraku. Między psem a Kenem Wyrschem narodziła się wyjątkowa przyjaźń, lecz gdy misja dobiegła końca, musieli się rozstać. Żołnierz poprzysiągł sobie, że sprowadzi pupila do Stanów Zjednoczonych.
Ken Wyrsch jest amerykańskim żołnierzem, który w związku z napiętą sytuacją pomiędzy USA a krajami Bliskiego Wschodu w 2016 roku stacjonował w bazie wojskowej w Iraku. W państwie oddalonym o tysiące kilometrów od domu nawiązał nieoczekiwaną przyjaźń ze zbłąkanym szczeniaczkiem. Żołnierze zabrali go do bazy i dali na imię Ollie.
Żołnierz zapałał miłością do bezdomnego psa
Ken od razu polubił się z nieco wychudzonym zwierzakiem. Obydwaj spędzali każdą wolną chwilę, dlatego mężczyzna postanowił zrobić wszystko, by nie stała mu się żadna krzywda. Zresztą nie minęło dużo czasu, zanim czworonóg skradł serce pozostałych żołnierzy z bazy.
Ollie wykazywał się godną podziwu lojalnością wobec swojego opiekuna. Za każdym razem czekał na posterunku, gdy Ken opuszczał jednostkę. Po powrocie piesek entuzjastycznie machał ogonem na powitanie. Te proste, ale szczere gesty podtrzymywały go na duchu.
Nadszedł jednak czas wyjazdu z Iraku. Wojsko postanowił rozebrać obóz i wysłać żołnierzy z powrotem do Stanów Zjednoczonych. Jak można było przypuszczać, przetransportowanie psa bez wymaganej dokumentacji do innego kraju okazało się niemożliwe.
Ken był załamany myślą, że musi pozostawić Olliego w kraju o nieprzychylnym stosunku do bezpańskich zwierząt. Wiedział, że pies w typie owczarka ma miękkie serce i nie poradzi sobie w pojedynkę. Prędzej czy później natknąłby się na niewłaściwych ludzi, którzy okaleczyliby go lub, co gorsza, odebraliby mu życie.
Po miesiącu rozłąki pies i człowiek wpadli sobie w ramiona
Amerykański żołnierz zawsze powtarzał sobie: „Nigdy nie zostawisz przyjaciela w potrzebie, nie wolno ci tego zrobić", dlatego po powrocie do Stanów Zjednoczonych nie przestawał myśleć o swoim futrzastym przyjacielu. Nieustannie szukał sposobu, jak zorganizować daleką podróż i przewieźć Olliego na inny kontynent.
- Ollie ma wspaniałą osobowość i zdecydowanie jest tego wszystkiego wart – mówi Ken w rozmowie ze stacją telewizyjną CBS.
Ken zgłosił się do organizacji SPCA International, pomagającej zwierzętom, z której pomocą udało mu się zorganizować zbiórkę na sprowadzenie psa. Po miesiącu od zakończenia misji dotrzymał danego słowa.
Wszystko odbyło się bez przeszkód, a mężczyzna doczekał się przylotu psa z Iraku do Stanów Zjednoczonych. Podczas długo upragnionego spotkania między Kenem a Ollim polały się łzy wzruszenia. W końcu dwoje przyjaciół mogło wrócić szczęśliwie do domu.
Choć historia zakończyła się happy endem, spróbujcie sobie wyobrazić uczucia, jakie towarzyszyły pożegnaniu z ukochanym zwierzęciem i pozostawieniu go w kraju owładniętym wojną. Miejmy nadzieję, że odtąd Ken i Ollie już nigdy nie będą zmuszeni się rozstać.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na redakcja@swiatzwierzat.pl . Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta . Bądź z nami!
-
Weterynarze ostrzegają przed niebezpieczną zabawką. Nie pozwól, by trafiła w kocie łapki
-
Schorowana kobieta nie mogła dłużej zajmować się psem. Na widok ich pożegnania pęka serce
-
Tarantula ukraińska dotarła do Polski. Czy trzeba się jej bać?
Źródło: newsner