Znalazłeś małą sarnę lub zająca w trawie? Przenigdy nie popełniaj tego błędu, w przeciwnym razie zginą
Cieplejsza temperatura za oknem skłania do częstszych spacerów. Nierzadko piesze wycieczki odbywają się w pięknych okolicznościach przyrody. Zdarza się, że spacerowicze znajdują w lesie lub na polanie pozostawione bez opieki młode zwierzęta. Choć wydawać by się mogło, że maluchy zostały porzucone przez rodziców i bez pomocy człowieka nie przeżyją, nie należy ulegać pierwszemu wrażeniu.
Wraz z wiosenną aurą przyroda budzi się do życia, a na świecie pojawia się potomstwo mieszkańców lasu. W związku z tym leśnicy i ekolodzy apelują, aby pod żadnym pozorem nie zbliżać się, a tym bardziej dotykać młodych zwierząt. W ten sposób można przyczynić się nawet do ich śmierci.
"Zostaw je, nie dotykaj, w lesie jest bezpieczne"
Nadleśnictwo Przedborów na swoim facebookowym profilu poruszyło bardzo ważną kwestię, o której powinno dowiedzieć się jak najwięcej osób. Nie wszyscy bowiem mogą zdawać sobie sprawę, że kiedy podczas leśnej wędrówki zauważą małą sarnę leżącą w trawie lub ściółce, pod żadnym pozorem nie należy się do niej zbliżać, ani jej dotykać.
Mogłoby się wydawać, że malec jest pozostawiony na pastwę losu zupełnie sam, jednak prawda jest zupełnie inna. To całkiem normalne zachowanie, że samica zostawia swoje koźle, jednak pewne jest, że regularnie dogląda, czy wszystko z nim w porządku.
- Koźlę przychodząc na świat nie pachnie, więc koza zostawia je, by drapieżniki nie były w stanie go wywęszyć - dowiadujemy się z wpisu.
Targi rzeczy dla zwierząt Meet my Buddies odbędą się już 20 i 21 maja w centrum Warszawy - musicie tam być!Nigdy nie zabieraj dzikich zwierząt z ich naturalnego środowiska
Ludzie nie powinni ingerować w los nie tylko młodych sarenek, ale sprawa ma się dokładnie tak samo w przypadku danieli, zajęcy i ptaków. Troska o malca jest całkowicie zrozumiała, jednak chcąc mu pomóc, można znacznie bardziej zaszkodzić.
- To, że zostało same, nie oznacza, że nie ma rodziców. Przeważnie matka jest zawsze w pobliżu, ma młode na oku i przychodzi kilka razy dziennie, aby je nakarmić - apeluje Nadleśnictwo Krzyż.
Choć młodzi mieszkańcy lasu mogą wydawać się zupełnie bezbronni, Matka Natura zadbała, by drapieżniki nie tak łatwo mogły je zlokalizować. Ich barwy stapiają się z otoczeniem, a brak zapachu nie pozwala dać się wytropić. Dodatkowo większość z nich zamiera w bezruchu, kiedy tylko zorientują się, że może grozić im jakiekolwiek zagrożenie.
Istnieje kilka wyjątków od reguły
Jeśli masz pewność, że matka malucha nie żyje i nigdy do niego nie wróci to jedna z sytuacji, kiedy należy pomóc zwierzakowi. W takiej sytuacji najlepiej powiadomić specjalistów, którzy doskonale zdają sobie sprawę, z tego, jak się nim zająć oraz gdzie go umieścić.
Innym przypadkiem, kiedy zdaniem przedstawicieli Lasów Państwowych można zbliżyć się do dzikich malców, jest zabezpieczenie ich przed uszczerbkiem na zdrowiu, na przykład podczas koszenia łąki. W takiej sytuacji należy posłużyć się rękawicami, by nie pozostawić na nich swojego zapachu. Ważnym aspektem jest również to, aby odłożyć zwierzę możliwie jak najbliżej miejsca, w którym zostało znalezione w trawie lub na terenie zalesionym.
źródło: facebook/Nadleśnictwo Przedborów, Lasy Państwowe, Nadleśnictwo Krzyż, Lasy Państwowe