W łódzkim zoo urodziła się żyrafka. Trudno pogodzić się z tym, jak potraktowała ją matka
Żyrafiątko przyszło na świat w ogrodzie zoologicznym w Łodzi. Narodziny samca okupione były wielkim stresem, a grupa składająca się z 20 osób wspólnie walczyła o życie małego i jego mamy. W ocenie specjalistów ogromny stres i komplikacje w trakcie porodu mogły sprawić, że samica nie jest zainteresowana opieką nad swoim potomstwem. Kolejne dni i tygodnie będą decydujące dla nowo narodzonego zwierzęcia.
Trudny poród i wielka radość z narodzin. Mała żyrafa pojawiła się na świecie
Łódzki Ogród Zoologiczny zamieszkują 3 dorosłe żyrafy ugandyjskie — dwie samice i jeden samiec. To najwyższy podgatunek wśród ssaków lądowych, a cechą charakterystyczną tych żyraf jest 5 niewielkich rogów na czubku głowy. Poznać je można jeszcze po białych nogach, które nie posiadają plam od kolan w dół. Samiec żyrafy o imieniu Kito dołączył do stada w 2022 roku i wówczas opiekunowie po cichu liczyli na to, że on i samica imieniem Uzuri zapałają do siebie płomiennym uczuciem, a owocem ich romansu będzie potomstwo.
Pracownicy łódzkiego zoo nie mylili się. Ciąża Uzuri, 10-letniej samicy żyrafy zamieszkującej ogród zoologiczny od 2014 roku, przebiegła prawidłowo, dlatego nic nie wskazywało na to, że podczas wyczekiwanych narodzin małej żyrafy wystąpią komplikacje.
Akcja porodowa zaczęła się 10 stycznia o godzinie 9 rano. Wody płodowe odeszły, ale Uzuri nie mogła urodzić. Płód utknął w drogach rodnych, w następstwie czego żyrafa ponad 4 godziny próbowała wydać malucha na świat. Po nieudanych próbach opiekunowie zwierząt zadecydowali, że samicy trzeba pomóc. Konieczna była interwencja lekarzy weterynarii. Rozpoczęła się heroiczna walka o życie maluszka.
Zagubionego psa znaleźli policjanci. Nie zawieźli go do schroniska, zrobili coś wyjątkowego Kotka czuła się odtrącona, odkąd wylądowała w izolatce. Tak zareagowała, gdy w końcu ktoś ją przytuliłW pomoc przy porodzie zaangażowano wielu opiekunów. Operacja była bardzo trudna
W pierwszej kolejności żyrafę trzeba było uśpić. W przypadku dużych zwierząt zawsze jest to obarczone ryzykiem, a przy takich zabiegach obowiązują specjalne procedury. Jest to trudne ze względu na budowę ciała żyrafy. Ma długą szyję, a proces kładzenia się musi być kontrolowany przez pracowników w taki sposób, aby nie doznała żadnego urazu.
Zaangażowano około 20 osób, które dbały o bezpieczeństwo matki i były gotowe na przyjęcie na świat nowego osobnika. Jedna ekipa trzymała nogi matki, na wypadek gdyby ta wybudziła się z narkozy, druga zaś pilnowała głowy i szyi żyrafy. Trzecia odpowiedzialna była za wydobycie malucha. Zadanie jednak nie było łatwe, gdyż mała żyrafa była ułożona w złej pozycji. Zespół przystąpił do działań i wspólnymi siłami udało się wyciągnąć żyrafkę z brzucha matki. Okazało się niestety, że malec jest w kiepskim stanie.
Opiekunowie szybko zajęli się noworodkiem. Musieli rozmasować go i przywrócić prawidłowe krążenie. Podawali tlen i płyny. Cała akcja ratunkowa małej żyrafy zakończyła się sukcesem. Samiec tuż po urodzeniu miał wysokość dorosłego człowieka, mierząc około 190 centymetrów wysokości.
Samica przeżyła szok. To był jej pierwszy poród
Najprawdopodobniej z powodu trudności w porodzie po wybudzeniu z narkozy matka odrzuciła młode. Uzuri to pierworódka, dlatego zdaniem lekarza weterynarii Tomasza Jóźwika tak skomplikowana procedura była dla niej traumatycznym doświadczeniem. Oznacza to, że odchowanie małego spoczywa, póki co na barkach pracowników ogrodu zoologicznego, którzy muszą karmić maluszka 5 razy na dobę.
W pierwszych dniach opiekunowie karmili żyrafę przez butelkę, a obecnie z racji, że ma już tydzień udaje się karmić go za pomocą specjalnego wiaderka z przymocowanym sztucznym wymionem. Maluch wypija na raz litr mleka. Pracownicy starają się dobrać preparaty składem zbliżone do mleka matki. Nie jest to jednak łatwe zadanie.
Rokowania co do przeżycia malucha są ostrożne. Najtrudniejsze będą najbliższe tygodnie. Czeka go wiele wyzwań. Na ten moment poza godzinami karmienia przebywa na wybiegu z mamą i ciotką Lirą, drugą dorosłą samicą, która wykazuje większą troskę o małego członka rodziny niż jego Uzuri. Z kolei Kito jeszcze nie poznał swojego potomka.
Zespół nadal ma nadzieję, że Uzuri przyjmie malca pod swoją opiekę. Na razie jednak robią wszystko, aby zapewnić maluchowi całodobową opiekę, przy okazji publikując urocze zdjęcia i nagrania, dzięki którym możemy śledzić, jak maluch rośnie.
To jest istny Strongman - podkreślają pracownicy zoo.
Źródło: expressilustrowany.pl