Zajrzeli do kurnika i zamarli. Wśród ptaków zaczaił się intruz, jedna minuta dłużej i mogło być po nich
Z przydomowego kurnika dochodziły niepokojące odgłosy. Zaalarmowani gospodarze popędzili do swoich podopiecznych, aby przekonać się, co jest powodem głośnego gdakania. Okazało się, że w kurniku pojawił się intruz. Wśród przerażonego drobiu siedział metrowy gad, który bez wątpienia stanowił zagrożenie nie tylko dla ptaków, ale również dla ludzi. Właściciele zwierząt musieli poprosić o pomoc specjalistów.
Jazgot w kurniku. Wśród ptactwa ukrywał się sporych rozmiarów gad
W Australii w środowisku naturalnym można natknąć się na wiele gatunków zwierząt, z którymi niespecjalnie chcielibyśmy wchodzić w bezpośredni kontakt. Ryzyko jest poniekąd na stałe wpisane w życie na odległym kontynencie na południowej półkuli, o czym przekonali się mieszkańcy jednego z domów położonych w Cape Hillsborough. Rodzina musiała zmierzyć się z problemem w postaci intruza w kurniku, na którego przybycie zupełnie nie byli przygotowani.
Ziarno niepokoju zasiały w nich odgłosy spanikowanych ptaków dochodzące z kurnika. Kiedy właściciele drobiu zdali sobie sprawę z tego co jest przyczyną poruszenia wśród kur, nabrali pewności, że rzeczywiście jest się czym martwić. W kurniku, jak gdyby z podziemi, pojawił się ogromny gad. Zwierzę miało silne szczęki wypełnione rzędami ostrych zębów.
Myśleli, że to jaszczurka. Dopiero eksperci wyprowadzili ich z błędu
Nieproszony gość był zagrożeniem nie tylko dla ptaków, ale również dla ich opiekunów, dlatego właściciele stada kur postanowili poprosić o pomoc lokalnych strażników ds. ochrony środowiska. Specjaliści otrzymali informację o tym, że do kurnika wszedł waran, rodzaj jaszczurki osiągający ponad 3 metry długości bądź goanna, inny rodzaj jaszczurki występujący w Australii. Po otrzymaniu zgłoszenia profesjonalni łapacze gadów niezwłocznie udali się pod wskazany adres w celu zabezpieczenia stworzenia. Z czasem okazało się, że zgłaszający popełnili błąd przy wskazaniu gatunku zwierzęcia.
W kurniku ukrywał się… krokodyl. Specjaliści niezwłocznie go zabezpieczyli, po czym przetransportowali gada do ośrodka, który stał się jego domem tymczasowym. W mediach społecznościowych opublikowano post, w którym zapewniono, że zwierzę znajduje się pod okiem fachowców.
Krokodyl pozostanie pod naszą opieką, dopóki nasi funkcjonariusze nie znajdą mu nowego domu na licencjonowanej farmie lub w zoo - czytamy we wpisie na Facebooku.
Wszystkie kury i kurczaki wyszły cało z opresji
Australia to kontynent, na którym występuje wiele gatunków gadów, a jedynie nieliczne z nich sklasyfikowano jako niebezpieczne dla ludzi. Z całą pewnością jednak bezpośredni kontakt z krokodylem mógłby zakończyć się tragicznie. Dlatego właściciele kur zachowali się wzorowo, podejmując decyzję o przekazaniu nieproszonego gościa w ręce specjalistów.
Warto dodać, że niespodziewana wizyta okazała się dla ptaków nieszkodliwa. Poza chwilowym stresem kurom nic się nie stało. Krokodyl najwyraźniej nie był głodny lub po prostu nie był w stanie nic upolować w takim harmidrze. W komunikacie Departamentu ds. Środowisko dodano, iż krokodyle sporadycznie pojawiają się na wskazanym obszarze, a tym rzadziej zapuszczają się na prywatne posesje.
Źródło: onet.pl, Queensland Environment