Uczynili z orangutanicy Pony niewolnicę seksualną. Za stosunek ze zwierzęciem płacili 3 dolary
Poznajcie Pony - samicę orangutana, którą porwano niedługo po narodzinach i sprowadzono do małej wioski na Borneo. Tam trafiła do jednego z domów publicznych, gdzie przykuto ją do łóżka łańcuchami, przebierano w sukienki i zmuszano do odbywania stosunków seksualnych z klientami. Trwający 6 lat horror został przerwany przez aktywistów.
Założona w 1991 roku Fundacja Borneo Orangutan Survival (BOS) jest największą na świecie organizacją zajmującą się ochroną orangutanów borneańskich. W 2003 roku jej członkowie otrzymali informacje o haniebnym procederze dotyczącym wykorzystywania seksualnego dzikich zwierząt. Orangutanicę Pony od dzieciństwa zmuszano do prostytucji w indonezyjskim domu publicznym.
Przerażający sekret indonezyjskiej dżungli. Uczynili z orangutana niewolnicę seksualną
Borneo to największa wyspa Azji i trzecia największa wyspa świata, na której leżą trzy państwa: Malezja, Indonezja oraz Brunei. Tropikalne lasy deszczowe na tych wyspach to ostatnie na Ziemi miejsce występowania orangutanów.
Warunki, które sprawiają, że siedlisko jest idealne dla zagrożonych wyginięciem zwierząt, jednocześnie czynią region idealnym do uprawy palmy olejowej. W rezultacie na terenach pozostałych po lasach tropikalnych zakładane są plantacje olejowca, czyli rośliny z której jest wytwarzany olej palmowy - substancji występującej obecnie w wielu produktów spożywczych, takich jak np. margaryny, produkty cukiernicze, lody, czekolady, produkty piekarnicze.
W oderwaniu od codziennych obowiązków plantatorzy oleju palmowego szukali rozrywki w pobliskim burdelu w wiosce Kereng Pangi w Indonezji. Tam za opłatą 3 dolarów mogli uświadczyć "ekscytującej nowości" i oddawać się seksualnym uciechom z przetrzymywaną w niewoli samicą orangutana o imieniu Pony. Zwierzę zmuszane do świadczenia "usług" żyło w celi przykute łańcuchem.
- Mężczyźni chętnie decydowali się na seks z Pony, bo stosunek z orangutanem był dla nich czymś zupełnie nowym. Traktowano ją jak niewolnicę. To jest po prostu straszne - opowiedziała Michelle Desilets, dyrektorka Fundacji Borneo Orangutan Survival Foundation w rozmowie z Vice.
Małpa nosiła makijaż i biżuterię
Z relacji świadków wynika, że przeczuwając, co zaraz nastanie, Pony instynktownie kręciła biodrami na widok klientów wchodzących do jej celi. Nie wspominając o traumie wynikającej z gwałtów i ograniczania wolności, na domiar złego orangutanica była regularnie golona ostrą żyletką, przebierana w sukienki, malowana, pryskana perfumami oraz ozdabiana biżuterią, by w jak największym stopniu przypominać ludzką kobietę.
Wszystkie te niemoralne praktyki sprawiły, że stan psychiczny oraz fizyczny Pony oceniono jako fatalny. Na skutek golenia skóra orangutana była podrażniona, pokryta ropnymi ranami i podatna na ukąszenia komarów. Zwierzę nie przestawało się drapać, co tylko pogarszało infekcję. Zdrowie Pony nie grało roli, liczył się wyłącznie dochód na utrzymanie swoich oprawców.
Pracownicy organizacji Borneo Orangutan Survival Foundation UK ustalili, że Pony została skradziona swojej matce jako dziecko, a zwyrodnialcy postanowili zrobić z niej największą atrakcję burdelu, który prowadzili.
- Nigdy nie sądziłam, że ludzie mogą posunąć się aż tak daleko. Pony była naprawdę przerażona – przyznała Lone Droscher-Nielson, duńska działaczka na rzecz ochrony przyrody i członkini zespołu, który uratował orangutankę z domu publicznego.
Osoby prowadzące dom publiczny oraz lokalna społeczność wcale nie chcieli oddać jej po dobroci. Na prośby aktywistów kategorycznie odmawiali, gdyż Pony była źródłem niezłego zarobku dla właścicielki i całej wioski. Wolontariusze musieli stawiać czoła armii mieszkańców uzbrojonych w maczety oraz włócznie. Zabranie Pony zajęło prawie rok.
Z obawy o własne bezpieczeństwo w 2005 roku w asyście 35 uzbrojonych funkcjonariuszy w końcu przeprowadzono akcję ratunkową mającą na celu odebranie Pony siłą i przetransportowanie jej do sanktuarium dla orangutanów. Właścicielka zwierzęcia wpadła w histerię, kiedy zabierano małpę, jednak ratownicy pozostali nieugięci. W tle filmu nakręconego podczas akcji ratunkowe słychać kobiece krzyki: „Zabierają mi dziecko, nie możecie tego zrobić!"
Aktywiści uratowali zniewolone zwierzę. Zajęło mu 15 lat, by znów zaufać ludziom
Orangutanica całe życie cierpiała, jednak po 6 latach znęcania wreszcie znalazła się w dobrych rękach. Z indonezyjskiego domu publicznego trafiła prosto do rezerwatu dla zwierząt Nyaru Menteng na mniejszej wyspie w ramach planu rehabilitacyjnego Bangamat. Poza nią mieszka tu także siedmioro innych przedstawicieli jej gatunku.
Pony mieszka obecnie w warunkach zbliżonych do tych naturalnych i powoli uczy się samodzielnie zdobywać pożywienie. Zdaniem opiekunów mimo traumy zachowała godność i poczucie humoru, choć przypomnienie sobie zachowań typowych dla dzikiego orangutana zajęło jej sporo czasu. Opiekę nad samicą sprawują wyłącznie kobiety, ponieważ zwierzę nadal boi się mężczyzn. - Ponad dekadę zajął jej powrót do zdrowia. Jest serdeczna, nauczyła się znowu ufać ludziom, ma dobre kontakty z innymi orangutanami. Ale chłopaka mieć nie chce. Każdą próbę zalotów zdecydowanie odrzuca. Musiała przejść ciężką traumę. Do dziś pamiętam, jaka była obolała i przerażona, kiedy ją znaleźliśmy - wyjaśniła Michelle Desilets.
Na tym jednak historia Pony się nie kończy. Mimo wysiłków organizacji, właściciele burdelu nigdy nie usłyszeli zarzutów, ani nie stanęli przed sądem, a w wielu wioskach w Indonezji dalszym ciągu młode orangutany są odbierane matkom, a następnie przetrzymywane w roli maskotek czy "seks-więźniarek" w celach zarobkowych. Nawet po uratowaniu ich przez aktywistów znęcanie się nad zwierzętami pozostawia niewidoczne ślady. Przez egoistyczne ludzkie zachcianki zwierzęta nie rozwijają podstawowych umiejętności przetrwania, a w rezultacie tracą szansę na powrót na wolność.
- Zwyczajnie zapominają o swojej dzikiej naturze i przestają przez to być samodzielne. W przypadku Pony to również niestety nie było już możliwe - dodaje dyrektorka Fundacji Borneo Orangutan Survival Foundation.
Wylesianie oraz nielegalny handel naczelnymi ssakami może przesądzić o przyszłości gatunku orangutanów borneańskich. Szacuje się, że każdego roku w Indonezji zabija się około 1000 orangutanów, aby ich młode mogły zostać sprzedane na czarnym rynku. Raporty sporządzone przez międzynarodowe organizacje pro-zwierzęce sugerują, że nielegalny handel dziką fauną i florą kwitnie dzięki platformom społecznościowym, takim jak Instagram i Facebook. Odpowiedzialność ponoszą także celebryci, którzy chętnie pozują ze zwierzętami do zdjęć.
Bojkot oleju palmowego to właściwa droga: palma olejowa powoduje większe szkody dla środowiska niż uprawy innych roślin oleistych, dlatego podczas następnych zakupów przypomnijcie sobie historię Pony.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
Kot zniknął z mieszkania w trakcie remontu? Dzięki bogu, że rozkuli ścianę w łazience
Porzucił psa jak zabawkę, obok zostawił kartkę z dwoma słowami. Internauci aż drżą ze wściekłości
Bobi okrzyknięty najstarszym psem świata. Przebił konkurencję, jeszcze żaden pupil nie żył tak długo
źródło: Borneo Orangutan Survival Foundation, The Vice