Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Inne zwierzęta > Sum-gigant wyłowiony z Narwi. Jego wymiary są naprawdę imponujące, "Walczyłem czterdzieści minut"
Lena Tomaszewska
Lena Tomaszewska 10.09.2023 11:05

Sum-gigant wyłowiony z Narwi. Jego wymiary są naprawdę imponujące, "Walczyłem czterdzieści minut"

Z Narwi wyłowiono suma-giganta
Z Narwi wyłowiono suma-giganta, fot. facebook/Koło PZW nr 38 Narew Ostrołęka

Pod koniec sierpnia na rzece Narew w Ostrołęce, członek koła Polskiego Związku Wędkarskiego nr 38 Narew Ostrołęka stanął twarzą w twarz z niezwykłym wyzwaniem. Zaczęła się walka z czasem, siłą i nieznanym. To niezwykłe starcie w rzeczywistości przypominało pojedynek Davida i Goliata. Walka, która trwała ponad pół godziny, wciąż budzi dreszczyk emocji. Wędkarz nie ma wątpliwości, że była tego warta – gigantyczny sum stał się jednym z najbardziej wyjątkowych łowów w jego życiu.

Pan Łukasz vs. sum-gigant z Narwi Zacięta walka trwała 40 minut

Wydarzenie miało miejsce w niedzielę, 31 sierpnia, gdy nad rzeką unosiła się jeszcze gęsta mgła. Pan Łukasz Romanik zdecydował się na wędkowanie na Narwi. Tego dnia miał wiele szczęścia, choć jeszcze nie wiedział, że czekają go tak udane łowy. Mężczyzna nie tracił ani chwili, niemal natychmiast rozpoczęła się walka z ogromnym drapieżnikiem.

Trzeba się ustawić i czekać, nieraz można siedzieć sześć godzin bez brania – zdradza swój przepis na sukces Romanik.

Nie da się ukryć, że cierpliwość to jedna z cech, którą w szczególności muszą czasem wykazać się miłośnicy wędkarstwa. Jednak jak się okazuje, popłaca ona, by móc cieszyć się wyjątkowo udanymi połowami. Choć nie wszyscy chcą dzielić się swoimi przepisami na sukces, pan Łukasz uchyla nieco rąbka tajemnicy.

Koń upadł w centrum miasta, turyści sięgnęli po telefony. Woźnica robił wszystko, by przestali nagrywać

Walka z sumem-gigantem z Narwi

Przede wszystkim dobry sprzęt! Dobre plecionki, trochę szczęścia i dużo cierpliwości - tak podsumowuje przepis na swoje udane połowy pan Łukasz w rozmowie z Radiem Dla Ciebie.

Warto pamiętać, że w takich przypadkach ważne jest kilka niezbędnych szczegółów, aby nie zrobić krzywdy ani sobie, ani zdobyczy wyłowionej z wody. Między innymi to założenie odpowiednich rękawic, ponieważ drapieżny sum ma w gębie setki małych zębów, które przypominają igiełki. Istnieje ryzyko skaleczenia, dlatego wędkarze stosują specjalne techniki. Przy pierwszym kontakcie z dużym okazem nie wyciągają go od razu, ale starają się najpierw zneutralizować potencjalne zagrożenie.

Walka z taką zdobyczą to nie tylko ogromna adrenalina, ale także ciężki wysiłek fizyczny, do którego potrzebna jest krzepa. Ryba może próbować uciec, pociągając w stronę nurtu, dlatego wędkarze muszą być przygotowani na niespodziewane i ekscytujące chwile. Mężczyzna wiedział, że jego determinacja się opłaciła, kiedy zobaczył, jakie wymiary ma złowiony przez niego sum-gigant.

W Narwi roi się od sumów-gigantów? Ostatnie łowy zdają się o tym świadczyć

Mimo że złowienie prawie 2-metrowego suma jest już ogromnym osiągnięciem, mężczyzna przyznaje, że w Narwi pływają jeszcze większe osobniki.

Miłośników przyrody uspokajamy. Po emocjonującym pojedynku pan Łukasz wykazał się troską o ekosystem rzeki i po zrobieniu zdjęcia i zmierzeniu, wypuścił zdrowego suma z powrotem do wody, zachowując szacunek dla natury.

Wędkarze enumeratywnie, miejscowo, punktowo nie wskazują, gdzie te wielkie ryby łowią, bo to są ich silnie strzeżone tajemnice, tak zwane „miejscówki”. Mogę tylko powiedzieć, że to było w dół Narwi od Ostrołęki, gdzieś tam w okolicach Kamianki - zdradza Prezes Koła PZW nr 38 Andrzej Raszkiewcz.

Zdolności i doświadczenie pana Łukasza Romanika w dziedzinie wędkarstwa imponują, jednak okazuje się, że nie tylko on w ostatnim czasie dokonał podobnego imponującego połowu. Jego imiennik, Łukasz Rózga z Bełchatowa, może pochwalić się równie imponującymi zdobyczami. W Wiśle udało mu się złowić innego suma-giganta, o imponującej wadze – ponad 80 kg! Niewiele brakowało do rekordu.

Od razu było czuć, że to duże zwierzę - wspomina Łukasz Rózga w rozmowie z lokalnymi mediami. - Wskoczyliśmy na łódkę, bo to jednak taką rybę trzeba holować, co z brzegu mogłoby być trudniejsze, żyłka mogłaby przetrzeć się o kamienie czy zahaczyć o drzewa.

Źródło: ddbelchatow.pl, rdc.pl