Ratownicy zajrzeli do głębokiego dołu i zamarli. Dwie małe, przerażone istoty potrzebowały pomocy
Kenijscy wolontariusze otrzymali informację, że do niezabezpieczonego dołu wpadły dzikie zwierzęta. Natychmiast udali się na miejsce, żeby je uratować. Ich oczom pokazała się dwójka dzikich dzieci potrzebujących pomocy. Wolontariusze nie mogli ich tak zostawić.
Spojrzeli w głęboki dół. Zobaczyli dwie pary oczu
Pracownicy Sheldrick Wildlife Trust w Nairobi, stolicy Kenii , stanęli przed nie lada wyzwaniem. Musieli uratować dwójkę zwierząt, które utknęły w dole w ziemi. Nie zastanawiali się i natychmiast udali się na miejsce.
Ich oczom ukazała się głęboka dziura wypełniona korzeniami, z której spozierały na nich dwa lwiątka . Siostrzyczki wpadły do niezabezpieczonego dołu i nie mogły się wydostać . Półroczne lwiątka ponad dobę czekały na ratunek. Ich czas się kończył. Jeśli nie zostałyby uratowane, umarłyby z głodu.
Wolontariusze musieli wymyślić plan ratunkowy. Mimo że lwiątka były unieruchomione, byli świadomi, że to nadal drapieżne koty . Oprócz samej pomocy zwierzętom ważne było także to, żeby udzielić jej w sposób, który nie zagrażałby życiu ludzi .
Zanim ktoś zszedł na dół, zwierzętom trzeba było podać środki uspokajające . Następnie za pomocą drabiny wolontariusze przedostali się do lwiątek. Niedługo później zwierzęta wniesiono na górę na noszach. Na miejscu otrzymały pomoc weterynaryjną.
Uratowane z dziury lwiątka były zdrowe. Do szczęścia potrzebowały tylko mamy
Natychmiast zbadano lwiątka. Na szczęście żadne z nich nie ucierpiało w wyniku upadku. Były gotowe, żeby wrócić na wolność.
Wolontariusze martwili się jednak, czy na pewno się odnajdą i czy nie doznały jakiejś traumy. Postanowili przez jakiś czas śledzić losy uratowanych zwierząt.
– Teraz jedyne, czego potrzebujemy, to szczęśliwe spotkanie z ich mamą – napisała organizacja na Facebooku.
W końcu pojawiła się mama. Szczęśliwą rodzinkę lwów zostawiono w spokoju
Wolontariusze wiedzieli, że lwiątka będą umierać z głodu . Zapewniono im jedzenie i opiekę, co prawda z oddali. Obserwowano je, żeby upewnić się, że nie stanie im się krzywda.
Czekano, aż pojawi się mama. Samica nie zawiodła, odnalazła swoje młode po 12 godzinach. Kiedy szczęśliwa rodzina była już w komplecie, zaniechano obserwacji. Uratowane maluchy były gotowe wrócić na łono przyrody.
Źródło: thedodo.com