Ratownicy przywracają do życia zamarzniętego kotka. Wtem na jaw wychodzi nieodwracalne schorzenie
Bob to kotek, który trafił do Meriden Animal Control - Saving Paws (MAC). W tym czasie w Connecticut było naprawdę zimno, a temperatura spadała nawet do -7 stopni Celsjusza. Maluch był tak zmarznięty, że ledwo co mógł się poruszać. Jednak kiedy starał się postawić pierwsze kroki, specjaliści zaobserwowali coś niepokojącego.
Ten kociak miał naprawdę wiele szczęścia, gdyby nie przechodzień, który go dostrzegł, jego los mógłby się potoczyć w całkiem innym kierunku. W MAC zajęli się nim specjaliści, których zresztą od razu ujął swoją cudowną osobowością.
Jeszcze chwila i kotek zamarzłby na kość
W Connecticut w Stanach Zjednoczonych szalała prawdziwa zima, kiedy przechodzień dojrzał, że w zaspie leży prawie bez jakichkolwiek oznak życia maleńki mruczek. Czym prędzej wziął go na ręce i przetransportował do MAC. Tam zajęli się nim specjaliści.
- Kiedy do nas trafił, został natychmiast otoczony opieką i miłością przez naszych pracowników. Przykryto go wodnym kocem grzewczym i podano mu mokrą karmę, aby go ogrzać - relacjonowała jedna z osób pracujących w klinice.
Na szczęście maluch miał apetyt, co dawało dobre rokowania na jego przyszłość. Jednak minęła dłuższa chwila, zanim jego zamarznięte ciałko wróciło do siebie.
Na jaw wyszyły niepokojące fakty
Minął dzień od kiedy Bob trafił do schroniska, kiedy jego pracownicy wrócili na nietypowe zachowanie u kota. Otóż za każdym razem, kiedy chciał wstać, chodzić lub samodzielnie jeść, nie dawał sobie rady z utrzymaniem równowagi . Wtedy najczęściej po prostu upadał na ziemię.
Zdecydowano, że uroczy maluch musi trafić na konsultację do neurologa. Po badaniach okazało się, że Bob ma wrodzoną hipoplazję móżdżku . Oznacza to, że nie jest on prawidłowo rozwinięty i przyczynia się do problemów z poruszaniem. Na szczęście oprócz tego, nie dolegało mu nic więcej i z dnia na dzień przybierał na wadze oraz rósł w oczach.
- To niepostępująca choroba, która wpływa na zdolności motoryczne i koordynację kota. Oprócz stanu neurologicznego Bob jest uważany za całkowicie zdrowego czworonoga - orzekli lekarze.
Bob trafił w najlepsze ręce
Choroba zupełnie nie ujmowała kociakowi uroku. Cały personel zakochał się w nim bez pamięci. Kiedy nadszedł czas, gdy Bob był gotowy do adopcji, jeden z pracowników postanowił, że to on zapewni mu kochający dom .
Dwumiesięczny pobyt w schronisku zakończył się dla kota, który musiał walczyć o życie w najlepszy z możliwych sposobów. Z uwagi na to, że mężczyzna ma duże doświadczenie w pracy ze zwierzętami o specjalnych potrzebach, kotek nie mógł wymarzyć sobie lepszego opiekuna.
źródło: wamiz.pl