Przybysze z daleka dotarli do Polski. Pluskwiaki lipowe budzą niepokój i śmierdzą
Po wtyku amerykańskim kolejny inwazyjny gatunek pojawił się w Polsce. Do naszego kraju dotarły pluskwiaki charakterystyczne dla regionu Morza Śródziemnego, co wzbudziło zainteresowanie leśnych spacerowiczów. Jego pojawienie się w Europie Środkowo-Wschodniej ma związek z globalnym ociepleniem. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z plagą?
Lasy Państwowe na swoim facebookowym profilu pokazują, jak wyglądają owady, które jeszcze do niedawna w Polsce nie pojawiały się wcale lub występowały tylko sporadycznie. Od kilku dobrych lat pluskwiaki nie gardzą polskim słońcem. Najlepiej wygrzewa im się konkretnym gatunku drzewa liściastego.
Pluskwiaki lipowe obsiadają polskie drzewa
Pluskwiaki lipowe to ciepłolubne stworzenia, które pierwotnym zasięgiem obejmowały obszar basenu Morza Śródziemnego, jednak wraz z upływem lat zaczęły rozprzestrzeniać się coraz dalej, między innymi do Francji, Szwajcarii, Czech, aż w końcu dotarły również do Polski. Eksperci za przyczynę tego zjawiska podają coraz wyraźniej zauważalne ocieplenie klimatu.
Po raz pierwszy spotkanie ze skupieńcami lipowymi w Polsce odnotowano oficjalnie w 2014 roku. Od tamtej pory owady te skolonizowały nasz kraj i obecnie występują już niemal we wszystkich rejonach kraju nad Wisłą. Teraz da się je zauważyć zwłaszcza wraz z pojawieniem się pierwszych mocniejszych promieni słonecznych.
- W charakterystyczny sposób odbijają światło słoneczne, błyszcząc w jego promieniach trochę jak małe lustereczka - opisują leśnicy na Facebooku.
Pluskwiaki lipowe żerują na wszystkich roślinach ślazowatych, jednak do ich gustu zdecydowanie najbardziej przypadła lipa. Pęknięcia jej kory traktują jak miejsce schronienia oraz wypoczynku. Chcąc przyjrzeć im się z bliska, w pierwszej kolejności to właśnie tam należy ich szukać.
Ciepłolubne owady odnalazły się też zimą
Okazuje się, że pluskwiaki lipowe zaskoczyły spacerowiczów i tej zimy można je było znaleźć w śniegu i minusowej temperaturze w Zielonej Górze. Co więcej, kilka zaobserwowanych osobników z tego miejsca przesłano do Katedry Zoologii Bezkręgowców i Hydrobiologii Uniwersytetu Łódzkiego. Tam naukowcy przyjrzą im się bliżej.
- Otrzymane osobniki posłużą do stworzenia genetycznej bazy danych dla obcych i inwazyjnych gatunków owadów spotykanych w Polsce, tzw. barkodów DNA, czyli genetycznie unikatowych kodów DNA charakterystycznych dla poszczególnych organizmów - mówi dr Radomir Jaskuła w rozmowie z “Gazetą Wrocławską”. - To nowatorski projekt, liczymy, że dzięki uzyskanym wynikom identyfikacja wielu trudnych i problematycznych gatunków stanie się szybsza i prostsza, co wesprze nie tylko działania związane z ochroną środowiska w Polsce i Europie, ale również różne gałęzie gospodarki człowieka, gdzie obce owady powodują znaczne straty ekonomiczne.
Czy pluskwiaki nam zagrażają?
Mimo iż badania prowadzone nad gatunkami inwazyjnymi wskazują, że roje obsiadające pnie drzew swoją obecnością prowadzą do negatywnych zmian w środowisku naturalnym, pozostaje najważniejsze pytanie - czy stwarzają one bezpośrednie zagrożenie dla ludzi lub zwierząt? Jak wyjaśnia dr Jaskuła, owady odżywiają się wyłącznie sokami roślin czy samymi drzewami, aczkolwiek posiadają swoistą “broń biologiczną”, którą stosują w samoobronie. Mowa o cuchnącej wydzielinie, która skutecznie odwodzi drapieżniki - w tym psy czy koty - od pomysłu konsumpcji pluskwiaków.
Warto jednak nadmienić, iż pluskwiaki teoretycznie stanowią zagrożenie chociażby w sytuacji, gdy pies otrze się ciałem o drzewo pokryte rojem. Późniejsze wylizywanie sierści może prowadzić do zatrucia u czworonoga, dlatego właścicielom zaleca się szczególną ostrożność.
źródło: gazetawroclawska.pl; facebook