Przetrzymywał swojego kota uwiązanego na sznurku. "Jak przeżył zimę? Nie wiemy"
Internet obiegła przejmująca historia kota Teodora, który został przywiązany przez swojego właściciela do stojącej na mrozie budy. Zwierzę najprawdopodobniej przebywało na krótkiej lince niezależnie od warunków atmosferycznych od dłuższego czasu. Powód ograniczenia zwierzęciu wolności szokuje.
Do Fundacji Straż Obrony Praw Zwierząt-Schronisko w Borku i KTOZ Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami wpłynęły informacje dotyczące znęcania się nad zwierzęciem w jednej z małopolskich gmin. Na posesji miał znajdować się kot trzymany przy budzie na smyczy. Podczas interwencji aktywiści zabezpieczyli zwierzę, które teraz dochodzi do siebie w schronisku.
Kot przywiązany do budy. Spędził tak całą zimę
Kiedy wolontariusze z Fundacji Straż Obrony Praw Zwierząt z Borku w Małopolsce udali się na posesję, na której przebywał kot, jego właściciel miał zachowywać się agresywnie. Ponadto odmówił wpuszczenia ratowników zwierząt na swój teren. Dopiero gdy dołączyli do nich inspektorzy z KTOZ interwencja się powiodła.
Od razu w oczy rzuciły im się przerażające warunki, w jakich musiało przebywać zwierzę od dłuższego czasu. Wokół młodego burego kocura było nie tylko mnóstwo jego własnych odchodów, ale przedmioty, którymi mógł się nawet zranić.
- Oczom naszym ukazała się ogromna kuweta, co wskazywało, że kot był więziony w tym miejscu kilka miesięcy... Jak przeżył zimę? Mrozy po -15 do -20. Nie wiemy - czytamy pod filmikiem z interwencji.
Teodor miał łapać gołębie
Równie radykalne, co warunki, w jakich przebywał kot, okazało się wytłumaczenie mężczyzny, na pytanie, dlaczego zwierzę przebywa przywiązane do budy. Odparł, że Teodor - ponieważ takie imię otrzymał - miał polować na gołębie.
- Właściciel na pytanie, dlaczego więzi zwierzę i jak długo to trwa, odpowiedział, że kot łapie mu gołębie. Mężczyzna twierdził, że uwiązał go w poprzednim dniu - mówi wolontariuszka z Fundacji Straż Obrony Praw Zwierząt, cytowana przed dziennikpolski24.pl.
Właściciel Teodora upierał się również, że przywiązał zwierzę zaledwie dzień wcześniej, lecz ślady na karku zwierzęcia wskazywały na odmienną wersję wydarzeń. Aby poznać ostateczną odpowiedź kota zabezpieczona, a badania przeprowadzone przez specjalistów w gabinecie weterynaryjnym świadczyły o tym, iż znęcanie fizyczne nad podopiecznym uskuteczniano od dłuższego czasu. Teodor miał wyraźne ślady na karku, po których można wywnioskować, że w tak okropnych warunkach mógł przebywać nawet przez kilka miesięcy.
- Chce mi się płakać, gdy widzę, jak ten kot chce zjeść wszystko, co widzi. Musimy mu zabierać miski i dawkować karmę, ponieważ takie łapczywe jedzenie może być dla niego tragiczne w skutkach - dodaje kobieta.
Na chwilę obecną kot przebywa w schronisku, gdzie wraca do pełni sił i czeka na znalezienie nowego, kochającego domu. Co ważne, podczas interwencji na posesji aktywiści dostrzegli jeszcze trzy psy. Ich z kolei nie zabezpieczono, jednak nakazano poprawę warunków, w jakich przebywają. Funkcjonariusze niebawem mają udać się tam na kontrolę.
- Wobec trzech psów, które tam zostały, wystosowano nakaz poprawy warunków. Mamy również podejrzenie, że na posesji jest również jeszcze jeden kot, którego nie udało nam się zlokalizować. Za jakiś czas udajemy się na re-kontrolę i będziemy sprawdzać, czy sytuacja uległa poprawie - zaznacza.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
Nie żyją ostatni przyjaciele niedźwiedzia z polskiej armii. "To Wojtek pomógł nam wygrać II WŚ"
Co robią dzieciaki, gdy mama nie patrzy? Rysiątka mają parcie na szkło, aż miło popatrzeć
Trener psów zdradził, jakie psie rasy są najtrudniejsze do ułożenia. Nie każdy sobie z nimi poradzi
źródło: fakt.pl; dziennipolski24.pl