Przerażający widok w Gdyni. Weterynarz strzelał do dzika w parku pełnym spacerowiczów
Lekarz weterynarii strzelał do dzików w parku pełnym ludzi, a przerażone dzieci przyglądały się pościgowi i uśpieniu zwierzęcia. Prezydentka Gdyni stanowczo zareagowała na sytuację. W oficjalnym oświadczeniu przekazała, iż nie ma jej zgody na takie działania.
Powiatowy lekarz weterynarii wydał decyzję o masowym odstrzale dzików
Dziki w mieście, choć stały się bardzo powszechnym widokiem, stanowią ogromny problem i zagrożenie. Zwierzęta sprytnie zakradają się w miejskie przestrzenie w poszukiwaniu łatwego do zdobycia pożywienia. Ich celem są przydomowe kosze na śmieci, plaże oraz parki, w których po piknikowaniu pozostaje wiele nieodpowiednio zabezpieczonych resztek jedzenia. Takie zachowanie dzików powoduje, że coraz częściej wydawane są decyzje o ich odłowieniu lub masowym odstrzeleniu.
Powiatowy Lekarz Weterynarii wydał rozporządzenie dotyczące uśmiercenia 80 dzików na terenie Gdyni. Wyznaczeni do tego zadania myśliwi oraz weterynarze przystąpili do realizacji zadania. Gdy w Parku Centralnym pojawiły się dwa przelatki (młode podrostki dzików), postanowiono wykorzystać sytuację. Wezwana na miejsce Straż Miejska oraz lekarz weterynarii rozpoczęli łowy.
5 najpiękniejszych ras kur na świecie. Dla hodowców są jak białe kruki Przeraźliwy pisk w gnieździe Wrotki. Kamery uchwyciły "porywacza"Weterynarz strzelał do dzików na oczach dzieci
Dwa dziki zostały zagonione oraz upolowane na oczach ludzi. Weterynarz strzelał do nich z broni Palmera, czyli wiatrówki pneumatycznej służącej do usypiania zwierząt. Wszystko działo się w miejscu publicznym. Bawiące się dzieci oraz odpoczywający spacerowicze przyglądali się cierpieniu zadanemu dzikim stworzeniom.
Jeden z dzików, który został trafiony lotką z lekiem usypiającym, został przeniesiony przez strażników na ubocze w celu zadania przez weterynarza ostatecznego strzału. Drugi osobnik, obserwując, co dzieje się z jego towarzyszem, uciekł i tym samym najprawdopodobniej ocalał. Zdjęcia z polowania niemal natychmiast obiegły sieć. Internauci nie mogli uwierzyć, że taka sytuacja wydarzyła się naprawdę, a swoimi przemyśleniami podzielili się w komentarzach.
- “Przerażający widok”,
- “Straszne”,
- “To jest jakaś masakra! Gdzie my żyjemy? Kim są ludzie, którzy doszli w tym mieście do władzy, żeby zezwalać na strzelanie do zwierząt w środku miasta na oczach dzieci” - piszą internauci.
Prezydent miasta nie wyraża zgody na takie działania
Działania związane z redukcją populacji dzików na terenach miejskich wynikają z wykrycia wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF) u martwych osobników znalezionych w Gdyni pod koniec kwietnia. Mimo ich legalności prezydent Gdyni, Aleksandra Kosiorek, wyraziła swój sprzeciw i niezadowolenie. Za pomocą oficjalnego portalu miasta wydała oświadczenie, w którym poinformowała, iż kategorycznie nie zgadza się na używanie broni i strzelanie do dzików w obecności ludzi.
Taka sytuacja, jaka miała miejsce w sobotę, nie ma prawa się powtórzyć. Kategorycznie nie zgadzam się na strzelanie do dzików w obecności dzieci, na terenach rekreacyjnych, w obecności dużej liczby osób postronnych. Rozumiem obowiązek realizowania nakazu powiatowego lekarza weterynarii, ale oczekuję, że działania podejmowane w związku z tym będą planowane w sposób uwzględniający również wrażliwość mieszkańców na los zwierząt - oświadczyła na oficjalnie stronie miasta Aleksandra Kosiorek, prezydent Gdyni.
Zgodnie z ustawą o broni i amunicji, broń Palmera nie jest bronią myśliwską i nie jest wymagane żadne zezwolenie, aby można było ją posiadać. Według prawa łowieckiego odłów dzików przy pomocy tej broni nie jest uznawany za polowanie. W trakcie akcji w Parku Centralnym w Gdyni teren był zabezpieczany przez strażników miejskich.