Pożar odebrał im dom i zwierzęta, potrzebna pomoc. "Były dla nas jak dzieci"
Lekarz weterynarii, który na co dzień ratuje życie swoich pacjentów, w ciągu kilku minut stracił w pożarze wszystkich czworonożnych członków swojej rodziny. W momencie gdy wraz z narzeczoną witał na świecie syna, w ich domu wybuchł pożar. Strażacy z płonącego domu wynieśli 6 zwierząt - 5 adoptowanych psów i kocurka. Niestety żadne nie przeżyło. Razem możemy odwrócić dzieło zniszczenia, jakiego dokonał ogień i zapewnić zwierzętom godny pochówek.
Dopiero co urodziło im się dziecko. W pożarze stracili dom, pięć psów i kota
Choć strażacy robią, co mogą, aby ocalić każde zagrożone istnienie, to w przypadku rozległego pożaru często nie mają szans zdążyć z ratunkiem. Walczą jednak do samego końca, wchodząc w płomienie i wyciągając bezbronne zwierzęta.
Paweł Niejadlik nie spodziewał się, że w dniu narodzin swojego drugiego dziecka straci swoich najwierniejszych przyjaciół. Lekarz weterynarii wraz z całą rodziną oczekiwał w szpitalu przyjścia na świat syna. Pod nieobecność domowników pięcioma psami i kotem miała zająć się zaprzyjaźniona osoba.
Cesarskie cięcie poszło bez komplikacji, na świat przyszedł nasz pierwszy syn - Mikołaj. Kruszynka, bo zaledwie 2620 g, ale w pełni zdrowy, 10/10 punktów. Radości nie było końca. Niestety, radość ta nie trwała długo i nie zdawaliśmy sobie sprawy, że nasze życie zaraz zrobi obrót o 180 stopni - wyznaje lekarz weterynarii.
3 godziny od narodzin Mikołaja świeżo upieczony ojciec zobaczył na wyświetlaczu telefonu znajomy numer i odebrał połączenie bez zbędnego zastanowienia. Spodziewał się gratulacji, lecz w słuchawce usłyszał płacz.
Co zrobić, gdy śmierć zwierzęcia nastąpiła w domu? Wyjaśniamy krok po kroku Wzięli kundelka ze schroniska. Jego nerkę wszczepiono rasowemu psuLekarz weterynarii podjął akcję ratunkową. Zwierząt nie udało się uratować
Mężczyzna otrzymał informacje od przyjaciółki rodziny. Kobieta, chcąc sprawić przyjemność przyjaciołom, postanowiła wyprowadzić ich psy na spacer. Gdy dotarła na miejsce, pożar już objął znaczną część domu. Po wezwaniu na miejsce Straży Pożarnej zadzwoniła po mężczyznę i łamiącym się głosem próbowała przekazać mu informacje o tym, że jego dom wraz z uwięzionymi zwierzętami płonie. Mężczyzna rzucił wszystko i czym prędzej przybył na miejsce. Niestety na ratunek było już za późno.
Gdy dotarłem na miejsce ujrzałem obraz, który na zawsze zostanie w mojej psychice. Wozy strażackie, radiowozy, dziesiątki strażaków w ferworze walki z ogniem, a na trawniku przed domem leżą moje 4 psy i jeden kot. Wszystkie bez oznak życia - opisuje historię Paweł Niejadlik.
W międzyczasie ze środka wyniesiono ostatniego psa. Najstarsza suczka przejawiała słabe oznaki życia. Mężczyzna od razu podjął czynności ratownicze. Pies otrzymał od strażaków potrzebny tlen. Lekarzowi udało przywrócić się czynności oddechowe swojego czworonoga. Niestety w drodze do kliniki suczka odeszła. Była najlepszą przyjaciółką narzeczonej weterynarza. Spędziły ze sobą 8 lat.
Mężczyzna prosi o pomoc. Oprócz zwierząt stracili cały dorobek życia
Cała reszta stada niestety nie żyła już w momencie pojawienia się Straży Pożarnej. Niejadnik stracił w pożarze psa imieniem Chojrak, który pojawił się w jego życiu jeszcze zanim ten założył rodzinę. Był jego najwierniejszym przyjacielem. Oprócz niego śmierć poniosła zlękniona suczka Zika, którą para adoptowała z okazji kupienia domu i pojawienia się możliwości przygarnięcia kolejnego zwierzęcia wraz ze zwiększeniem metrażu. Śmierć zabrała również Sonika, najśmieszniejszego psa na świecie, który, jak opisuje mężczyzna, “myślał, że jest kotem”. Płomienie nie oszczędziły suczki Mu, którą rodzina wzięła do domu tylko na Sylwestra. Stworzenie skradło ich serca i zostało na stałe. Wśród ofiar niszczycielskiego żywiołu znalazł się też kot o imieniu Majonez. Rudy kocurek słynął ze swoich kaskaderskich popisów.
Straciliśmy szóstkę najlepszych przyjaciół pod słońcem, były dla nas jak dzieci. Słowa nie są w stanie opisać mojego bólu i rozpaczy w tamtej chwili. Oprócz zwierząt straciliśmy też dużą część naszego domu i większą część dorobku naszego życia - pisze w opisie zbiórki lekarz weterynarii.
Oprócz ukochanych zwierząt rodzina straciła dach nad głową i cały dobytek. Budynek niemal doszczętnie spłonął. Pogrążony w smutku lekarz weterynarii zwrócił się o pomoc w uzbieraniu potrzebnej kwoty, aby godnie pochować swoich przyjaciół.. Rodzinę można wesprzeć, dołączając do zbiórki:
Mężczyzna wie, że nic nie przywróci życia jego czworonogów. Może jedynie się z nimi pożegnać i uczcić pamięć swoich wiernych przyjaciół.
Na koniec chcielibyśmy podziękować całej szóstce za ten wspaniały czas, jaki z nami spędzili i za niezliczone momenty śmiechu i radości. Nie zasłużyliście na taki koniec. Mamy nadzieję, że gdy na nas przyjdzie czas, to po drugiej stronie przywita nas 5 merdających ogonów i rudy kot z miaukiem słyszalnym z drugiego końca tęczowego mostu - pisze właściciel czworonogów.
Źródło: zrzutka.pl