Poczuł na sobie świdrujące spojrzenie i podniósł głowę. Tylko nieliczni dostrzegą podglądacza
Zwierzęta są mistrzami kamuflażu. Domowe mruczki potrafią ukryć się tak, że ich znalezienie graniczy z cudem. Jednak okazuje się, że dzikie istoty są w tej kwestii jeszcze lepsze. Nawet duże drapieżniki są w stanie dosłownie wtopić się w otoczenie. Jednak mali roślinożercy również potrafią zaskoczyć w tej kwestii. O zwierzęcym talencie do ukrywania się w środowisku naturalnym na własnej skórze przekonał się pewien mężczyzna. Czy uda Ci się wypatrzeć podglądacza ukrytego w koronie drzew? Przekonajmy się!
Wyszedł na spacer. Ktoś go obserwował
Hancock ma szczęście mieszkać w otoczeniu dzikiej przyrody. Podczas codziennych przechadzek zdarza mu się natknąć na różne gatunki zwierząt. Jednak podczas pewnego spaceru czuł, że coś mu się przygląda, ale długo nie był w stanie dostrzec żadnej istoty.
Dopiero po maksymalnym wytężeniu wzroku i dłuższych poszukiwaniach mężczyzna zdał sobie sprawę z tego, z kim ma do czynienia. Wśród gałęzi drzew ukryty był mały ssak.
Spotkanie bardzo go ucieszyło. Okazało się, że śledzi go istota, która zna go bardzo dobrze od dawna. Zwierzak przysiadł na rozwidleniu gałęzi, skąd miał dobry widok na wypoczywającego mężczyznę.
Bóbr znad Morskiego Oka dopieka leśnikom, zbudował tamę i zalał szlak. TPN ogłosił, co z nim zrobiąMężczyzna spotkał starego przyjaciela. Bacznie przyglądał mu się z wysokości
Z całą pewnością wiele osób na miejscu Hancocka w ogóle nie dostrzegłoby zwierzaka ukrytego wśród gałęzi drzew. Jednak czujność i doświadczenie sprawiły, że mężczyzna miał okazję przekonać się, że działania, które prowadzi dla dobra dzikich zwierząt, jak najbardziej mają sens.
Zapewniamy, że na zamieszczonym zdjęciu jest szop. Niedowiarkom podpowiadamy: futrzak ukrył się na jednej z najgrubszych gałęzi, będących najbliżej prawej strony fotografii.
Ci, którzy mają trudności z dostrzeżeniem ukrytego szopa, kolejną podpowiedź mogą znaleźć poniżej:
Szop jest jednym z wychowanków doświadczonego ratownika zwierząt
Mężczyzna jest założycielem i dyrektorem organizacji Wildlife Rescue & Rehabilitation, która zajmuje się ratowaniem dzikich zwierząt. Niedawno pod skrzydła tej jednostki trafiło kilka młodych szopów praczy. Zwierzaki zostały osierocone, a były zbyt małe aby samodzielnie poradzić sobie na wolności.
Dlatego nad procesem ich dojrzewania czuwali specjaliści. Wśród nich był Hancock. Kiedy szopy nabrały sił oraz umiejętności, dzięki którym mogły poradzić sobie w środowisku naturalnym, zostały wypuszczone na wolność. Doskonały miejscem była okolica, w której mieszkał Hancock. Jak się okazało, co najmniej jedno z młodych postanowiło pozostać tam na dłużej. Co więcej, uratowany szop najwyraźniej postanowił przypomnieć o swoim istnieniu.
Źródło: thedodo.com