Pies w głębi lasu przywiązany łańcuchem. Urzędnik nie mógł zignorować szczekania
Urzędnik gminy w Czarnkowie (woj. wielkopolskie) usłyszał dochodzące z lasu uporczywe szczekanie. Ciągły i przejmujący odgłos mocno zaniepokoił mężczyznę, który postanowił sprawdzić, skąd dobiega. Gdy zobaczył przywiązane do drzewa zwierzę, nie mógł uwierzyć, że ludzie są zdolni do takich czynów. Właściciel pozostawił swojego psa na pewną śmierć. Schronisko prosi o pomoc w namierzeniu sprawcy.
Pies porzucony w lesie
Ludzie potrafią w okrutny sposób traktować i porzucać swoje zwierzęta, kiedy te przestają im być potrzebne. Zaniedbanie, a nawet świadome skazanie na śmierć to akty, które niestety zdarzają się zbyt często. W takich momentach ujawnia się brak empatii i odpowiedzialności, które są niezbędne do właściwej opieki nad czworonogami. Te bezbronne istoty, oddane swoim właścicielom, nie potrafią same się bronić i często stają się ofiarami ludzkiej bezduszności.
Pracownik Urzędu Gminy w Czarnkowie (woj. wielkopolskie) mieszkający na skraju lasu usłyszał szczekanie psa. Był to jednak normalny odgłos dochodzący o tej porze dnia z terenów zielonych. Będąc pewnym, że to sąsiad z czworonogiem odbywa poranny spacer, udał się spokojnie do pracy. Gdy po powrocie ponownie usłyszał ujadanie, które tym razem nie ustawało, postanowił upewnić się, czy jakieś zwierzę nie potrzebuje pomocy. Na taki widok jednak nie był przygotowany.
W końcu się doigrali. Lew morski pogonił plażowiczów, wszystko uchwyciła kamera Przyszli do weterynarza z 7-tygodniowym psem po jedno. Nie mógł postąpić inaczejPies był przywiązany łańcuchem do drzewa
Urzędnik, rozpoczynając poszukiwania poszczekującego psa, powiadomił odpowiednie służby. Pracownicy Schroniska Azorek w Obornikach, którym los zwierząt nie jest obojętny, od razu zaangażowali się w akcję. Przeczesując wspólnie rozległy las, to mężczyźnie jako pierwszemu udało się dotrzeć do porzuconego w okrutny sposób czworonoga. Ratownik nie mógł uwierzyć, że w dzisiejszych czasach nadal ludzie są zdolni do tak bestialskich czynów.
Pies został przywiązany do dwóch drzew z pomocą grubego łańcucha. Suczka była wycieńczona i skrajnie zaniedbana. Pozostawiona bez jedzenia i wody co miało doprowadzić do jej powolnej i bolesnej śmierci. Nie miała szans samodzielnie wyswobodzić się z pułapki. Taki los zgotował zwierzęciu właściciel, który uznał, że dłużej nie jest mu ono potrzebne.
Suczka została otoczona opieką. Pracownicy proszą o pomoc
Suczkę przejęli pracownicy schroniska. Zwierzę zostało zabrane do weterynarza, gdzie okazało się, że przez wiele lat opieka nad nim była sprawowana w nieodpowiedni sposób. Pies miał sfilcowaną i brudną sierść, problemy z zębami, a jego ciało było pokryte ogromną ilością insektów.
Suczka ma strasznie zniszczone zęby od gryzienia twardych przedmiotów więc określenie jej wieku jest prawie niemożliwe. Jest starszą suczką, wiele razy rodziła, na jej ciele mieszkały tabuny pcheł - poinformowało w mediach społecznościowych schronisko.
Uratowany piesek obecnie przebywa na kwarantannie w Schronisku Azorek w Obornikach. Zwierzę zostało odrobaczone, odpchlone i otrzymało surowicę. Pracownicy oraz wolontariusze robią wszystko, co w ich mocy, aby poprawić jego samopoczucie i sprawić, żeby na nowo zaufało ludziom. Wierzą, że suczka znajdzie jeszcze prawdziwy dom, w którym ktoś ją pokocha i nigdy więcej nie porzuci. Jednocześnie z udziałem policji prowadzone są czynności mające na celu ustalenie właściciela. Personel placówki prosi mieszkańców o pomoc w odnalezieniu go, aby mógł odpowiedzieć za przestępstwo, którego się dopuścił.
