Opiekunka zmarła, został sam w mieszkaniu na kilkanaście dni. W końcu weszli, wyczerpany tam się ukrywał
Miki jest dziesięcioletnim kocurem, który należał do samotnej seniorki. Niestety, jego jedyna opiekunka zmarła. Kot koczował w opuszczonym mieszkaniu przez kilkanaście dni, zanim doczekał się pomocy. Został uratowany dzięki pani Ani, która uparcie domagała się interwencji w sprawie czworonoga uwięzionego w pustym mieszkaniu.
Kot stracił swoją ukochaną opiekunkę
Dziesięcioletni kocur o imieniu Miki był pupilem pewnej starszej kobiety, która niestety dokonała żywota. O jej śmierci dowiedziano się dopiero po kilku dniach od zgonu. Niestety - takie bywają realia w przypadku niektórych osób żyjących w samotności.
Sąsiadka zmarłej właścicielki zwierzaka, pani Ania, postanowiła zawalczyć o godny byt dla czworonoga pozbawionego opieki . Kobieta zawiadomiła służby przeprowadzające czynności mające na celu zabezpieczenie ciała zmarłej kobiety, o tym, że w mieszkaniu jest kot. Niestety, wszystko wskazywało na to, że czworonóg bardzo dobrze się ukrył, lub niespostrzeżenie wymknął się na zewnątrz . Nie znaleźli go ani przedstawiciele straży pożarnej, ani policji.
Nikt nie wierzył, że kot wciąż jest w mieszkaniu
Pewnego dnia pani Ania dostrzegła przez okno mieszkania, w którym mieszkała jej zmarła sąsiadka, że kot wciąż tam jest. Siedział na parapecie i spijał wodę po deszczu. Był skazany sam na siebie, bez możliwości wyjścia na zewnątrz. Od co najmniej kilkunastu dni nie miał dostępu do jedzenia i świeżej wody.
Zaniepokojona seniorka postanowiła poprosić o pomoc swojego syna. Mężczyzna potraktował sprawę poważnie. Jednak po wejściu do mieszkania, w towarzystwie asysty służb mundurowych, na pierwszy rzut oka wydawało się, że rzeczywiście nie ma tam żadnego zwierzaka . Mieszkanie było niemalże puste. Jednym z niewielu elementów wyposażenia, które nadal tam stało, był piekarnik. Okazało się, że czworonóg ukrył się pod nim.
W końcu los uśmiechnął się do Mikiego
Miki bardzo źle przeżył śmierć swojej jedynej opiekunki. Jest bardzo płochliwy i nieufny. Trafił do schroniska dla bezdomnych zwierząt. Na szczęście, dzięki zaangażowaniu przedstawicieli Fundacji Stukot szybko znalazł dom tymczasowy. Tam mógł spokojnie dochodzić do siebie i stopniowo uczyć się, że ludzi nie trzeba się bać.
Co więcej, osoby, które postanowiły dać dom tymczasowy Mikiemu po pewnym czasie postanowiły, że kot zostanie z nimi na stałe. Czworonóg wycierpiał dużo, ale teraz czeka go szczęśliwe i komfortowe życie.
Przedstawiciele fundacji Stukot tak podsumowali historię kocura: “Pamiętajcie o jego historii, o jego woli życia i walce. Niech dodaje Wam sił w momentach zwątpienia i przypomina o tym, żeby nigdy się nie poddawać.” .
Źródło: facebook.com/StowarzyszenieStukot