Niechcący wysłali kota pocztą. Zwierzak o mało nie przypłacił tego życiem
Właściciele kota byli zrozpaczeni po tym, jak zaginął ich mruczek. Rozwieszali ogłoszenia, szukali go w okolicy, ale po zwierzęciu nie było śladu. Gdy otrzymali telefon od weterynarza, nie mogli uwierzyć w to, co usłyszeli. Ich pupil znajdował się 1500 kilometrów od nich. Aż trudno uwierzyć, jak do tego doszło.
Koty kochają pudełka
Od starożytności po współczesność koty zachwycają ludzi swoją osobowością i niezależnością. Jedną z najbardziej uroczych i enigmatycznych cech, która wyłania się spośród ich zachowań, jest fascynacja pudełkami. Od najmniejszych kartonowych pojemników po ogromnych rozmiarów opakowania mruczki wykazują nieodpartą chęć zbadania każdego papierowego kąta. Zjawisko to budzi zainteresowanie nie tylko właścicieli futrzaków, ale również i naukowców, którzy od lat próbują wyjaśnić jego przyczynę.
Para mieszkająca w Utah w Stanach Zjednoczonych przygarnęła kota o imieniu Galean. Bardzo zżyli się z cudownym zwierzęciem. Uwielbiali patrzeć, jak gania po całym domu i szaleje w kartonowych pudełkach. Niestety pewnego dnia zaginął. Opiekunowie stanęli na głowie, aby go odnaleźć, jednak mruczek zniknął bez śladu. Po tygodniu otrzymali zaskakującą wiadomość z Florydy oddalonej 1500 kilometrów od nich.
"Pracy weterynarzy daleko do obrazków z Animal Planet". Szczerze o weterynarii Dziecko nie mogło przestać płakać. Tak zareagował na to kotOpiekunowie nie wierzyli weterynarzowi
Do właścicieli zadzwonił weterynarz z informacją, że posiada ich kota. Gdy opiekunowie usłyszeli, gdzie znajduje się gabinet, nie dowierzali. Byli wręcz przekonani, że ktoś próbuje zrobić im głupi żart. Jednak czip umieszczony pod skórą zwierzaka nie kłamał. Lekarz przekazał im, że mruczek trafił do niego w przesyłce.
Na początku nie wierzyłam weterynarzowi i myślałam, że to żart - przekazała redakcji KSL opiekunka kota.
Kot najprawdopodobniej zmęczony zabawą usnął w jednym z pudełek, które właściciele mieli zamiar odesłać do firmy Amazon. Bez głębszego zastanowienia spakowali i nadali kartony. W jednym z nich był ich mruczek.
Kot przebył długą drogę zamknięty w paczce
Kot przebył drogę ponad 1500 kilometrów. Parokrotnie był w różnych oddziałach, jeździł z kurierami w mniejszych i większych samochodach, dopóki nie został dostarczony. Zwierzę mogło przypłacić to życiem. Mruczek podróżował bez dostępu do pożywienia, wody oraz był narażony na urazy spowodowane “rzucaniem” paczki na taśmę lub naczepę.
Na szczęście kot wyszedł z całego zdarzenia bez szwanku. Właściciele od razu zakupili bilety lotnicze i polecieli odebrać swoją zgubę. Nie mogli powstrzymać łez, gdy po raz pierwszy po rozłące zobaczyli swojego pupila. Ta historia nauczyła ich, aby zawsze sprawdzać, czy przypadkiem Galean nie zaszył się w paczce, którą mają zamiar nadać. Dzięki założonemu czipowi futrzak mógł wrócić do kochającego domu. Bez niego trafiłby do schroniskowej klatki.