Nie żyje morsica Freya. Zwierzę, które stało się główną atrakcją Oslo, zostało uśpione
Norweska Dyrekcja ds. Rybołówstwa przekazała smutne wieści. Władze zadecydowały o uśpieniu 600-kilogramowej samicy morsa arktycznego o imieniu Freya. Jednocześnie przekonują, że przeprowadzenie eutanazji było nieuniknione ze względu na zagrożenia dla bezpieczeństwa ludzi. Freya to morski ssak, który od lipca bieżącego roku przebywał w portowej dzielnicy Oslo, gdzie ze szczególną lubością wylegiwała się na łodziach. Nazwana została tak na cześć norweskiej bogini piękna i miłości.
Zapadła decyzja ws. morsicy Freyi. Popularność kosztowała ją życie
Mors jest niewątpliwie jednym z najbardziej majestatycznych i rozpoznawalnych zwierząt w regionie koła podbiegunowego. Stworzenie nazywane Królem Arktyki jest odporne na mróz do temperatury -35°C., może osiągać 2-3 metry długości ciała oraz ważyć do 1,5 tony. Ponadto zachwyt budzą jego imponujących rozmiarów kły, które służą do przecinania lodu, a także ataku i samoobrony.
Mimo, iż morsy żyją w arktycznych wodach, to jeden z osobników wyruszył w podróż po Morzu Północnym i dotarł do stolicy Norwegii, gdzie zrobił prawdziwą furorę. Wieść o zwierzęcej celebrytce szybko rozeszła się w mediach społecznościowych, a do zatoki Oslofjorden zaczęły przybywać tłumy.
Freya upodobała sobie wylegiwanie się w słońcu na przycumowanych w porcie jachtach i większość czasu spędzała na drzemkach. Niestety, nie wszystkie łodzie przetrwały spotkanie z ważącym 600 kilogramów stworzeniem. Ponadto, zwierzę zablokowało pomost dla kajakarzy. Mimo wyrządzonych szkód materialnych morsica zaskarbiła sobie sympatię mieszkańców oraz turystów, stając się lokalną atrakcją i zdobywając swoistego rodzaju "immunitet".
Jak podawały norweskie władze i ekolodzy, zwierzę nie jest agresywne wobec ludzi, ale turyści i mieszkańcy są proszeni o niezbliżanie się do morsa. Jednakże ciekawscy obserwatorzy wielokrotnie lekceważyli apele ekspertów i całymi rodzinami odwiedzali zatokę, by na żywo zobaczyć zwierzęcą celebrytkę. Jak się okazuje, lekkomyślne zachowanie i nieprzestrzeganie zaleceń kosztowało Freyę życie.
Ludzie zawiedli w kwestii ochrony życia zwierzęcia
W niedzielę szef norweskiej Dyrekcji ds. Rybołówstwa, Frank Bakke-Jensen wydał krótki komunikat. Tłumacząc, że władze że są w stanie zagwarantować morsicy dobrego samopoczucia, po dokładnym przeanalizowaniu wszelkich możliwych rozwiązań urzędnicy doszli do wniosku, że jedynym wyjściem jest przeprowadzenie eutanazji Freyi. Tak też uczyniono. - Nie było możliwe przeniesienie tak dużego i dzikiego zwierzęcia w inne miejsce . Nie wiadomo, czy taka operacja zakończyłaby się sukcesem - zauważył Bakke-Jensen.
Decyzja o uśmierceniu Freyi wywołała falę krytyki. W sprawie morsicy już wcześniej wypowiadała się Siri Martinsen z fundacji ochrony zwierząt NOAH, która zauważyła, że nie powinno się odbierać życia dzikiemu zwierzęciu tylko dlatego, że nas denerwuje. Przedstawiciele Partii Zielonych także nie zgadzają się z przyjętym rozwiązaniem i już zapowiedzieli wezwanie w parlamencie do złożenia wyjaśnień ministra odpowiedzialnego za rybołówstwo.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na redakcja@swiatzwierzat.pl . Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta . Bądź z nami!
-
Znalazła kociaka brudnego od stóp do głów. Nagranie z pierwszej kąpieli chwyta za serce
-
Podatek od posiadania psa idzie w górę. Ile zapłacimy w 2023 roku?
-
Weterynarz wyjawiła, jakich psów nigdy nie chciałaby mieć. Zestawienie wywołało lawinę komentarzy
Źródło: wydarzenia.interia.pl