Kobieta wbiega do gabinetu z rannym kotem na rękach. Wkrótce weterynarz odkrywa straszną prawdę
W gabinecie weterynaryjnym pojawiła się opiekunka z kotem na rękach, z którym zdecydowanie działo się coś złego. Lekarz dopiero po chwili odkrył przerażającą prawdę, co stał się zwierzakowi. Kiedy zdał sobie sprawę, że ktoś najprawdopodobniej go postrzelił, w social mediach zamieścił apel do wszystkich właścicieli, aby uważali na swoich pupili.
Choć trudno w to uwierzyć, wszystko wskazuje na to, że ktoś czerpał satysfakcję ze strzelania do kotów biegających na zewnątrz. Sprawa jest jeszcze bardziej zatrważająca, że do mrożącej krew w żyłach sytuacji doszło w niewielkiej miejscowości, która liczy zaledwie 6 tysięcy mieszkańców.
W gabinecie pojawiła się kobieta z umierającym kotem na rękach
Dr Secchi właśnie pełnił swój dyżur w gabinecie weterynaryjnym, gdy nagle pojawiła się w nim zapłakana opiekunka kota ze swoim pupilem na rękach. Wyznała, że znalazła zwierzę w kałuży krwi na podwórku przed domem, gdy wróciła z pracy. Nie miała pojęcia, co mogło mu się stać, a więc czym prędzej wsiadła do samochodu i udała się do specjalisty.
Weterynarz miał problem ze znalezieniem pulsu u pacjenta i od razu zrozumiał, że właśnie rozgrywa się walka o jego życie. Mruczek miał hipotermię i gołym okiem było widać, że bardzo cierpi.
Lekarze robili co w ich mocy, by zatamować krwawienie
Wszyscy w gabinecie zostali postawieni przed wielkim wyzwaniem, bowiem nie było chwili do stracenia w walce o życie kota. Krwawienie było bardzo silne, a zwierzę opadało z minuty na minutę z sił . Aby dowiedzieć się, co doprowadziło go do takiego stanu, lekarz zdecydował o wykonaniu badania RTG. Jednak w to, co zobaczył na wynikach, nie mógł uwierzyć przez dłuższą chwilę.
Prześwietlenie wykazało, że w kręgosłupie kota znajduje się kula . Wtedy nikt nie miał już wątpliwości, że ktoś musiał go postrzelić. Co ważne miejscowość Li Punti, w której rozegrała się cała akcja, liczy zaledwie 6 tysięcy mieszkańców. Nie ma się więc co dziwić, że gdy uświadomili sobie, że zrobił to ktoś z nich, aż przeszła ich gęsia skórka.
Kota nie udało się uratować
Mimo że dr Secchi wraz ze swoim zespołem robili wszystko, co w ich mocy, okazało się, że rana postrzałowa i związane z nią obrażenia są tak poważne, że cierpiącego mruczka nie udało się uratować . Ta akcja ratunkowa była niezwykle trudna zarówno dla specjalistów, jak i opiekunki kota, która przywiozła go z nadzieją na ratunek.
Weterynarz postanowił jednak, że nie pozostawi tej sprawy bez echa. W social mediach wystosował specjalny apel, aby to, co stało się przed chwilą w jego gabinecie, miał pod uwagą każdy opiekun zwierzaka. Co gorsza, okazało się, że to nie pierwszy taki przypadek w okolicy.
- Chciałem tylko powiedzieć temu, który strzelał, że nie tylko skrzywdził i zabił zwierzę, ale także wyrządził krzywdę osobie, która je adoptowała i całej jego rodzinie. Pewnie nawet nie znasz tego zwierzaka, mógłby być najlepszy na świecie i dotrzymywać towarzystwa ludziom, którzy są chorzy i nie zasłużył na śmierć przez twoją głupotę. Nie znasz historii rodziny, która go adoptowała, może został wybrany, bo mógł udzielić wsparcia psychologicznego, był niezbędny do przezwyciężenia traumy, a Twój gest wpłynął na wszystkich. Tak bardzo nienawidzisz zwierząt i myślisz, że jesteś lepszy od nich, udowadniając, jak zgniły może być człowiek - podsumował dr Secchi.
źródło: wamiz.co.uk