Internetowy hejt przeniósł się do "realu". Zaatakowano weterynarza
Lekarka weterynarii współpracująca z opolskim przytuliskiem dla zwierząt została zaatakowana w drodze do pracy. Napastniczki miały założone maseczki. Współpracownicy podejrzewają, że przestępstwo może mieć związek z falą hejtu, która w ostatnim czasie uderzyła w schronisko.
Do napaści na pracownika obiektu doszło w poniedziałek, tj. 26.07.2021, między godziną 6:30 a 7:00. Kobieta idąca do miejsca pracy została zaatakowana tuż za pętlą autobusu numer 126, mieszczącej się przy ul. Jagiellońskiej w pobliżu szpitala.
Atak na pracownika opolskiego schroniska
Sprawczyniami ataku były dwie agresywne kobiety. Jak podaje "Gazeta Olsztyńska", lekarka weterynarii nie została obrabowana. Niewykluczone, że przestępstwo zostało popełnione z nienawiści.
Wysoce prawdopodobne, że zamaskowane kobiety chciały zemścić się na pracowniczce schroniska. Powodem mogą być informacje na temat usypiania kotów, które w ostatnim czasie masowo pojawiały się w mediach społecznościowych i rozzłościły internautów.
Warto jednak zaznaczyć, że dane opublikowane na stronach Schroniska dla Zwierząt w Olsztynie nie były aktualne. Nekrologi w rzeczywistości pochodziły z ostatnich kilku miesięcy.
Krytyka w sieci eskalowała
O szczegółach wirtualnego sporu, który przeniósł się do rzeczywistości, opowiada „Gazecie Olsztyńskiej” jedna z wolontariuszek schroniska i prosi o anonimowość. Wyjaśnia, że usypianie zwierząt potrafi wywołać skrajne emocje wśród osób obserwujących poczynania przytuliska w Internecie.
Mimo, iż eutanazja jest wykonywana z uwagi na sytuację zdrowotną pupila, a lekarze wiedzą, kiedy podjąć ostateczną decyzję, zdaniem wolontariuszki ludzie nie rozumieją realiów panujących w schronisku i zbyt szybko wyciągają mylne wnioski. Tak też było w przypadku niesławnych nekrologów.
- Chociaż przy każdym była data, ludzie tego nie zauważyli. To zaogniło sytuację na forach, na których wypowiadają się również byli wolontariusze schroniska w Olsztynie — wyjaśnia.
Kolejnym punktem zapalnym była audycja w radiu, podczas której wypowiadali się prozwierzęcy aktywiści. Po emisji rozdzwoniły się telefony w schronisku. Połączenia przychodziły również na prywatne numery pracowników.
- Do mnie też zadzwoniła osoba, która miała pretensje. Usłyszałam w słuchawce: „Jak pani nie wstyd. Opowiada pani o schronisku, a tu koty są mordowane”. Następnego dnia, doszło do ataku na lekarkę. Przypadek? - zastanawia się rozmówczyni "Gazety Olsztyńskiej".
"Słowo to broń, która wycelowana jest w zwierzęta"
Napaść na pracowniczkę schroniska została zgłoszona na Policję. Aktywiści zapewniają, że służby zajmą się sprawdzaniem okolicznego monitoringu, a sami kierują apel do swoich obserwatorów.
- Bardzo prosimy wszystkich naszych obserwujących o kontakt z nami. Jeśli ktoś był świadkiem tego zdarzenia, albo widział te dwie kobiety w tych okolicach lub być może podróżował z nimi w tamtą część miasta autobusem - czytamy na Facebooku. W mediach społecznościowych pojawił się opis kobiet, które dopuściły się napaści na opolską lekarkę weterynarii. Dotąd wiadomo jedynie, że obie napastniczki miały ok. 165-170 cm wzrostu. Jedna z nich była brunetką, druga zaś blondynką. Niestety twarze miały zasłonięte maseczkami.
Zobacz wpis:
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!