Hiszpania okrutnym krajem dla chartów. Co roku morduje się tysiace galgo
Galgo Español to inaczej chart hiszpański. Choć niektórzy ubóstwiają tę rasę za arystokratyczny wdzięk, klasę i niepowtarzalny wygląd, są jednak pewne miejsca na Ziemi, które stanowią dla nich najprawdziwsze piekło. W Hiszpanii charty zabija się w dziesiątkach tysięcy. Rowy wypełniają ciała martwych "galgos", a to wszystko w imię okrutnej tradycji.
Tak, jak dziś brytyjskim Royalsom towarzyszą psy rasy welsh corgi pembroke, w minionych epokach ulubioną rasą hiszpańskiej szlachty były charty. Wrodzony instynkt łowiecki, szybkość, zwinność i temperament ze skłonnościami do dominacji w pewnych częściach świata stały się jednak ich przekleństwem.
Kiedyś skarb dworu, dzisiaj po prostu "galgo"
Przez wiele wieków charty hiszpańskie były perłą kultury szlacheckiej. Do dziś w muzeach i na wystawach można podziwiać sceny łowieckie z udziałem sfor chartów przedstawione w malarskiej ekspresji, a ich smukłym ciałom przypatrywali się najwybitniejsi malarze. I nic dziwnego — te psy zostały stworzone do pościgów. Lekkie, aerodynamiczne, będące połączeniem gepardziej budowy i salonowego piękna. W dodatku jedna z ras zwana greyhound w biegu potrafi osiągnąć spektakularne 72 kilometry na godzinę.
A ponieważ dziś polowania z chartami w wielu krajach są surowo zabronione, podobnie jak psie walki, aż trudno uwierzyć, że w XXI wieku w Europie istnieją miejsca, w których psy te są wykorzystywane i traktowane w bestialski sposób — za cichym przyzwoleniem władz. Te piękne zwierzęta stały się jednorazowymi narzędziami w rękach hiszpańskich galgueros (hiszpańskich myśliwych, posiadaczy galgo). Co więcej, osobom, które przyczyniają się do ich cierpienia, zapewnia się kolejne ulgi. Takim miejscem jest uwielbiana przez turystów i podbijająca serca Hiszpania.
Mroczne sekrety raju na ziemi ujawniają aktywiści, ukazując dramatyczną drugą stronę medalu. Okazuje się, że w tamtejszych rejonach co roku morduje się tysiące chartów, a ich ciała miejscami wypełniają rowy i leśne jary. A wszystko przez wielowiekową tradycję.
Psy przechodzą przez piekło w imię tradycji
Na instagramowym profilu o nazwie "YO GALGO" znajdujemy wiele informacji na temat bestialskich praktyk w środowisku łowieckim. Najpopularniejsza w tamtych stronach krótkowłosa rasa galgo español, czyli chart hiszpański, tak jak w innych częściach świata początkowo wykorzystywana była do polowań i wyścigów. Współcześnie czworonogi te można spotkać w domach, jednak niewiele osób spoza kraju zdaje sobie sprawę, że pod poszyciem piaszczystych plaż i bajkowej, turystycznej infrastruktury dzieje się dramat. Charty są masowo eksploatowane, torturowane i zabijane.
Cena galgo to zaledwie 10 euro, gdyż ich "termin przydatności" osiąga zaledwie jeden sezon. Biorąc udział w wyścigach psów — jednej z najpopularniejszych rozrywek na półwyspie — stają się niejednokrotnie prawdziwymi gwiazdami. Hodowcy i myśliwi wykorzystują tę niezwykle inteligentną rasę, selekcjonując najszybsze i najbardziej zwinne osobniki. Jaki jednak los spotyka czempiony, które "zużyły się" po latach na arenie?
Niestety, zarówno biznes łowiecki, jak i zabijanie chartów biorących udział w wyścigach są w Hiszpanii wiecznie żywe — i co roku zbierają śmiertelne żniwo. Zwierzęta nie mogą liczyć na zbilansowaną dietę, opiekę weterynaryjną czy pieszczoty ze strony właściciela. Przez większość czasu są głodzone, gdyż istnieje przeświadczenie, że głodny pies lepiej sprawdzi się w dyscyplinie.
Ponadto jak podaje "YO GALGOS", po noworocznych obniżkach "zabijanie zwierząt przez rok kosztuje mniej niż pójście do kina". Jeśli przestają być przydatne, nie spełniają oczekiwań bądź przyniosły właścicielowi wstyd, nie dostają drugiej szansy. W najlepszym wypadku trafiają do schronisk, gdzie po okresie 10-dniowego oczekiwania mogą poddać zabiegowi eutanazji. Tylko w garstce placówek dostają faktyczną szansę znalezienia nowego domu. Zdecydowaną większość spotyka natomiast inna kara - najczęściej w postaci powolnej i wyjątkowo bolesnej śmierci.
Tysiące martwych chartów w lasach i na polach
W mediach nie brakuje poruszających fotorelacji, przedstawiających porzucone ciała martwych psów, wychudzonych i poranionych, które z "idoli" wyścigów stały się nagle nieprzynoszącym zysków problemem, który trzeba jak najszybciej zlikwidować. Wiele z nich przed śmiercią miało wycinane chipy czy łamane nogi, by nie były w stanie dogonić właściciela, nie wspominając już o innych technikach, takich jak oblewanie kwasem, postrzelenie, przeciąganie za samochodem, obdzieranie ze skóry, a wreszcie grzebanie żywcem.
Omawiając tortury, jakim poddawane są charty w Hiszpanii, nie można nie wspomnieć o tzw. "tańcu fortepianowym", czyli rytuale polegającym na przywiązaniu psa za szyję i przymocowaniu go w taki sposób, że tylko lekko dotyka opuszkami tylnych łap ziemi. Nazwa bierze się od charakterystycznych dźwięków, które przez najbliższe 3 dni wydobywają z siebie konające zwierzęta. Ten drastyczny widok pozostawiamy Waszej wyobraźni.
Władze Hiszpanii umywają ręce, mając świadomość, że galgueros zazwyczaj przynależą do "wyższych sfer". Sprawcy więc pozostają bezkarni, otrzymując ciche przyzwolenie na kontynuowanie bestialskich praktyk. I choć 2022 roku status prawny zwierząt domowych zmienił się w Hiszpanii, a z "rzeczy", stały się "istotami żywymi obdarzonymi wrażliwością", charty wciąż są kategoryzowane jako psy myśliwskie, czyli „służbowe/pracujące”. Oznacza to, że pomimo zmian prawnych pozostają wyłączone z przepisów dotyczących okrucieństwa wobec zwierząt domowych.
Wolontariusze i ratownicy zwierząt spoza Hiszpanii, którym los galgo nie pozostaje obojętny, spotykają się z ostracyzmem ze strony środowiska myśliwskiego. Są wyśmiewani i pogardzani za okazywanie troski, empatii i chęci pomocy stworzeniom, które w oczach hiszpańskich oprawców uchodzą za bezwartościowe narzędzia. Z tego powodu zwierzęta są transportowane poza granice kraju, skąd trafiają do USA, Wielkiej Brytanii, Belgii, Danii, Francji, Holandii i Niemiec.
Pozostaje kluczowe pytanie - jak my, Polacy, możemy położyć kres masowej rzezi chartów w Hiszpanii? Przede wszystkim zabierając głos i pokazując, że nie wszystkim obojętny jest los tych pięknych i wrażliwych psów. Najprostszym, a zarazem najefektowniejszym działaniem jest wspieranie zbiórek środków organizowane przez zaufane fundacje oraz podpisywanie petycji (dwie z nich pozostawiamy TUTAJ oraz TUTAJ), mających na celu zakazanie torturowania i zabijania zwierząt w imię tradycji.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
Dlaczego psie kupy w latach 90. były białe? Cały sekret tkwi w karmie
Niesamowite nagranie z Puszczy Wkrzańskiej. Emu uciekł z hodowli i nie daje się schwytać
Kotka bez wahania wbiega 5 razy do płonącego budynku. Została niezapomnianą bohaterką
źródło: podroze.onet.pl