Cuda jednak się zdarzają. Myśliwy zlitował się nad dzikiem, dał mu na imię Halinka
Zaledwie dwumiesięczny dzik zawędrował na podwórko należące do Waldemara Myszka, myśliwego z Suchorza. Mężczyzna zorientował się, że zwierzę nie widzi i postanowił okazać mu serce. Historia malucha nazywanego pieszczotliwie Halinką sprawia, w sercu robi się cieplej.
Około pięciokilowy dzik zwiedzał teren jednej z posesji w Suchorzu, kompletnie nie przejmując się pojawieniem człowieka. Pan Waldemar, będący doświadczonym myśliwym, był bardzo zaskoczony, widząc, że zwierzę kieruje się do chłodni znajdującej się na jego podwórku i nie ucieka w kierunku lasu.
Ratunek przyszedł z najmniej spodziewanej strony
Jak się okazało, powodem tak nietypowego zachowania był brak zdolności widzenia. Dwumiesięczne zwierzę prawdopodobnie odłączyło się od swojej rodziny i nie potrafiło odnaleźć drogi powrotnej do domu.
- W ogóle nie reagował. Podnoszę go i okazuje się, że on jest ślepy. Kompletnie nic nie widzi - opowiada myśliwy w rozmowie z "GP24" i dodaje. - Prawdopodobnie locha chodziła z warchlakami, coś ją wystraszyło i się zerwała, a on jako ślepy, nie nadążył za nią i zgubił się. I pałętał się samotny po wsi. Pomyślałem, że trzeba uratować tego malucha. W końcu my myśliwi nie tylko polujemy i pozyskujemy, ale także ratujemy. Znalezienie osób chętnych pomóc ślepemu warchlakowi okazało się być trudniejszym zadaniem, niż przypuszczano. Mimo wykonania kilku telefonów do służb, fundacji oraz stowarzyszeń na rzecz ratowania zwierząt, spotykał się z brakiem zainteresowania.
Tymczasem mały dzik zaczął wkradać się w łaski bliskich myśliwego, a zwłaszcza dzieci. Nadały mu nowe imię - Halinka.
- Siedział sobie u mnie na ogródku w zagrodzie, jadł, pił wodę, co było pozytywne, bo oznaczało, że nie jest z nim tak źle - wspomina myśliwy.
Halinka wkrótce wróci do lasu
Dopiero członkom Miasteckiego Stowarzyszenia „Bezdomny kundelek” Halinka trafiła w ręce profesjonalistów. Dzięki uporowi pana Waldemara oraz pani Paulinie Kańczugowskiej, lekarki weterynarii z Miastka, kolejne leśne zwierzątko zostało uratowane.
Badania wykazały, że Halinka miała zapalenie oskrzeli, zapalenie płuc oraz wrzodziejące zapalenie rogówki - stąd problemy z widzeniem. Pierwsze efekty leczenia są już widoczne - warchlak zaczął reagować na bodźce i światło. Już niedługo mały dzik będzie mógł wrócić do swojego naturalnego środowiska i w miarę bezpiecznie hasać po terenie Nadleśnictwa w Trzebielinie.
Gdyby nie pan Waldemar, wędrówka niewidomego dzika prawdopodobnie skończyłaby się nieszczęśliwie. Całe szczęście historia Halinki ma jednak pozytywne zakończenie i przełamuje stereotypy dotyczące myśliwych.
Zobacz zdjęcia:
Źródło: gp24.pl
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
Chłopiec własnym ciałem obronił siostrę przed psem. Dziś jest dumny ze swoich blizn
Tym razem nie udało się uratować życia. Wszystko przez obojętność ludzi