Swiatzwierzat.pl Koty Chciała polecieć z kotem na wakacje. Przewoźnik więził go przez 38 godzin w klatce bez jedzenia
Tiktokerka chciała polecieć z kotem na Bali, fot. toktok/ninadoesthemost

Chciała polecieć z kotem na wakacje. Przewoźnik więził go przez 38 godzin w klatce bez jedzenia

17 lipca 2023
Autor tekstu: Kamila Sabatowska

Nina Galy podzieliła się w swoich social mediach zatrważającą historią, jaka spotkała ją w ostatnim czasie podczas podróży na Bali. Tiktokerka planowała przedostać się tam samolotem ze Stanów Zjednoczonych wraz ze swoim kotem. Jak się okazało, nie wszystko poszło zgodnie z jej planem, a wyprawa na wakacje zakończyła się “traumą” dla niej i jej pupila.

Planowała polecieć na wakacje z kotem

Podróż Niny rozpoczęła się w Los Angeles. Właśnie stamtąd miała polecieć do Tajpej, a następnie na Bali . Była przekonana, że podczas transportu liniami lotniczymi China Airlines nie może stać się nic złego. Bilety były naprawdę drogie, a dodatkowo musiała wykosztować się na wszystkie niezbędne badania i dokumenty umożliwiające wyjazd jej pupilowi.

Wyprawę z kotem zaplanowała ze względu na to, że w przyszłości rozważa przeprowadzić się na stałe na wyspę cieszącą się w ostatnim czasie dużą popularnością wśród turystów. Wtedy nie wiedziała jeszcze, że podróż będzie zarówno dla niej, jak i jej zwierzaka prawdziwym horrorem.

Fala upałów doskwiera także zwierzętom w lasach. Niedźwiedź na oczach turystów znalazł sposób na ochłodę

Koszmar rozpoczął się podczas przesiadki

Tiktokerka była przekonana, że dopełniła wszelkich formalności dotyczących podróżowania ze zwierzakiem domowym , których wymagają linie lotnicze China Airlines. Choć na lotnisku okazało się, że kot musi lecieć w luku bagażowym, a nie tak jak przypuszczała w kabinie. W ten sposób pokonali jednak trasę Los Angeles-Tajpej.

Tam obsługa lotniska poinformowała ją, że w żadnym wypadku nie powinna pojawić się w stolicy Tajwanu z kotem, a fakt, że wpuścili go na pokład samolotu, musiał być pomyłką. Wtedy zasugerowano, że musi udać się z powrotem do Los Angeles. Bilet powrotny miał kosztować wówczas 1800 dolarów.

W social mediach relacjonowała, jak błaga pracowników lotniska, aby chociaż pozwolili zobaczyć jej się z Baby Cat, która spędziła już w klatce ponad 15 godzin . Ci jednak pozostali nieugięci. Kobieta zwraca uwagę, że przez ten czas zwierzę nic nie jadło.

- Czy kogokolwiek obchodzi, że ona jest zwierzęciem, które nie jadło? - mówi na filmie udostępnionym na swoim TikToku.

Zgodnie z wytycznymi rządu, z którymi zapoznała się przed podróżą, jej pupil spełniał wszystkie wymagania, by wlecieć do Indonezji. Posiadał również niezbędne certyfikaty, szczepienia i czip.

W sumie kotka spędziła 38 godzin w klatce. Jej opiekunka nie zamierza tak tego zostawić

- Powiedział mi, że nie wolno mi zmieniać linii lotniczych i że nie wolno mi pozostać na lotnisku przez kolejne 24 godziny, zmuszając mnie do kupienia kolejnego biletu powrotnego w China Airlines - opowiada Nina. - Poprosiłam, aby przynajmniej pokryli mój bilet powrotny do Ameryki, ponieważ już przyznali się do błędu ludzkiego.

Kierownik lotniska kategorycznie jednak odmówił sfinansowania kobiecie i jej kotu biletu powrotnego. Załamana tiktokerka finalnie sama zapłaciła za powrót, jednak to nie był koniec jej dramatu . Samolot miał odlecieć dopiero za 13 godzin, a w tym czasie zwierzę miało pozostać w klatce, w której przyleciało.

- Mój kot musiał pozostać sam w piwnicy przez dodatkowe 13 godzin, dopóki nasz 12,5-godzinny lot powrotny nie był gotowy do wejścia na pokład - relacjonuje na filmie. - Powiedzieli, że przykryli jej klatkę kocem, więc jest uwięziona w ciemności przez 25 godzin , zanim wejdzie na pokład lotu powrotnego.

Z Baby Cat zobaczyła się dopiero po wylądowaniu w Stanach Zjednoczonych. Przez 38 godzin, które kot spędził w klatce, był zmuszony załatwiać się pod siebie, a nawet zwymiotował . Nikt nie dostarczył mu również jedzenia. Zapewnia, że nie zostawi tej sprawy i pociągnie China Airlines do odpowiedzialności.

- Prowadzę działania prawne i szukam międzynarodowego prawnika, który pomoże skutecznie rozwiązać ten problem - opowiada dla “Insider”.

źródło: insider.com

W Poznaniu mówi się o inwazji gatunku, w przypadku którego trzeba działać natychmiast. Winny człowiek?
Policjanci potraktowali paralizatorem i zamknęli w koszu na śmieci agresywnego psa. "Dobra robota"
Obserwuj nas w
autor
Kamila Sabatowska

Magister filologii polskiej, od kilku lat pracuje jako redaktorka. Prywatnie fanka sportu – zwłaszcza siatkówki i miłośniczka zwierząt. Szczęśliwa posiadaczka cavaliera. Chcesz się ze mną skontaktować?Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@swiatzwierzat.pl

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@swiatzwierzat.pl
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy