74-letnia kobieta rzuciła się na ratunek psu, zaatakowanemu przez drapieżnika
Suzan Marciano mieszka w spokojnym miasteczku Boca Raton na Florydzie (USA) ze swoja wierną suczką rasy golden retriver, Nalu. Ich ulubionym miejscem do spacerowania jest wybrzeże pobliskiego jeziora w środku malowniczego parku. Tego dnia jednak rozkoszna przechadzka miała się zmienić w scenę z horroru.
Suzan rzuciła Nalu patyk do jeziora, by suczka mogła oddać się ulubionej zabawie retrieverów - aportowaniu z wody. W tym miejscu woda jest płytka i czysta, często organizuje się tu treningi jazdy na nartach wodnych.
Zobaczyła w wodzie cień
Sama Suzan weszła do wody po kostki, by się nieco odprężyć. Dzień był bardzo ciepły i słoneczny. Kątem oka jednak kobieta dostrzegła dziwny cień, sunący z głębi jeziora ku bawiącej się w wodzie Nalu.
Tego, co zdarzyło się sekundę później, Suzan nie zapomni do końca życia.
- Gdy zdałam sobie sprawę, co widzę, serce we mnie zamarło - mówi kobieta w wywiadzie udzielonym portalowi Palm Beach Post.
Cieniem w wodzie był ponad 2-metrowej długości aligator, który bezgłośnie podpłynął do suczki Nalu i złapał ją w potężne szczęki. Suzan krzyknęła za zgrozy, ale instynkt wziął górę nad strachem i rozsądkiem. Kobieta rzuciła się na pomoc swojemu psu.
"Przestałam myśleć"
- Przestałam myśleć - mówi Suzan. - Po prostu zrobiłam jedyne, co mi przyszło do głowy. Rzuciłam się na aligatora całym ciężarem ciała.
Kobieta przygniotła gada, który wypuścił Nalu z paszczy i rzucił się na Suzan. Zwierzę ugryzło kobietę w rękę, ale najwyraźniej zgłupiało, mając przed sobą dwóch przeciwników. Kobieta i jej pies zdołali uciec z wody.
Suczka Nalu miała poważne rany od ugryzień na plecach i udach, Suzan krwawiła z ręki. W szoku zadzwoniła do koleżanki, która doradziła jej, by nie jechała do domu, lecz raczej prosto do szpitala. Tam Suzan dostała zastrzyki przeciwtężcowe, a Nalu trafiła do kliniki weterynaryjnej i przeszła skomplikowaną operację.
- Nigdy nie zapomnę tamtej chwili - mówi Suzan. - Nigdy nie przeżyłam czegoś takiego i nie znam nikogo, kto przeżył. Przez wiele tygodni po tamtym dniu nie chodziliśmy z Nalu do parku nad jezioro, w ogóle prawie nigdy nie chodziliśmy. Byłam roztrzęsiona i co chwila popłakiwałam bez wyraźnej przyczyny.
Trudno wyjść z podziwu dla Suzan, która mimo 74 lat na karku zdołała dosłownie wydrzeć swoją ukochaną suczkę Nalę z paszczy aligatora.
Źródło: Palm Beach Post
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
Psy „zarażają się" emocjami od swoich opiekunów. Jak to działa?
Poznań: monotlenek diwodoru rozpylony przeciw psom, czy władze wiedzą, co robią?
Niesamowite ujęcia z Australii. Zaginiony dron nagrał jedyny w swoim rodzaju moment