Zlikwidowano pseudohodowlę psów w Łodzi. Na 35 metrach kw. trzymano prawie setkę buldogów francuskich
Łódzcy obrońcy zwierząt zlikwidowali pseudohodowlę zwierząt, w której na około 35 metrach kwadratowych trzymano prawię setkę psów. Panowały w niej okropne warunki, a smród roznosił się w całej okolicy. Kynolodzy potwierdzili, że hodowla była legalna. Jak to możliwe?
Pseudohodowle zwierząt funkcjonują dla zysku finansowego i rozmnażane są w nich psy i koty w typie „modnych”, popularnych ras. Pomimo kampanii społecznych zachęcających do świadomego kupna zwierząt oraz adopcji pupili ze schronisk, nic nie wskazuje na to, że niemoralny proceder zostanie ukrócony w najbliższej przyszłości.
Pseudohodowle są prowadzone bez ograniczeń i zobowiązań, możliwie najniższym kosztem, a zdrowie i życie zwierząt jest podporządkowane interesom ekonomicznym i ma znaczenie drugorzędne. Taki sposób traktowania zwierząt prowadzi do negatywnych skutków psychicznych i fizycznych u hodowanych stworzeń, czego konsekwencje mogą ponosić przez całe dalsze życie.
Pseudohodowla buldogów francuskich w Łodzi
Do łódzkiego oddziału Towarzystwa Opieki na Zwierzętami dotarły niepokojące informacje. Zgłaszający poinformował, że w jednej z tamtejszych kamienic przy ul. Krzywej roznosi się potężnym smród. Budynek został przeznaczony do rozbiórki, a jedynymi mieszkańcami była 43-letnia kobieta oraz inny lokator.
Jak wykazała późniejsza interwencja, fetor wydostawał się z dwupokojowego mieszkania, gdzie mieszkanka Łodzi przetrzymywała niemal 100 psów w fatalnych warunkach.
Kiedy funkcjonariusze dotarli na miejsce, właścicielka mieszkania zabarykadowała się w nim i odmówiła wpuszczenia ich do środka . Kobieta zmieniła zdanie dopiero, gdy poinformowano ją, że w przeciwnym razie strażacy wyważą drzwi wejściowe.
- Podjęliśmy działania interwencyjne. Okazało się, że na około czterdziestu metrach kwadratowych kobieta utrzymuje około siedemdziesiąt psów w niewielkich klatkach, piętrowo. Zwierzęta są w bardzo złym stanie, brodziły w tym mieszkaniu we własnych odchodach - relacjonuje dla serwisu fakt.pl Amanda Chudek z Łódzkiego TOZ.
Okropny smród wydobywający się z mieszkania było czuć na ulicy jeszcze kilka metrów od okna. Pokrzywdzone psy w typie rasy buldog francuski znajdowały się w poustawianych piętrowo klatkach, wydzielonych kojcach oraz biegały wolno po podłodze .
Akcja ratunkowa zwierząt zajęła cały dzień
Obecni na miejscu funkcjonariusze z trudem patrzyli na warunki, w jakich przebywały psy. Jeden z nich zauważył, że zwierzęta wprost lepiły się od moczu . Wszyscy zgodnie ocenili, że występuje zagrożenie życia buldogów i jak najszybciej należy rozpocząć ich zabezpieczanie . W transporcie psów do schroniska pomagała straż miejska.
Cała akcja trwała ponad 10 godzin . W jej trakcie na miejscu pojawiały się osoby znajome właścicielki psów. Ich słowa nie do końca pokrywały się z warunkami, które zastali funkcjonariusze. Mianowicie, twierdzili, że kobieta na psach zna się doskonale, płaci za ich wizyty weterynaryjne, rehabilitacje i operacje .
- Zna się na buldogach jak nikt inny. Kocha zwierzęta, a one ją. Ma do nich serce, a jej wadą jest, że nie potrafi pozbyć się zwierzaka. Jeśli ktoś jej oddawał albo przywoził buldoga, przygarniała go – przytacza Fakt.
Świadkowie relacjonują, iż w czasie interwencji przez okno podano co najmniej jednego psa osobie, która odjechała z nim samochodem . W związku z tym, że zwierzęta mają czipy być może uda się ustalić ich pochodzenie i właścicieli.
Hodowla buldogów francuskich była zarejestrowana
43-letnia właścicielka psów była zarejestrowana w Ogólnopolskim Stowarzyszeniu Psa Rasowego Kennel Club. Przedstawiciel stowarzyszenia w rozmowie z "Faktem" wyjaśnił, że właścicielka zwierząt prowadziła hodowlę od 2012 roku. Wcześniejsze inspekcje nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Po poniedziałkowych wydarzeniach została zawieszona w jego członkostwie.
- Nasz inspektor był tu w 2016 roku i wtedy było wszystko w porządku, nie było do stanu psów zastrzeżeń. Z informacji jakie posiadał nasz klub wynikało, że ta kobieta ma tych psów zdecydowanie mniej. Powinna mieć maksymalnie trzydzieści. Warunki, w jakich były przechowywane są absolutnie tragiczne – wyjaśnił Bartłomieja Juszczaka ze stowarzyszenia "Kennel Club". - Jak tutaj przyjechałem i zobaczyłem, jak to wygląda, to tylko utwierdziłem się w przekonaniu. Wcześniej nie mieliśmy żadnych informacji od osób postronnych, np. od sąsiadów, że dzieje się coś złego - dodał.
Zabezpieczone buldogi francuskie znajdują się pod opieką weterynaryjną oraz behawioralną , która pomoże im otrząsnąć się po makabrycznych warunkach, w jakich musiały żyć. Na pokrycie kosztów prowadzona jest zbiórka, którą wszyscy zainteresowani mogą znaleźć TUTAJ .
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na redakcja@swiatzwierzat.pl . Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta . Bądź z nami!
-
Kobieta przez przypadek odkryła czyjąś kryjówkę. Lokator nie spuszczał jej z oka
-
Kot przyniósł do domu nowego przyjaciela. „Ciekawe, czy ma go za dziwnie wyglądającego kociaka"
źródło: fakt.pl; facebook/Łódzkie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami OPP KRS 0000014017