Zatrzymał się, by uratować kociątko. Z krzaków wyskoczyło całe stadko, "Wpadłem w zasadzkę"
W sieci pojawiło się nagranie przedstawiające sporą dawkę słodkości na czterech łapach. Pewien Amerykanin zatrzymał samochód, widząc błąkające się kociątko i postanowił zabrać je do domu. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że chwilę później wpadnie w zasadzkę mruczącej gromadki. Robert Brantley to amerykański specjalista ds. strzelania z broni palnej, w szczególności karabinów. Zwykle publikuje na swoim profilu na Facebooku treści o tematyce militarnej, jednak tym razem zrobił wyjątek. W środę, 8 czerwca udostępnił film z udziałem uroczego czworonoga, który lotem błyskawicy obiegł Internet.
Mężczyzna chciał uratować kociątko, został okrążony
Do niezwykłego spotkania doszło podczas powrotu mężczyzny z pracy. W trakcie jazdy samochodem Brantley zauważył biało-burego mruczka, który dreptał poboczem drogi. W pobliżu nigdzie nie było widać jego mamy.
Obawiając się, że maluch nie przetrwa nocy, Amerykanin postanowił zabrać go do domu. Jak wspomina w opisie filmu, kociak miał być prezentem dla jego żony, która od pewnego czasu przekonywała go, by zaadoptować nowego zwierzaka i stworzyć mu odpowiednie warunki do życia na rodzinnej farmie.
Na nagraniu widzimy, że mężczyzna przywołuje do siebie malutkiego kotka, po czym delikatnie go podnosi, by przyjrzeć mu się z bliska. Wtem usłyszał cichy szelest dochodzący z krzaków. W wysokiej trawie czekała na niego niespodzianka.
Kociaki przeprowadziły zmasowany atak
Choć Brantley docelowo miał uratować tylko jedno kociątko, jego oczom ukazał się niewiarygodny widok. Jak na komendę z krzaków zaczęły wyskakiwać kolejne kocięta. Końca nie było widać! W mgnieniu oka liczba bezpańskich maluchów stała się dwucyfrowa.
Maluchy błyskawicznie podbiegły do obcego mężczyzny, po czym zaczęły radośnie biegać i skakać wokół jego nóg. Wygląda to tak, jakby specjalnie zastawiły na niego zasadzkę!
W ciągu kilku godzin nagranie zdobyło blisko 4 miliony wyświetleń, a rozbawieni internauci przekonują, że spotkanie pomiędzy mężczyzną a kocim rodzeństwem musiało być przeznaczeniem.
- Najpierw wysłali najsłodszego, żebyś się zatrzymał, a potem wszyscy wybiegli, gdy połknąłeś haczyk! - komentuje jedna z użytkowniczek Facebooka.
- Wygląda na to, że Twoja żona ma teraz do wyboru ponad 10 opcji - dodaje kolejna.
Szczęśliwa trzynastka
Wkrótce potem na profilu Brantleya pojawiły się kolejne nagrania z udziałem puchatej gromadki. Finalnie mężczyźnie udało się uratować aż 13 kociąt, które zamieszkały pod wspólnym dachem z jego bliskimi.
Teraz cała rodzina, włącznie z dziećmi i psem, jest zaaferowana opieką nad nowymi podopiecznymi. Brantley dziękuje za wszystkie wiadomości w sprawie adopcji zwierząt oraz chęci przekazania darowizny na opiekę nad maluchami. Kiedy kotki podrosną, najprawdopodobniej znajdą nowe domy.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na redakcja@swiatzwierzat.pl. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
-
Odkryto drugiego jadowitego ssaka występującego w Polsce. Wygląda słodko, ale to tylko pozory
-
Najbardziej zmodyfikowane psy. W niczym nie przypominają siebie sprzed 100 lat
-
Klacz rozpaczała po stracie źrebaka. Był tylko jeden sposób, by ulżyć jej w cierpieniu
Źródło: facebook/ Robert Brantley