Wolontariusze musieli podjąć dramatyczną decyzję. Niestety, nie żyje suczka Yoko
Członkowie Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt przekazali tragiczną wiadomość. Po ponad miesiącu walki suczka odebrana z rąk okrutnej ortodontki z Wałbrzycha odeszła. Niestety, nic więcej nie dało się zrobić.
Jak informowaliśmy na początku sierpnia , skrajnie zaniedbana suczka rasy akita inu została odebrana przez inspektorów DIOZ. Osobami, które zgotowały jej ten los, była rodzina lekarzy, która podczas interwencji utrzymywała, że wygląd suczki jest spowodowany chorobą genetyczną.
- Pewnie również z powodu choroby (właścicieli) spała na dziurawych paletach i osikanej do cna szmacie, bez dostępu do wody, uwalana na łapach zaschnięty kałem - relacjonują społecznicy we wpisie na Facebooku.
Zdrowie suczki uległo raptownemu pogorszeniu
Aktywiści wspominają, że oblicze wycieńczonego, schorowanego i wychudzonego stworzenia przypominało obraz nędzy i rozpaczy. Będąc świadomymi fatalnego stanu zdrowia zwierzęcia, nie zrezygnowali z walki.
- Przez cały czas jej pobytu w #DIOZ walczyliśmy z wieloma chorobami i zaniedbaniami opiekuńczymi, które sprawiały jej ogromny ból i cierpienie. Większość z nich udało się z sukcesem wyleczyć, jednak największym problemem był jej zrujnowany kręgosłup - czytamy na oficjalnym fanpage'u organizacji.
Przed kilkunastoma dniami Yoko została poddana zabiegowi ortopedycznemu, który początkowo przyniósł wspaniałe efekty. Jednakże, w niedzielny wieczór sprawy przybrały zły obrót - nacisk na kręgosłup spowodował paraliż wszystkich kończyn.
DIOZ przekazał druzgocące wieści, nie żyje Yoko
- Nasz biały aniołek nie był w stanie się ruszyć. Lekarze powiedzieli, że zrobiliśmy wszystko, co było możliwe, by w tych ostatnich tygodniach, dniach i godzinach przeżywała godną starość. Nic więcej nie mogliśmy zrobić - opisują ze smutkiem opiekunowie Yoko.
Wolontariusze byli zmuszeni podjąć dramatyczną decyzję, aby oszczędzić Yoko dalszego cierpienia. Tuż przed północą przekazano informację, że suczka została poddana eutanazji.
- Z jednej strony bardzo się cieszymy, że Yoko nie musiała konać na osikanej szmacie u nowobogackiej lekarki, a z drugiej płaczemy za wspaniałym psem, który pokochał nas miłością bezgraniczną. Żegnaj, skarbie - podsumowują wpis.
Zobacz zdjęcia:
Źródło: facebook/dioz
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na redakcja@swiatzwierzat.pl. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
-
Pseudowłaścicielka ciągnęła psa za samochodem. To nie jej pierwsze przewinienie
-
Niezwykła misja kapłana. Ksiądz w trakcie mszy szuka domów dla bezpańskich psów
-
Policja wstrzymała ruch, by ratować potrąconego kotka. Nikt inny mu nie pomógł