Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Koty > Wezwali służby do kota leżącego nieruchomo na ziemi. Mruczek spłatał im psikusa
Ewa Matysiak
Ewa Matysiak 04.07.2024 16:52

Wezwali służby do kota leżącego nieruchomo na ziemi. Mruczek spłatał im psikusa

Wezwali służby do kota leżącego nieruchomo na ziemi. Mruczek spłatał im psikusa
fot. Facebook/Straż Miejska w Żyrardowie

Z nietypową interwencją musiała zmierzyć się Straż Miejska w Żyrardowie, do której dotarła informacja o potrąconym kocie. Zgłaszający twierdzili, że zwierzę dziobią już wrony. Strażnicy miejscy niezwłocznie udali się pod wskazany adres, lecz interwencja przybrała nieoczekiwany obrót. Z komentarzy wynika, że to nie pierwsza taka zagrywka słynnego w okolicy “kota z kebaba”.

Kot leżał nieruchomo na ulicy. Wezwano straż miejską

Lato to szczególnie trudny czas dla psów i kotów, a zwłaszcza ofiar wakacyjnych porzuceń. Niechciane pupile są pozostawiane w lasach czy wyrzucane bezpośrednio z samochodów, co wiąże się z ryzykiem spowodowania wypadku. Oczywiście urazów mogą doznać również tzw. koty wychodzące czy wolno żyjące, które poruszają się w pobliżu ruchliwych ulic.

26 czerwca zgłoszenie dotyczące biało-rudego kota wpłynęło do Straży Miejskiej w Żyrardowie. Jeden z mieszkańców podwarszawskiej miejscowości informował, że zwierzę leży nieruchomo na chodniku przy ulicy Józefa Mireckiego. Dla potwierdzenia swoich słów wykonał fotografię z okna pobliskiego budynku — i faktycznie przedstawiała ona pupila leżącego na boku w pełnym słońcu. 

Istniało podejrzenie, że koci nieszczęśnik został potrącony przez nadjeżdżający pojazd, a na ratunek może być za późno. Powagi sytuacji dodawał fakt, że ciałem zwierzęcia miały zainteresować się już wrony. 

Wezwali służby do kota leżącego nieruchomo na ziemi. Mruczek spłatał im psikusa
fot. facebook/Straż Miejska w Żyrardowie

Kot wyciął psikusa. Strażnicy miejscy wrócili z pustymi rękoma

Pod wskazany adres skierowano patrol, a w następnej kolejności informację ze zgłoszenia przekazano lekarzowi weterynarii w celu udzielenia kotu pomocy. Pomimo rozległego doświadczenia związanego z ratowaniem domowych i dzikich zwierząt przybyli na miejsce strażnicy miejscy nie byli przygotowani na taki zwrot akcji. 

Strażnicy miejscy przekazali, że pomoc ze strony lekarza weterynarii nie będzie potrzebna, ponieważ kot jest w dobrej kondycji i… po prostu ucinał sobie drzemkę. Odpoczywającemu w słonku mruczkowi najwyraźniej nie przeszkadzały okazjonalne dziobnięcia przez wrony, miejski gwar, ani mijający go przechodnie. Z relacji strażników miejskich wynika, że był w znakomitym humorze.

W momencie, gdy strażnicy nachylili się nad kocurkiem, zwierzak zareagował tak, jakby chciał się z nimi bawić - relacjonuje Straż Miejska w Żyrardowie w odpowiedzi na jeden z komentarzy pod udostępnionym wpisem.

Kota z kebaba nie trzeba nikomu przedstawiać

Wygląda na to, że nawet kot potrafi czasem wyciąć psikusa. Po przebudzeniu kot wstał i odszedł dziarskim krokiem w znanym tylko sobie kierunku, pozostawiając strażników miejskich daleko za sobą.

Wezwali służby do kota leżącego nieruchomo na ziemi. Mruczek spłatał im psikusa
fot. facebook/Straż Miejska w Żyrarrdowie

Okazuje się, że biało-rudy kocurek jest doskonale znany mieszkańcom Żyrardowa, a zwłaszcza klientom pobliskiej restauracji serwującej kebaby. 

  • "To kot z kebaba na Mireckiego. Już nie raz tam tego kotka widziałam",
  • “Przed chwilą przechodziłem, to leży do góry nogami i się opala” - czytamy w komentarzach pod postem zamieszczonym na oficjalnej stronie żyrardowskiej straży miejskiej.

To nie pierwszy raz, kiedy koty dały świadectwo swoim umiejętnościom trollingu, a zarazem udowodniły, że potrafią zasnąć praktycznie w każdych warunkach.

  • "Znam to. U mnie pod domem przy dość ruchliwej drodze też leżał kot w pozycji świadczącej o śmiertelnym potrąceniu. Gdy po kilku godzinach zauważyłem, że biedne zwierzę zmieniło nieco pozycję, pobiegłem go ratować. Gdy się nachyliłem, by podnieść biedaczysko, ten zerwał się na nogi, sfukał mnie i poszedł jak gdyby nigdy nic" - opowiedział jeden z internautów.