Wezwali służby do kota leżącego nieruchomo na ziemi. Mruczek spłatał im psikusa

Z nietypową interwencją musiała zmierzyć się Straż Miejska w Żyrardowie, do której dotarła informacja o potrąconym kocie. Zgłaszający twierdzili, że zwierzę dziobią już wrony. Strażnicy miejscy niezwłocznie udali się pod wskazany adres, lecz interwencja przybrała nieoczekiwany obrót. Z komentarzy wynika, że to nie pierwsza taka zagrywka słynnego w okolicy “kota z kebaba”.
Kot leżał nieruchomo na ulicy. Wezwano straż miejską
Lato to szczególnie trudny czas dla psów i kotów, a zwłaszcza ofiar wakacyjnych porzuceń. Niechciane pupile są pozostawiane w lasach czy wyrzucane bezpośrednio z samochodów, co wiąże się z ryzykiem spowodowania wypadku. Oczywiście urazów mogą doznać również tzw. koty wychodzące czy wolno żyjące, które poruszają się w pobliżu ruchliwych ulic.
26 czerwca zgłoszenie dotyczące biało-rudego kota wpłynęło do Straży Miejskiej w Żyrardowie. Jeden z mieszkańców podwarszawskiej miejscowości informował, że zwierzę leży nieruchomo na chodniku przy ulicy Józefa Mireckiego. Dla potwierdzenia swoich słów wykonał fotografię z okna pobliskiego budynku — i faktycznie przedstawiała ona pupila leżącego na boku w pełnym słońcu.
Istniało podejrzenie, że koci nieszczęśnik został potrącony przez nadjeżdżający pojazd, a na ratunek może być za późno. Powagi sytuacji dodawał fakt, że ciałem zwierzęcia miały zainteresować się już wrony.

Kot wyciął psikusa. Strażnicy miejscy wrócili z pustymi rękoma
Pod wskazany adres skierowano patrol, a w następnej kolejności informację ze zgłoszenia przekazano lekarzowi weterynarii w celu udzielenia kotu pomocy. Pomimo rozległego doświadczenia związanego z ratowaniem domowych i dzikich zwierząt przybyli na miejsce strażnicy miejscy nie byli przygotowani na taki zwrot akcji.
Strażnicy miejscy przekazali, że pomoc ze strony lekarza weterynarii nie będzie potrzebna, ponieważ kot jest w dobrej kondycji i… po prostu ucinał sobie drzemkę. Odpoczywającemu w słonku mruczkowi najwyraźniej nie przeszkadzały okazjonalne dziobnięcia przez wrony, miejski gwar, ani mijający go przechodnie. Z relacji strażników miejskich wynika, że był w znakomitym humorze.
W momencie, gdy strażnicy nachylili się nad kocurkiem, zwierzak zareagował tak, jakby chciał się z nimi bawić - relacjonuje Straż Miejska w Żyrardowie w odpowiedzi na jeden z komentarzy pod udostępnionym wpisem.
Kota z kebaba nie trzeba nikomu przedstawiać
Wygląda na to, że nawet kot potrafi czasem wyciąć psikusa. Po przebudzeniu kot wstał i odszedł dziarskim krokiem w znanym tylko sobie kierunku, pozostawiając strażników miejskich daleko za sobą.

Okazuje się, że biało-rudy kocurek jest doskonale znany mieszkańcom Żyrardowa, a zwłaszcza klientom pobliskiej restauracji serwującej kebaby.
- "To kot z kebaba na Mireckiego. Już nie raz tam tego kotka widziałam",
- “Przed chwilą przechodziłem, to leży do góry nogami i się opala” - czytamy w komentarzach pod postem zamieszczonym na oficjalnej stronie żyrardowskiej straży miejskiej.
To nie pierwszy raz, kiedy koty dały świadectwo swoim umiejętnościom trollingu, a zarazem udowodniły, że potrafią zasnąć praktycznie w każdych warunkach.
- "Znam to. U mnie pod domem przy dość ruchliwej drodze też leżał kot w pozycji świadczącej o śmiertelnym potrąceniu. Gdy po kilku godzinach zauważyłem, że biedne zwierzę zmieniło nieco pozycję, pobiegłem go ratować. Gdy się nachyliłem, by podnieść biedaczysko, ten zerwał się na nogi, sfukał mnie i poszedł jak gdyby nigdy nic" - opowiedział jeden z internautów.













