W sieci pojawiło się przerażające ogłoszenie. Ktoś wystawił w serwisie aukcyjnym... płody kociąt
W internetowych sklepach oraz na portalach aukcyjnych można wyszperać wiele, delikatnie mówiąc, osobliwych ofert. Jedne rozśmieszają, inne napawają odrazą czy przerażeniem. Z negatywnym odbiorem spotkała się młoda kobieta pracująca w klinice weterynaryjnym, która wystawiła na sprzedaż płody kotów zamknięte w słoikach z cieczą. Ogłoszeniem zainteresowały się odpowiednie służby.
Płody kociąt umieszczone w słoikach wypełnionych zabarwionym formaldehydem trafiły na sprzedaż we Francji. Tamtejsza organizacja Fondation Assistance Aux Animaux, zajmująca się dobrostanem i ochroną praw zwierząt, niezwłocznie zgłosiła sprawę na policję.
Pracownica kliniki weterynaryjnej chciała dorobić. Oferowała do sprzedaży płody kociąt
Na portalu społecznościowym Facebook w zakładce Marketplace pojawiło się ogłoszenie dotyczące sprzedaży kociąt. Nie chodziło jednak o puszyste pupile przeznaczone do adopcji, które desperacko szukają nowych domów. Mowa o płodach kota domowego, które nie zbliżyły się do końca podróży w łonie matki. Zwierzę znajdujące się w okresie prenatalnym pływało w kolorowej substancji.
Ogłoszenie zostało wystawione przez młodą kobietę, która pracuje w klinice weterynaryjnej w departamencie Loire-Atlantique, w zachodniej Francji. Słoik miał kosztować 35 euro za sztukę. Jak dowiadujemy się z opisu pod przedmiotem, kobieta oferowała zniżki w zależności od zamawianej ilości produktów, a także wybór koloru słoika.
"Milionerzy": Które zwierzę nawiązało współpracę z Milicją Obywatelską? Wystarczyło znać jeden serialIncydent zgłoszono na policję
Sprzedawczyni potraktowała płody kotów zamknięte w słoikach jako przedmioty dekoracyjne czy też “dzieła sztuki”. Takie tłumaczenie nie przekonało przedstawicieli Fondation Assistance Aux Animaux, którzy zgłosili sprawę na policję.
Zdaniem francuskiej organizacji pro-zwierzęcej, praktyka ta świadczy o całkowitej obojętności na śmierć pacjentów kliniki weterynaryjnej oraz niewłaściwe utylizowanie zwłok zwierząt, które poniosły śmierć w inny sposób niż przez ubój. Młoda kobieta nie wyjaśniła, skąd pochodzą płody kociąt oraz w jakich okolicznościach zostały pozyskane. Nie ulega wątpliwości, iż w żadnym wypadku nie powinna traktować ich w instrumentalny sposób czy czerpać zysk ze sprzedaży osobom prywatnym.
Martwe kocięta jako dzieło sztuki?
Z całą pewnością zasady etyki lekarskiej stoją w kontrze do postawy prezentowanej przez wspomnianą osobę zatrudnioną w placówce weterynaryjnym, z czym zgadzają się internauci komentujący wpis w mediach społecznościowych. Część użytkowników Facebooka zauważa jednak, iż podobne eksponaty są wystawiane w muzeach, gdzie widok spreparowanych ludzkich bądź zwierzęcych ciał lub organów zdaje się nikogo nie dziwić.
Czy zatem równie ogromne oburzenie budziłaby opisana sytuacja, gdyby sprzedawczyni ograniczyła sprzedaż przedmiotów do placówek edukacyjnych, galerii i muzeów? Ocenię pozostawiamy Wam. Podzielcie się swoim zdaniem w komentarzu.
Źródło: Fondation Assistance Aux Animaux