34-latka twierdziła, że ktoś wyrzucił szczeniaka z auta. Kłamstwo szybko wyszło na jaw
Pewna kobieta chciała oddać 4-miesięcznego szczeniaka do schroniska. Twierdziła, że przygarnęła zwierzę po tym, jak zostało wyrzucone z auta przez nieznanego mężczyznę. Choć zwierzak nie powie, kto się nad nim znęcał, prawda i tak wyszła na jaw. Podkom. Marta Lewandowska z komendy miejskiej policji w Płocku poinformowała, że 34-letnia kobieta usłyszała zarzut porzucenia i znęcania się nad czteromiesięcznym szczeniakiem. Płocczanka miała być naocznym świadkiem jego porzucenia, a okazała się bezwzględnym oprawcą.
34-latka kłamała jak z nut
Wszystko zaczęło się od telefonu do płockiego schroniska dla bezdomnych zwierząt. 34-latka relacjonowała, że znalazła kilkumiesięcznego szczeniaka w bardzo złym stanie. Oświadczyła ona pracownikom schroniska, że przygarnęła psiaka po tym, jak został on wyrzucony z pojazdu przez nieznanego jej mężczyznę.
Kobieta, jak relacjonowała, wzięła pieska pod tymczasową opiekę, ale nie mogła zaadoptować go na stałe. Z tego powodu postanowiła przekazać go w ręce pracowników przytuliska.W momencie przekazania go do schroniska, młody czworonóg w typie husky był zaniedbany, zagłodzony i mocno wystraszony.
Zdarzenie opisane przez rzekomą wybawicielkę szczeniaka wydawało się wolontariuszom mocno podejrzane, dlatego zgłosili sprawę na komendę policji. Tamtejsi funkcjonariusze operacyjni również nie dawali wiary oświadczeniu kobiety, która przekazała pieska do schroniska.
Jak się wkrótce okazało, przebiegły plan, który miał na celu pozbycie się pupila bez poniesienia konsekwencji, miał pewne luki.
Kłamstwo ma krótkie nogi
Policjanci z Wydziału dw. z Przestępczością Gospodarczą z płockiej komendy zebrali obszerny materiał dowodowy, poświadczający o tym, że to 34-letnia płocczanka jest właścicielką szczenięcia, a cała historia o porzuceniu zwierzęcia została zmyślona, by uniknąć odpowiedzialności za doprowadzenie go do tak fatalnego stanu.
Ponadto po opublikowaniu przez schronisko na portalu społecznościowym zdjęcia wygłodzonego i zaniedbanego pieska, wiele osób rozpoznało zwierzę i odpowiedziało na jego publikację.
- Faktycznie od jakiegoś czasu nie słychać wycia psa, ale nie przypuszczałam, że za tym kryje sie taka okrutna prawda - napisała pod postem schroniska na Facebooku jedna z internautek.
W czwartek podejrzanej przedstawiono zarzuty znęcania się nad zwierzęciem. Teraz grozi jej kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Jak poinformowali aktywiści z grupy Szczyty Alienacji Rodzicielskiej, zwierzak dostał na imię Malu i obecnie dochodzi do siebie w oczekiwaniu na adopcję. Optymalnymi dla niego warunkami byłby dom z ogrodem, zważywszy na to, że husky cechuje duża potrzeba ruchu.
Osoby zainteresowane adopcją proszone są o kontakt telefoniczny z wolontariuszką, opiekującej się Malu z ramienia Schroniska pod numerem: 664 693 564.
Źródło: policja.gov.pl
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami
Zakaz uczestnictwa w konkursach dla hodowców zwierząt. To skutek sankcji na Rosję
Krwiożerczy krokodyl grasuje we Wrocławiu? Doszło do kuriozalnej pomyłki