Schronisko Na Paluchu wykonało pierwszą od lat eutanazję zdrowego psa. Ujawniono powody
W warszawskim schronisku Na Paluchu wykonano pierwszą od ośmiu lat eutanazję w pełni zdrowego psa. Zdaniem nowo powołanej komisji etycznej czworonóg imieniem Benito nie rokował i należało go uśpić. "Z bólem serca podjęliśmy taką decyzję" - zapewnia wicedyrektor placówki. Benito trafił do schroniska Na Paluchu cztery lata temu jako kilkuletni pies. Zwierzę zostało odebrane poprzednim właścicielom, gdyż już wtedy przejawiał agresję. Czworonóg od początku nie zdawał sobie sprawy ze swoich gabarytów, a przede wszystkim siły. Uznano go za psa trudnego i problemowego.
Benito był żywym psem, ale miewał epizody agresji
- To mądry, radosny, pocieszny i zabawny pies. Uwielbia wodę w każdej postaci. Lubi się w niej bawić, wygłupiać, aportować. Ładnie spaceruje na smyczy, nie zaczepia innych psich kolegów. Na wybiegu jego największą miłością są piłeczki. Kocha ruch, bieganie do upadłego, drapanie po tyłeczku - tak brzmiało ogłoszenie adopcyjne w sprawie Benito, który udostępniono na profilu placówki.
Pracownicy schroniska zaznaczali, że zwierzę bywa nieufne wobec obcych i potrzebuje więcej czasu, żeby zbudować z człowiekiem wzajemne zaufanie i silną wieź. Co więcej, Benito wymagał pracy ze względu na zaburzenie behawioralne w postaci obrony zasobów.
- Szukamy dla niego doświadczonego domu, bez dzieci. Benito nie sprawdzi się jako pierwszy pies w domu. Potrzebuje domu stabilnego, a przede wszystkim konsekwentnego. Ludzi którzy będą potrafili ustalić hierarchię w stadzie i będą dla psa przewodnikiem - dodali jego opiekunowie.
Podczas pobytu Benito w schronisku kilkukrotnie aranżowane spotkania adopcyjne. W końcu trafił pod opiekę pary, która twierdziła, że ma doświadczenie z psami. Wkrótce oboje trafili do szpitala, a Benito wrócił do schroniska. Druga próba znalezienia zwierzęciu nowego domu również skończyła się niepomyślnie. W obu przypadkach powodem miało być jego agresywne zachowanie.
Jedną z niewielu osób, które mogły bawić się z psem i wchodzić do jego boksu, był Sławomir Prochocki, wieloletni wolontariusz w Schronisku na Paluchu, specjalizujący się w opiece nad najgroźniejszymi podopiecznymi. Jak wyjaśnił w rozmowie z "Wyborczą", pies miewał nieprzewidywalne ataki agresji. W tych momentach Benito zapominał o więziach, jakiego łączyły go z opiekunami. Rzucał się i gryzł ich naprawdę mocno.
Niebezpieczne sytuacje powtarzały się kilkukrotnie, a ostatnia z nich miał miejsce w styczniu. Wówczas Benito stracił nad sobą panowanie i biegał oszalały po pomieszczeniach. W trakcie epizodu agresji pogryzł wolontariuszkę, łamiąc jej kość śródręcza. Incydent zapoczątkował postulaty dotyczące uśpienia zwierzęcia.
Komisja wydała wyrok śmierci na psa
W świetle prawa każdemu psu należy się opieka weterynarza i odpowiednie leczenie w razie choroby, natomiast eutanazja podopiecznych jest możliwa tylko w trzech przypadkach. Ustawa o Ochronie Zwierząt dopuszcza następujące wskazania do uśpienia psa:
-
zaawansowana nieuleczalna choroba, która uniemożliwia normalne funkcjonowanie, a terapia tylko przedłuży psie cierpienie,
-
nagły wypadek i ciężkie obrażenia, które nie dają szansy na przeżycie,
-
skrajna agresja, bezpośrednio zagrażająca ludziom lub innym zwierzętom.
W związku z powracającym problemem behawioralnym zdecydowano się na powołanie specjalnej Komisji Etycznej, która miała obradować nad dalszym losem Benita. W jej skład wchodzili m.in. behawioryście, lekarze, profesorzy z SGGW w Warszawie, przedstawiciel Biura Ochrony Środowiska oraz wicedyrektor schroniska i koordynator wolontariatu - Aleksander Sikorski. Komisja przeanalizowała przypadek psa pod kątem choroby psychicznej. Finalnie uznano, że Benito stanowi realne zagrożenie dla ludzi i innych zwierząt. Czworonoga należało skreślić z listy adopcyjnej i poddać eutanazji. - Decyzja komisji w tym przypadku to także informacja, że wszystkie środki zostały wyczerpane – przekazał Henryk Strzelczyk, dyrektor schroniska dla zwierząt na Paluchu, cytowany przez "Super Express".
Sikorski zapewnia, że w grę wchodziło zdrowie, a nawet zagrożenie życia opiekunów, dlatego zaistniała sytuacja jest absolutnie wyjątkowa, zdarzająca się raz na wiele lat. Ponadto podkreślić, że dyrekcja placówki w żadnym wypadku nie zamierza wracać do eutanazji psów agresywnych. - Jesteśmy dla zwierząt, jeżeli w przyszłości zdarzy się podobny przypadek, będziemy 10 razy dzielić włos na czworo, zanim zaczniemy myśleć o eutanazji - dodał wicedyrektor Schroniska Na Paluchu.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na redakcja@swiatzwierzat.pl . Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta . Bądź z nami!
-
Znalazł ulubioną zabawkę kota z czasów dzieciństwa. Reakcja mruczka bije rekordy popularności
-
Kierowniczka Biedronki wyrzuciła klienta ze sklepu. Powód? Mały pies na rękach
Źródło: wyborcza.pl, Se.pl, facebook/schroniskonapaluchu