Psia mama z dziećmi mieszkała w komórce na węgiel. „Koszmar i praktycznie żadnych szans na przetrwanie"
Aktywiści na rzecz ratowania zwierząt przeprowadzili interwencję w kolejnym wiejskim gospodarstwie domowym. Z dala od wścibskich spojrzeń sąsiadów, w zapyziałej komórce na węgiel żyła psia rodzina w typie yorków. Zwierzęta urodziły się pośród brudu i gratów, co niespecjalnie budziło jakiekolwiek obiekcje ze strony ich opiekunów.
Na wsi w okolicy Krakowa, na węglu i śmieciach żyła psia mama wraz z czwórką potomstwa. Chociaż maluchy dopiero co przyszły na świat, nie były wpuszczane do domu. Co było tego powodem?
Rodzina yorków nie miała wstępu do domu
Obrońcy praw zwierząt, którzy wkroczyli na teren gospodarstwa, zastali widok, jaki nierzadko można zaobserwować na polskich wsiach. Zaniedbane, pozostawione same sobie stworzenia z zerowymi szansami na przetrwanie zmuszone były funkcjonować w warunkach zagrażających ich życiu i zdrowiu.
Właściciele 9-letniej suczki oraz jej nowo narodzonych szczeniaków usiłowali argumentować decyzję o trzymaniu podopiecznych w komórce na węgiel, zasłaniając się krzywdzącym stereotypem - "przecież to tylko pies, psy na wsi tak mają". Oprócz tego, kobieta, do której należały zwierzęta, twierdziła, że mąż nie zgadza się na wpuszczanie pupili do domu z bliżej nieokreślonych powodów.
Podczas obserwacji warunków bytowania zwierząt w zachowaniu suczki widać było stres i nerwową bieganinę. Inspektorzy nie mieli żadnych wątpliwości - zwierzęta musiały zostać natychmiast odebrane i umieszczone w ciepłym, suchym i sterylnym boksie hotelowym do czasu znalezienia dla nich domu tymczasowego.
Ratunek psiej rodziny nadrzędnym celem
9-letnia sunia w typie yorka, nazywana Roksi, odetchnęła z ulgą po tym, jak trafiła do psiego hoteliku. Niestety, nie dane jej było cieszyć się z macierzyństwa w pełni.
Psia mama zmuszona była rozstać się z jednym ze swoich maluszków, który odszedł za Tęczowy Most. Wkrótce potem zabrała się za karmienie i pielęgnację reszty jego rodzeństwa. Tymczasem obrońcy praw zwierząt podkreślali, że bardzo nie chcą, aby pozostałe szczenięta podzieliły los swojego zmarłego brata.
- To daje jakąś nadzieję, że przeżyją - tłumaczą ich wybawiciele i dodają. - Nie zostały uśpione jako ślepy miot.
Pobyt w płatnym hoteliku wymagał jednak olbrzymich nakładów finansowych, które wykraczały poza możliwości Animal Patrolu. Na szczęście z pomocą dla rodziny yorków przyszli wolontariusze z zaprzyjaźnionej organizacji prozwierzęcej.
- Jesteśmy nieskończenie wdzięczni Fundacja dla Szczeniąt Judyta za natychmiastową odpowiedź na nasz apel i przejęcie pełnej opieki nad tą cudną gromadką - dziękują członkowie Animal Patrol we wpisie na Facebooku.
Czworonożna gromadka jest już w pełni bezpieczna i cieszy się swoim towarzystwem. Zainteresowanych adopcją maluszków oraz ich mamy odsyłamy do fanpage'a fundacji i zachęcamy do bezpośredniego kontaktu z wolontariuszami. Trzymamy kciuki, aby każdy z psiaków, łącznie z Roksi, w odpowiednim momencie znalazł nową, wspaniałą rodzinę.
Zobacz zdjęcia:
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na redakcja@swiatzwierzat.pl. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
-
Datki i smakołyki dla bezdomnych zwierząt zamiast kwiatów. Takie było życzenie pewnej młodej pary
-
Klacz Widetta ma trafić do rzeźni. Jedyna nadzieja w internautach
-
Dramatyczna sytuacja w USA. Psy cierpiały pod nieobecność właściciela