Pracownicy zauważyli coś dziwnego w bębnie. Zwierzę zatrzasnęło się w pralce
Pracownicy jednej z trójmiejskich pralni przeżyli nietypową sytuację, która wymagała wsparcia funkcjonariuszy EKOpatrolu Straży Miejskiej w Gdyni. W dwukomorowej pralce utknęło dzikie stworzenie. Ciekawość o mało nie zabiła zestresowanego zwierzęcia, które nie było w stanie samodzielnie wydostać się z maszyny.
Interwencja w pralni w Gdyni. W maszynie utknęło dzikie zwierzę
Widok dzikich zwierząt w przestrzeni miejskiej wciąż zaskakuje, mimo świadomości, że przecież tuż pod naszymi nosami tętni życiem świat równoległy, który zamieszkiwany jest przez rozmaite gatunki owadów, ptaków, płazów, a przede wszystkim ssaków — sarny, lisy, borsuki, jeże, bobry, a nawet łosie. Kontakty człowieka z takimi zwierzętami mogą być potencjalnie niebezpieczne, choć niewątpliwie to na przedstawicieli fauny czyha w miejskiej dżungli o wiele więcej zagrożeń.
W środę, 26 czerwca funkcjonariusze EKOpatrolu z Gdyni, czyli komórki wyspecjalizowanej do pracy z dzikimi zwierzętami, otrzymali zgłoszenie dotyczące pechowca, który utknął w dwukomorowej pralce przemysłowej. Dzikie zwierzę zawędrowało do jednej z pralni zlokalizowanej na terenie Trójmiasta. W jakim celu weszło do maszyny? Tego nie wiadomo.
Podróże śladami zwierząt: Czy przejażdżki na wielbłądach powinny być zakazane? Policja "zapuszkowała" kota. Nielegalne posiadanie kocimiętki? Prawda okazała się innaLis w opałach. EKOpatrol ruszył zwierzęciu na ratunek
Strażnicy miejscy regularnie interweniują przy różnych gatunkach zwierząt, nie odmawiając pomocy zarówno dzikim, jak i udomowionym stworzeniom. Tym razem “poszczęściło” się mieszkańcowi lasu słynącemu we swej chytrości.
W obudowie dwukomorowej pralki utknął lis. Pracownicy gdyńskiej pralni usiłowali pomóc zwierzęciu, ale bezskutecznie. Ze względu na silny stres oraz rosnącą z każdą sekundą panikę lis miotał się w ciasnej przestrzeni i mógł przypadkowo wyrządzić sobie krzywdę. Dlatego konieczne było wezwanie profesjonalistów, którzy wyciągnęliby go z potrzasku.
Jak relacjonuje Leonard Wawrzyniak, rzecznik prasowy gdyńskich municypalnych, funkcjonariusze rozmontowali tylną i przednią część pralki, aby dostać się do uwięzionego lisa.
Jeden ze strażników próbował złowić zwierzę za pomocą chwytaka, niestety nie udało się to, więc trzeba było tego lisa przeprowadzić na przednią część. Kiedy lis wyskoczył, drugi strażnik za pomocą siatki uchwycił go i bezpiecznie odłowił – dodaje Wawrzyniak, cytowany przez portal informacyjny gdynia.pl
Strażnicy miejscy pomogli zwierzęciu wydostać się z pralki
Ciekawski lisek odniósł lekkie urazy zewnętrzne, ale na szczęście nie zagrażało mu bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Zwierzę trafiło do lekarza weterynarii celem opatrzenia ran, zanim zostało wypuszczone na wolność. Funkcjonariusze straży miejskiej mogą cieszyć się z sukcesu interwencji. Gdyby nie szybka reakcja służb, drapieżnik najprawdopodobniej nie wyszedłby żywy z tarapatów.
Czekałaby go śmierć głodowa i z pragnienia, bo ten lis nie miał żadnej możliwości, by samodzielnie wydostać się z tej pralki - podkreśla Leonard Wawrzyniak.
Co robić, gdy lis lub inne dzikie zwierzę znajdzie się w sytuacji pozornie bez wyjścia? W razie zauważenia mieszkańca lasu w naszym aucie, mieszkaniu, piwnicy, altance, garażu czy na strychu w pierwszej kolejności należy otworzyć okno lub bramę, co ułatwi zwierzęciu samodzielne wydostanie się z pułapki. Jednocześnie należy zachować szczególną ostrożność, by ograniczyć ryzyko pogryzienia przez potencjalnego nosiciela różnego rodzaju patogenów i chorób.
Jeżeli nie ma takiej możliwości, wówczas właściwym rozwiązaniem jest powiadomienie straży miejskiej. Wyposażeni w specjalistyczny sprzęt strażnicy są przeszkoleni i wiedzą, w jaki sposób interweniować, by cała akcja zakończyła się sukcesem.