Nie żyje suczka, którą wcześniej "zakopano żywcem". Lekarze pozwolili jej odejść
Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami przekazało najgorsze z możliwych wieści na temat wykopanej spod ziemi suczki, której sprawa obiegła całą Polskę. Mimo starań weterynarzy Nadia odeszła za Tęczowy Most. W ostatnich dniach śledztwo wykazało nowe informacje.
Pies znaleziony przez operatora koparki w miejscowości Zabierzów od kilku dni pod opieką weterynarzy toczył nierówną walkę o życie. Niestety stan, w jakim się znajdował był zbyt poważny do odratowania. 28 stycznia br. KTOZ poinformowało o śmierci zwierzaka.
Suczka "zakopana żywcem" trafiła do KTOZ
23 stycznia do Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami wpłynęły informacje o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Operator koparki podczas przeprowadzanych prac natrafił za przysypanego ziemią psa. Mężczyzna szybko przetransportował zwierzę do kliniki weterynaryjnej, gdzie znalazło się pod opieką specjalistów. Rokowania od samego początku nie były optymistyczne. Suczka nie tylko była cała pokryta błotem, które dostało się również do jej dróg oddechowych, uszu i oczu. Ponadto zdiagnozowano u niej wychudzenie w wyniku niedożywienia oraz ropomacicze.
Po wyjaśnieniach śledczych okazało się, że najprawdopodobniej zwierzę nie zostało zakopane pod ziemią, a utknęło w błocie, z którego nie mogło wydostać się o własnych siłach. Wtedy z pomocą przyszli jej budowlańcy, którzy wyciągnęli suczkę za pomocą łyżki koparki. Po kilku dniach na komisariacie zjawił się również mężczyzna, który twierdził, że pies ma 16 lat i należy do niego, choć lekarze oszacowali jego wiek na 6-8 lat.
Pomimo niesłabnącej nagonki medialnej po publikacji doniesień policji, lekarze przez prawie tydzień robili wszystko, co w ich mocy, by przywrócić siły wycieńczonej suni. W pewnym momencie wszystko wskazywało na to, że jej stan się poprawia. Zaczęła nawet podnosić głowę i samodzielnie jeść. Finalnie okazało się, że to jedynie chwilowa poprawa przed najgorszym, które dopiero nadchodziło.
Nadia po ciężkiej walce odeszła za Tęczowy Most
Choć specjaliści z kliniki weterynaryjnej robili wszystko, co w ich mocy, by wyprowadzić Nadię z okropnie ciężkiego stanu, w jakim się znajdowała w chwili, gdy do nich trafiła, niestety doszło do ponownego pogorszenia stanu zdrowia. W sobotę 28 stycznia KTOZ przekazali najgorszą z możliwych wiadomości.
- Próbowaliśmy wszystkiego i wszystkie możliwe środki zostały wyczerpane. Nasze schronisko absolutnie nie prowadzi polityki usypiania zwierząt - zwierzę jest usypiane tylko i wyłącznie wtedy, kiedy bardzo cierpi i nie ma już nadziei, a przedłużanie jego życia byłoby znęcaniem się - czytamy na Facebooku KTOZ Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
Dla każdego lekarza weterynarii eutanazja jest porażką i ostatecznością, przynoszącą jednak ulgę w cierpieniu psa, kota i innego zwierzęcia, dlatego też krakowscy specjaliści doszli do wniosku, że najlepszym wyjściem będzie uśpienie Nadii. Sunia odeszła w spokoju za Tęczowy Most, gdzie nic nie będzie jej już dolegać i sprawiać bólu.
- Chcielibyśmy być cudotwórcami, niestety nimi nie jesteśmy - smutno podsumowują inspektorzy KTOZ.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
Dlaczego psie kupy w latach 90. były białe? Cały sekret tkwi w karmie
Niesamowite nagranie z Puszczy Wkrzańskiej. Emu uciekł z hodowli i nie daje się schwytać
Kotka bez wahania wbiega 5 razy do płonącego budynku. Została niezapomnianą bohaterką
źródło: sadeczanin.info