Nie żyje morsica Freya. Zwierzę, które stało się główną atrakcją Oslo, zostało uśpione
Norweska Dyrekcja ds. Rybołówstwa przekazała smutne wieści. Władze zadecydowały o uśpieniu 600-kilogramowej samicy morsa arktycznego o imieniu Freya. Jednocześnie przekonują, że przeprowadzenie eutanazji było nieuniknione ze względu na zagrożenia dla bezpieczeństwa ludzi. Freya to morski ssak, który od lipca bieżącego roku przebywał w portowej dzielnicy Oslo, gdzie ze szczególną lubością wylegiwała się na łodziach. Nazwana została tak na cześć norweskiej bogini piękna i miłości.
Zapadła decyzja ws. morsicy Freyi. Popularność kosztowała ją życie
Mors jest niewątpliwie jednym z najbardziej majestatycznych i rozpoznawalnych zwierząt w regionie koła podbiegunowego. Stworzenie nazywane Królem Arktyki jest odporne na mróz do temperatury -35°C., może osiągać 2-3 metry długości ciała oraz ważyć do 1,5 tony. Ponadto zachwyt budzą jego imponujących rozmiarów kły, które służą do przecinania lodu, a także ataku i samoobrony.
Mimo, iż morsy żyją w arktycznych wodach, to jeden z osobników wyruszył w podróż po Morzu Północnym i dotarł do stolicy Norwegii, gdzie zrobił prawdziwą furorę. Wieść o zwierzęcej celebrytce szybko rozeszła się w mediach społecznościowych, a do zatoki Oslofjorden zaczęły przybywać tłumy.
Abbattuto il tricheco Freya, star del fiordo di Oslo. Le autorità norvegesi: "Rappresentava un pericolo per il pubblico" #ANSA https://t.co/8NvPq2SiNl pic.twitter.com/vsDbfyIeyd
— Agenzia ANSA (@Agenzia_Ansa) August 14, 2022
Freya upodobała sobie wylegiwanie się w słońcu na przycumowanych w porcie jachtach i większość czasu spędzała na drzemkach. Niestety, nie wszystkie łodzie przetrwały spotkanie z ważącym 600 kilogramów stworzeniem. Ponadto, zwierzę zablokowało pomost dla kajakarzy. Mimo wyrządzonych szkód materialnych morsica zaskarbiła sobie sympatię mieszkańców oraz turystów, stając się lokalną atrakcją i zdobywając swoistego rodzaju "immunitet".
Jak podawały norweskie władze i ekolodzy, zwierzę nie jest agresywne wobec ludzi, ale turyści i mieszkańcy są proszeni o niezbliżanie się do morsa. Jednakże ciekawscy obserwatorzy wielokrotnie lekceważyli apele ekspertów i całymi rodzinami odwiedzali zatokę, by na żywo zobaczyć zwierzęcą celebrytkę. Jak się okazuje, lekkomyślne zachowanie i nieprzestrzeganie zaleceń kosztowało Freyę życie.
Ludzie zawiedli w kwestii ochrony życia zwierzęcia
W niedzielę szef norweskiej Dyrekcji ds. Rybołówstwa, Frank Bakke-Jensen wydał krótki komunikat. Tłumacząc, że władze że są w stanie zagwarantować morsicy dobrego samopoczucia, po dokładnym przeanalizowaniu wszelkich możliwych rozwiązań urzędnicy doszli do wniosku, że jedynym wyjściem jest przeprowadzenie eutanazji Freyi. Tak też uczyniono. - Nie było możliwe przeniesienie tak dużego i dzikiego zwierzęcia w inne miejsce. Nie wiadomo, czy taka operacja zakończyłaby się sukcesem - zauważył Bakke-Jensen.
Decyzja o uśmierceniu Freyi wywołała falę krytyki. W sprawie morsicy już wcześniej wypowiadała się Siri Martinsen z fundacji ochrony zwierząt NOAH, która zauważyła, że nie powinno się odbierać życia dzikiemu zwierzęciu tylko dlatego, że nas denerwuje. Przedstawiciele Partii Zielonych także nie zgadzają się z przyjętym rozwiązaniem i już zapowiedzieli wezwanie w parlamencie do złożenia wyjaśnień ministra odpowiedzialnego za rybołówstwo.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
Znalazła kociaka brudnego od stóp do głów. Nagranie z pierwszej kąpieli chwyta za serce
Podatek od posiadania psa idzie w górę. Ile zapłacimy w 2023 roku?
Weterynarz wyjawiła, jakich psów nigdy nie chciałaby mieć. Zestawienie wywołało lawinę komentarzy
Źródło: wydarzenia.interia.pl