"Nasz nowy dom" pod ostrzałem krytyki. Leczenie kota było tylko przykrywką
Ekipa programu “Nasz nowy dom” znalazła nowego “kierownika” budowy. Doszło do skandalu z udziałem kota Karolka, który został potraktowany jako maskotka wyłącznie na potrzeby medialnego rozgłosu i promocji odcinka show. Mimo zaawansowanej choroby i złego stanu zdrowia zwierzę nie otrzymało od zawodowców pomocy. Głos zabrała Fundacja Serce dla Zwierząt, która wytknęło producentom programu obłudę. Kot miał trafić w ich ręce w stanie agonalnym.
Kot Karolek stał się maskotką programu "Nasz nowy dom". Nikt tak naprawdę nie interesował się jego losem?
“Nasz nowy dom” to program emitowany przez Polsat, w którym profesjonalna ekipa remontowa naprawia domy ludziom, którzy z różnych przyczyn nie mogli wykonać tego samodzielnie. Podczas nagrywania odcinków pojawia się dużo emocji i łez. Ludzie żyjący wiele lat bez łazienki czy dostępu do bieżącej wody zyskują nową jakość życia, o jakiej jeszcze chwile temu mogli jedynie pomarzyć.
Mimo iż przez dekadę “Nasz nowy dom” był nierozłącznie kojarzony z Katarzyną Dowbor, w ubiegłym roku rolę nowej prowadzącej programu przejęła Elżbieta Romanowska. Oprócz niej na planie zdjęciowym pojawił się również nowy “kierownik” budowy. Przed emisją jednego z odcinków show w mediach społecznościowych programu udostępniono zdjęcie kota wraz z opisem dotyczącym jego roli na planie zdjęciowym.
Poznajcie naszego nowego kierownika. Wymagający łobuz - brzmiał “zabawny” strony podpis pod zdjęciem na Instagramie.
W ocenie fanów kot wyglądał na chorego i wymagał natychmiastowej opieki weterynaryjnej. Po tym, jak widzowie i internauci zaczęli dopytywać o stan zdrowia wyraźnie zaniedbanego kota, zdjęcia zniknęły ze strony równie szybko jak się pojawiły. Jednak prawda szybko wyszła na jaw i to za sprawą fundacji, która podjęła się kosztownego leczenia zwierzęcego pacjenta.
Żałoba w Krakowskim Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami. Nie żyje ważny wolontariusz Wielkanocna roślina trucizną dla kota. Możesz niechcący zaszkodzić pupilowi"Nasz nowy dom" w cieniu skandalu. Opiekę nad kotem Karolkiem przejęła fundacja
W sieci pojawił się komentarz zamieszczony przez ekipę programu. Zgodnie z jego treścią przyznano, że kot choruje na nosówkę, ale jest pod czujną opieką rodziny. W imieniu pracowników formatu pojawił się również zapis, że cieszą się, że mogli pomóc biednemu kotu.
Gdy ten wpis dotarł do fundacji, do której trafił koci “kierownik”, przedstawiciele Serca dla Zwierząt postanowili wyjaśnić, jak naprawdę potoczyła się historia Karolka. Kot bowiem nigdy nie był leczony przez rodzinę. Został wykorzystany jako maskotka programu, a tak naprawdę nikt nigdy nie pochylił się nad jego losem.
Fundacja prosi o wsparcie. Leczenie kota Karolka jest bardzo kosztowne
Mimo iż leczenie Karolka okazało się niezwykle kosztowne, fundacja podjęła się ratowania kota. Mruczek okazał się bardzo przyjaznym i wdzięcznym stworzeniem. Dzielnie znosi wszystkie zabiegi, a co najważniejsze nie poddaje się. Trafił do domu tymczasowego, gdzie doświadczył prawdziwej, nieudawanej przed kamerami troski ze strony opiekunów.
Niestety kocurek wiele w życiu przeszedł. Karolek nigdy nie chorował na nosówkę, jak zapewniali producenci programu “Nasz nowy dom”, a zaatakowały go nicienie. Wszystko przez to, że zwierzę, aby przeżyć jadło… ślimaki.
Pasożyty żyjące w ciele ślimaków zaatakowały jego płuca, które teraz wyglądają jak ser szwajcarski. Dodatkowo przyplątało się zapalenie płuc. Sierść kota była tak skołtuniona, że trzeba było ją ogolić na zero. Kot miał na sobie ogromną ilość kleszczy i pcheł, a na jego futrze były nawet kawałki pianki montażowej. Taki stan kota nie przeszkadzał ekipie programu zrobić z niego żywą maskotkę, która posłużyła do lansowania show w sieci.
Ekipa programu odniosła się do sprawy. Maciej Pertkiewicz, architekt "Nasz Nowy Dom", który był na miejscu w trakcie kręcenia 307. odcinka programu, uważa, że atak fundacji na ekipę programu jest niesprawiedliwy i nie rozumie, jaki cel mieli w tym ratownicy zwierząt.
Jeszcze w trakcie nagrań, ostatniego dnia, kot trafił pod ich opiekę, zresztą sam pomagałem go szukać paniom z Fundacji. Faktycznie kot pojawiał się w okolicach budowy, ekipa o niego dbała, dokarmialiśmy go, jednak nie był to kot, którego łatwo było złapać, dlatego pomogłem w szukaniu. […] To wszystko działo się w styczniu i z naszego punktu widzenia myśleliśmy, że kot otrzymał odpowiednią opiekę. Jeśli potrzebuje wsparcia, bo nadal choruje, to chętnie przekażemy środki na leczenie z naszej strony - przekazał Maciej Pertkiewicz w rozmowie z Plotkiem.
Karolek, gdy wyzdrowieje, będzie szukał nowego, dobrego domu. Na ten moment fundacja prosi o wsparcie w walce o jego życie. Pracownicy koszty leczenia pokryli z własnych środków. A przed kotem jeszcze długi proces rekonwalescencji. Link do zbiórki znajduje się TUTAJ.
Źródło: facebook.com/ Fundacja Serce dla Zwierząt